Jak wygląda psychologia sportu od kulis? Czy presja dotycząca wyglądu w sporcie jest realnym problemem? A jaką cenę płacą kobiety za łączenie kariery sportowej z macierzyństwem?
W rozmowie z Karoliną Baran, psycholożką sportu, poruszamy temat wyzwań, z jakimi mierzą się kobiety w sporcie. Jakie oczekiwania społeczne i kulturowe wpływają na ich zdrowie psychiczne? Co może pomóc w radzeniu sobie z presją?
Magdalena Szyjka: Na początek chciałabym zapytać o to, co sprawiło, iż zaczęłaś się w ogóle zajmować psychologią sportu. Jak to do tego doszło, iż poszłaś w tym kierunku?
Karolina Baran: Pamięć bywa zawodna, ale kiedy próbuję wrócić do tamtego czasu, to widzę, iż złożyło się na to kilka rzeczy. Po pierwsze, sport był obecny w moim życiu od dziecka – trenowałam, miałam kontakt z tą rzeczywistością, dorastałam w otoczeniu ludzi sportu. Po drugie, zawsze lubiłam słuchać ludzi, rozumieć ich i wspierać. Chciałam to połączyć, ale nie od razu wiedziałam jak.
Jeszcze w liceum myślałam o dziennikarstwie, ale na ostatnim roku zrozumiałam, iż to nie moja droga. Przeczytałam wtedy książkę Życie wypuszczone z rąk o Robercie Enke, bramkarzu reprezentacji Niemiec, który zmagał się z depresją i niestety odebrał sobie życie. Ta historia mną wstrząsnęła. Wiedziałam, iż chcę pracować w obszarze zdrowia psychicznego w sporcie. Chciałam, żeby ten temat przestał być tabu.
M.Sz.: Sporo pracujesz teraz z kobietami w sporcie?
K.B.: Tak, choć mam dość równą liczbę podopiecznych – zarówno kobiet, jak i mężczyzn. Ale współpracuję też z klubem cheerleaderek spod Krakowa, gdzie są same kobiety – zawodniczki, trenerki, dziewczyny od najmłodszych lat do seniorek. Poza tym często pracuję z kobietami, których trenerami są mężczyźni, co również wiąże się z pewnymi wyzwaniami.
M.Sz.: Jaką presję najczęściej odczuwają kobiety w sporcie? Czy temat „bycia fit” jest tutaj kluczowy?
K.B.: To interesujące pytanie, bo najpierw trzeba się zastanowić, co adekwatnie oznacza „bycie fit”. Czy chodzi o zdrowie – zarówno fizyczne, jak i psychiczne? O zrównoważony styl życia? Czy raczej o określoną sylwetkę? jeżeli przyjmiemy tę pierwszą definicję, to pojawia się pytanie, czy w sporcie wyczynowym w ogóle da się być „fit” w tym rozumieniu. Bo sport na wysokim poziomie to nie jest zdrowie – on często to zdrowie zabiera.
M.Sz.: Faktycznie, niedawno uświadomiłam sobie, iż sportowcy niekoniecznie są zdrowsi dzięki swojej karierze – wręcz przeciwnie, bardzo często przypłacają to zdrowiem, także psychicznym.
K.B.: Tak, i mówi się o tym coraz głośniej. W sporcie wyczynowym kobiet kluczowa presja dotyczy nie tylko wyglądu, ale też łączenia kariery z życiem prywatnym. Szczególnie jeżeli chodzi o macierzyństwo. Kobieta, która chce założyć rodzinę, często musi przerwać swoją karierę. Mężczyzna nie staje przed takim wyborem.
Przykładem może być Allison Felix, jedna z najlepszych biegaczek na 400 m w historii. Współpracowała z Nike, ale kiedy zaszła w ciążę i chciała wrócić do sportu, firma obcięła jej finansowanie o 70 czy 80%. Zrezygnowała więc z tej współpracy, stworzyła własną markę i wróciła na szczyt, zdobywając olimpijski medal. Ale nie każdy ma taką możliwość. W Polsce temat wsparcia dla sportsmenek-matek dopiero zaczyna się pojawiać, ale wciąż daleko nam do rozwiązań systemowych.
M.Sz.: To ogromna różnica – w innych zawodach kobieta może liczyć na płatny urlop macierzyński, w sporcie takiego zabezpieczenia często nie ma.
K.B.: Dokładnie. I to jest temat, który wymaga większej świadomości i rozmowy.
M.Sz.: A jakie jeszcze oczekiwania społeczne sprawiają, iż kryzysy psychiczne u kobiet w sporcie są tak częste?
K.B.: Presja dotycząca wyglądu to ogromny temat, zwłaszcza dla nastolatek. Pracuję z dziewczynami w wieku 16-17 lat i kiedy zapytałam je, jaki jest dzisiaj ideał piękna, powiedziały: „szczupłe uda, duże piersi, wąska talia, 40 kg przy wzroście 1,64 m”. A co jeżeli ktoś jest siatkarką i ma 1,85 m? Albo jeżeli przez treningi jej ciało wygląda inaczej?
W sporcie dziewczyny często widzą, iż ich ciało jest inne niż te, które oglądają w mediach. I to może być dla nich trudne. Tymczasem sport wymaga ciała silnego, sprawnego, odpornego. To, jak wygląda, jest efektem ubocznym jego funkcjonalności.
M.Sz.: Wiem, o czym mówisz. Sama miałam moment, w którym patrzyłam na swoje ciało przez pryzmat wyglądu, a nie tego, co dzięki niemu mogę zrobić. Dopiero z czasem doceniłam, jaką daje mi sprawność.
K.B.: Dokładnie! Często dopiero kiedy coś tracimy – np. kontuzja uniemożliwia nam ruch – zaczynamy doceniać swoje ciało. I właśnie na tym warto się skupić: na jego możliwościach, a nie tylko na wyglądzie.
M.Sz.: Obserwujesz to, iż w mainstreamie ruch ma znaczenie tylko wtedy, gdy jest „treningiem”?
K.B.: Niestety, tak to często wygląda. Spacery, spontaniczny ruch – one przestały się liczyć. Panuje przekonanie, iż tylko godzina na siłowni to „prawdziwy” trening. To bardzo opresyjne podejście, także dla zdrowia psychicznego.
Tymczasem regeneracja w sporcie jest kluczowa. Wyczynowi sportowcy muszą odpoczywać, bo ich ciało i umysł tego wymagają. Regeneracja to dla nich także trening.
M.Sz.: Każdy ma swoje narzędzie pracy – dla sportowca jest nim ciało, tak jak dla mnie komputer czy notatnik.
K.B.: Tak, ale w sporcie umysł jest równie ważny. Silna psychika jest niezbędna do osiągania wyników.
M.Sz.: Co powiedziałabyś kobiecie, która ćwiczy dla wyglądu, a nie dla siebie?
K.B.: Że wygląd nigdy nie będzie wystarczającą motywacją. Ciało kobiety się zmienia – przez cykl menstruacyjny, hormony, wiek. jeżeli celem jest tylko wygląd, to zawsze znajdzie się coś, co „nie jest idealne”.
Lepiej znaleźć inną motywację: zdrowie, dobre samopoczucie, euforia z ruchu. Dzięki aktywności fizycznej możemy robić w życiu to, co dla nas ważne – podnosić dziecko, chodzić po górach, czuć się silniejszym. Wygląd to efekt uboczny, nie cel.
M.Sz.: A co, jeżeli ktoś czuje, iż „musi” biegać, ale nie sprawia jej to radości?
K.B.: To niech nie biega! Nie każdy sport jest dla wszystkich. Spacer, pływanie, taniec – opcji jest mnóstwo. Nie chodzi o to, żeby spełniać czyjeś oczekiwania, tylko o to, żeby ruch sprawiał przyjemność.
M.Sz.: To na koniec – jaka myśl chciałabyś, żeby została z kobietami, które przeczytają ten wywiad?
K.B.: Że kobiety w sporcie zmieniają świat. I każda z nas, choćby na swoim małym podwórku, może to robić.
Karolina Baran – psycholożka, psycholożka sportu, kształci się w nurcie TSR. Należy do PSTTSR, PTP oraz ENYSSP. Współpracuje ze sportowcami na różnym poziomie wyczynu, z nastolatkami i dorosłymi. W swojej pracy na pierwszym miejscu stawia człowieka.