„Kiedyś poprosiłam, aby się przesunął, a on prawie mnie zabił”. Rosyjscy żołnierze nie radzą sobie z demonami wojny. „Zachowuje się jak szalony”

news.5v.pl 3 tygodni temu

Przedstawiciele państwa już nazywają powracających żołnierzy „nowymi Afgańcami”, a psychologowie mówią o poważnych problemach psychicznych, z którymi borykają się wojskowi po powrocie do cywila.

Nawet hasła wyszukiwane w internecie wskazują wyraźnie, iż od lutego 2022 r. zainteresowanie tematem zespołu stresu pourazowego (PTSD ang. post-traumatic stress disorder) w Rosji znacznie wzrosło. Według popularniejszej w Rosji od Google’a wyszukiwarki Yandex na początku 2022 r. liczba zapytań o tę dolegliwość wynosiła 39 tys. 065. Do czerwca 2024 r. podwoiła się do 85 tys. 185.

Nie wiadomo dokładnie ile osób w Rosji cierpi na PTSD. Według danych Krajowego Medycznego Centrum Badawczego Psychiatrii i Neurologii im. W.M. Biechtieriewa schorzenie to dotyka średnio 3-11 proc. osób uczestniczących w działaniach bojowych. A Rosja ma już podobne doświadczenia z wojny w Afganistanie i Czeczenii.

Udręka, niepokój, koszmary

— Ojciec wprawdzie nie wpadał w ciągi pijackie, ale pił. Kiedy wracał od przyjaciół lub po pracy, a jeździł kolejką podmiejską, to zdarzało się, iż wypił coś w drodze ze stacji do domu. Czasami nie mogliśmy się do niego dodzwonić. Nie dawał żadnego znaku, co się z nim dzieje. Potem przychodził późno w nocy lub choćby już za dnia, siadał w kuchni, włączał telewizor lub pił i puszczał głośno pieśni reprezentacyjnego zespołu muzycznego rosyjskich wojsk powietrznodesantowych „Niebieskie Berety”. Strasznie denerwowało to mnie i mojego brata.

Pewnego dnia nie mógł znaleźć kasety z tą muzyką, podejrzewał, iż schowaliśmy ją przed nim. Był wściekły. Potem wszedł do naszego pokoju z jakąś inną kasetą w ręku. Powiedział, iż jeżeli okaże się, iż ukryliśmy „Niebieskie Berety”, to skończy się to dla nas bardzo źle. Po tym zmiażdżył ją w dłoni — tak Jekaterina opisuje zachowanie swojego ojca Siergieja (imię zmienione), byłego wojskowego, po miesiącu na froncie podczas drugiej wojny czeczeńskiej.

Siergiej był zawodowym wojskowym. Na początku lat 80. ukończył uczelnię wojskową i został odkomenderowany do służby w Kijowskim Okręgu Wojskowym. To tam poznał swoją przyszłą żonę Innę (imię zmienione). Cudem nie znalazł się na wojnie w Afganistanie. Odmówił udziału w pierwszej wojnie czeczeńskiej ze względu na swoje przekonania. Według Inny Siergiej był przeciwny wojnie. Nie raz pytał: „co my tam robimy” i „w imię czego mamy tam walczyć”. Pewnego dnia oświadczono mu jednak, iż pojedzie do Czeczenii.

— Byłam zaszokowana. Zapytałam go, co teraz będzie. Namyślał się, w końcu powiedział: „nie jadę i chłopców na rzeź nie powiozę. To są świeży rekruci. Mam ich tam poprowadzić, żeby później wysłać trumny do ich rodziców? Nie ma mowy” — wspomina Inna.

Jesse / Flickr / Wiki Commons

Strzelająca rosyjska artyleria, 2 grudnia 1999 r.

Dowództwo jednostki wojskowej w Twerze, w której służył Siergiej, próbowało wywrzeć na nim presję psychologiczną. — Grozili mu więzieniem. Godzinami przetrzymywali go w jednostce, więc wracał dopiero nad ranem. Nie bili go, ale nasłuchał się wielu przykrych rzeczy. Nazywali go zdrajcą, mówili: „nie jesteś oficerem, ale g**nem”. Gdy wracał, był blady jak papier. Chcieli go zeszmacić, nie miał jak się temu przeciwstawić — wspomina Jekaterina. Według Inny jednym z dowódców, którzy „grilowali” jej męża, był Dmitrij Bułgakow, niedawno aresztowany wiceminister obrony Federacji Rosyjskiej.

Siergiej nie dał się złamać. Zwolniono go ze służby za niewykonanie rozkazu. Został bez środków do życia. Sąsiedzi, czyli inni wojskowi i ich rodziny, odwrócili się od Siergieja i jego żony i „krzywo na nich patrzyli”. Rekruci Siergieja trafili pod komendę innego oficera i jednak pojechali do Czeczenii. — Było wielu zabitych, nie pamiętam już ilu. Wtedy wracało wiele ciał, oficerów i szeregowych. Siergiejowi było bardzo żal poległych. Wielu jego znajomych wróciło żywych. Niektórzy otrzymali oczekiwany awans i kontynuowali służbę, inni odeszli z wojska – mówi Inna.

Bratobójcza masakra

Po pewnym czasie Siergiej dostał pracę w Ministerstwie ds. Sytuacji Nadzwyczajnych (MCzS). W marcu 2000 r. znalazł się jednak na wojnie w Czeczenii. Wówczas, w pobliżu wsi Podgornoje, niedaleko Groznego, oddział policji z Podolska wybił policjantów z oddziału Siergijewa, który przybył, aby ich zmienić na służbie. W wyniku bratobójczego ognia zginęły 22 osoby, a ponad 30 zostało rannych. Siergieja razem z zespołem z MczS skierowano na miejsce walk, aby pomogli rannym oraz zabrali zwłoki. Ich samochód dotarł na miejsce jako pierwszy.

— Powiedział mi, iż zobaczyli tam zmasakrowane zwłoki — wspomina Inna.

Siergiej przebywał w Czeczenii od trzech do sześciu miesięcy — rodzina nie pamięta już dokładnie, ile to trwało. Wrócił przygnębiony i zamknięty w sobie. Według Inny żony mężczyzn służących razem z nim rozmawiały ze sobą o zaburzeniach psychicznych swoich małżonków.

— Byli udręczeni, niespokojni. Krzyczeli w nocy. Taki stan utrzymywał się bardzo długo. Mąż powiedział mi, iż choćby gdyby chciał zapomnieć o wszystkim, co widział i przeżył, nie byłby w stanie… Opowiedział, iż pewnego razu ich samochód zatrzymano i wycelowano w nich karabiny maszynowe, po czym ich ostrzelano, mimo wyraźnego oznaczenia, iż pojazd należy do ratowników z MCzS. Mówił, iż w żadnym razie nie przypuszczał, iż kiedykolwiek będzie musiał oglądać takie rzeczy na własne oczy: ludzkie szczątki, osobno ręce, nogi, oderwana głowa — wspomina kobieta.

Inna mówi, iż przed wojną jej mąż był rozsądny i spokojny. Po tym, co zobaczył w Czeczenii, zaczął zachowywać się bardzo nerwowo, reagować bardzo emocjonalnie.

— W tamtym czasie nikt chodził do psychiatrów. Uważano, iż trafiają do nich tylko wariaci — mówi Inna. — Także mężowie innych żon, którzy wrócili z wojny, nie bywali u nich. Rozwiązaniem problemu mały być tylko rozmowy. Ponadto niełatwo było znaleźć dobrego psychiatrę, tak aby potem nie krążyły plotki – wspomina Inna.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Niektórzy koledzy męża rozwiedli się z żonami, inni popadli w alkoholizm. Rodziny trudnych tematów raczej nie poruszały i problem pozostawał przemilczany. Inna nie chce wspominać tamtych czasów, dodaje tylko, iż na zdjęciach widać, jak ciężko było w Czeczenii.

Z czasem rodzina w ogóle przestała rozmawiać o wojnie. — Widziałam, jak bardzo się denerwuje, gdy zaczyna o tym mówić — mówi Inna. Bardziej niż rozmowy z rodziną Siergiej wolał spotkania z innymi żołnierzami. — Dla ojca ważne było, iż mój brat i ja mamy co jeść i co włożyć na siebie. Nigdy z nami szczerze nie rozmawiał. Nikt z rodziny nie mógł dostać się do kręgu zaufanych powierników — opowiada Jekaterina. — Skoro nie byliśmy na wojnie, ani na polu bitwy, nie zrozumiemy , co się dzieje w jego sercu i umyśle. Nie powiedział tego choćby żonie, synowi, córce — dodaje.

— Nie sądzę, by roztrząsanie tych spraw w kręgu kolegów było wystarczająco pomocne. Gdyby ci ojcowie rozmawiali z dziećmi, to teraz dużo mniej młodych ludzi podpisywałoby kontrakt z ministerstwem obrony. Robią to głównie dlatego, iż zwyczajnie nie mają pojęcia, przez co przejdą na froncie. Nikt im nic o tym nie powiedział, więc wiedzą o wojnie tyle, co z filmów – podkreśla.

Siergiej zmarł 10 lat temu. Jekaterina mówi, iż o wielu szczegółach z życia ojca, na przykład o tym, iż odmówił walczenia w Czeczenii, dowiedziała się po jego śmierci. — Wierzę, iż gdyby w rodzinach byłych wojskowych więcej ze sobą mówiono o tym, przez co przeszli i co czują, nie byłoby tylu ludzi „złamanych” po wojnach w Afganistanie i Czeczenii. Gdyby wtedy normą były wizyty u psychologa, to w naszej rodzinie mogło być inaczej. Nasze milczenie o tych sprawach tylko pomnaża śmierć — dodaje.

Stygmatyzacja

PTSD występuje u osób, które doświadczyły silnego traumatycznego wstrząsu. Lista przyczyn pojawienia się tej dolegliwości jest długa, obejmuje m.in. przemoc fizyczną lub emocjonalną, katastrofę, chorobę i wojnę.

— Jest kilka wyraźnych objawów PTSD, o których ludzie na ogól wiedzą — mówi psychoterapeutka Lina Leitman (imię i nazwisko zmienione) pracująca z osobami cierpiącymi m.in. na PTSD. — Jest to na przykład częste przeżywanie na nowo traumatycznego wydarzenia. Mogą wówczas pojawiać się koszmary związane z nim, którym towarzyszą krzyki w nocy lub bezsenność. Pogorszeniu mogą ulec zdolności kognitywne i poznawcze. Typowe są częste i szybkie zmiany nastroju oraz stałe nadmierne pobudzenie układu nerwowego — dodaje.

Najczęstszymi objawami PTSD są gwałtowne reakcje na choćby słabe bodźce — może to być np. chowanie się pod stół na odgłos huku. Ale są też inne objawy. — Osoby z PTSD mogą również doświadczać ataków silnego lęku i poczucia winy — zakres reakcji behawioralnych jest bardzo szeroki — wyjaśnia Leitman. — Wszystko zależy od kontekstu traumy, jej siły, wieku osoby, którą dotknęła, cech jej układu nerwowego oraz wcześniejszych doświadczeń.

Anadolu / Contributor / Getty Images

Ośrodek mobilizacyjny w Rostowie, Rosja, 31 października 2022 r.

Za powód braku dokładnych statystyk dotyczących PTSD w Rosji Leitman uważa stygmatyzację zaburzeń psychicznych, niedobór specjalistów mogących zajmować się osobami z PTSD oraz problemy z diagnozowaniem zespołu stresu pourazowego, — Lekarze ze starej szkoły ze względu na podobieństwa objawów mogą widzieć u pacjenta raczej zaburzenia lękowe, zaburzenia obsesyjno-kompulsywne, chorobę afektywną dwubiegunową lub pograniczne zaburzenia osobowości (borderline) — mówi.

Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) oprócz definicji PTSD wprowadza także określenie złożonego zespołu stresu pourazowego — cPTSD (ang. complex post-traumatic stress disorder). Różni się on od PTSD tym, iż rozwija się w wyniku ługotrwałych i powtarzających się sytuacji traumatyzujących, takich jak przemoc domowa, wojna lub niewola.

Pojęcie cPTSD istnieje od lat 70. XX w., ale środowisko medyczne wciąż je analizuje. Jako osobna jednostka diagnostyczna pojawiło się w nowym wydaniu Międzynarodowej Klasyfikacji Chorób i Problemów Zdrowotnych ICD-11 sporządzonym przez WHO. Rosja planowała wprowadzić nowy standard od 2025 r., ale porzuciła ten zamiar. Ministerstwo Zdrowia ogłosiło, iż ICD-11 zawiera sformułowania, które „są sprzeczne z tradycyjnymi wartościami moralnymi i duchowo-obyczajowymi, chronionymi przez prawo”. Oznacza to, iż w Rosji nie można zdiagnozować cPTSD jako odrębnego zaburzenia.

Według Leitman leczenie pacjentów z cPTSD znacznie różni się od leczenia cierpiących na PTSD, bo zaburzenie to jest bardziej uporczywe, mniej podatne na psychoterapię i może mieć głębszy i bardziej niszczycielski wpływ na psychikę i osobowość.

Wydarzenie traumatyczne na zawsze pozostaje częścią doświadczenia człowieka, mówi Leitman. — Zadaniem psychoterapeuty nie jest doprowadzenie do wyparcia i zapomnienie o nim, ale nadanie mu takiego sensu, aby można było żyć dalej i nie tkwić w smutku i rozpaczy — podkreśla.

— Po wojnie w Afganistanie i Czeczenii podejmowano w Rosji na szczeblu państwowym próby zapewnienia weteranom pomocy psychologicznej. Nie były one jednak dość skuteczne i napotykały na ograniczenia i trudności. W czasie wojny w Afganistanie system pomocy psychologicznej w Rosji dopiero raczkował, a dostęp do niej był ograniczony. Ludzie kilka wiedzieli, co może się stać z psychiką osób, które przebywały w strefie działań wojennych lub były ich świadkami. Po wojnie w Czeczenii utworzono ośrodki rehabilitacyjne dla weteranów, w których mogli liczyć na wsparcie psychologiczne, medyczne i socjalne. Pomoc ta nie wystarczała jednak, aby zaspokoić potrzeby wszystkich potrzebujących. Było zbyt mało specjalistów – mówi Leitman.

Człowiek zupełnie zmieniony

„Przechodziliśmy przez to po Czeczenii. Zachowywał się jak psychicznie niezrównoważony, na wszystko reagował bardzo gwałtownie, najgorzej było w nocy… Kiedyś poprosiłam, aby się przesunął, a on prawie mnie zabił… Rano nic nie pamiętał… Płakał, widząc siniaki na mojej twarzy. Uporaliśmy się z tym. przez cały czas jesteśmy razem. Urodził się nam drugi syn, czekamy, aż tata wróci do domu” — pisze Marina w komentarzach na grupie „Żony zmobilizowanych i ochotników na specjalnej operacji wojskowej (SWO)” w serwisie WKontakcie. Mieszka z dziećmi w Moskwie. Jej mąż niedawno przyjechał z frontu na urlop.

„Po Czeczenii miał poczucie winy… Wysłano ich wtedy, aby wysadzali w powietrze nielegalne, prowizoryczne rafinerie ropy naftowej. Nie wiedział, czy w epicentrum eksplozji byli ludzie i czy ktoś został ranny. Gdy wrócił, początkowo nie chciał nic mówić. Z czasem otworzył się i zaczął opowiadać, jak było. Kiedy zaczął, było już łatwiej” — pisze dalej Marina. Jej mąż ma dziś 48 lat.

„Przyjechał mój mąż. Nie wiem na jak długo. Ale… to jest inny człowiek. Myślę, iż ma PTSD. Zachowuje się jak szalony, nie śpi w nocy, nie chce rozmawiać i w ogóle niczego nie chce. Mówi, iż do »wariatkowa« nie pójdzie. Czy ktoś spotkał się z takim przypadkiem? Gdzie się zwrócić?” — pyta Irina użytkowniczki wspomnianej grupy żon, działającej w serwisie społecznościowym WKontakcie.

Anadolu / Contributor / Getty Images

Rosjanin zrekrutowany do armii w ramach częściowej mobilizacji, październik 2022 r.

Swietłana odpowiada jej w komentarzach: „zabrano nam szczęście i spokojne życie. Dzieci widzą, iż ich ojciec wrócił zupełnie inny”. Przez dwa lata uczestniczenia w walkach jej mąż był na urlopie jeden raz. „Nie może spać, jest agresywny bez powodu, z jego oczu zniknęła radość. Są puste i obce. Ostatniej jesieni został ranny i przez miesiąc był w domu na rehabilitacji. Po prostu był jak obcy człowiek. Nie wiedział, co ze sobą zrobić, nic go nie interesowało” — dodaje.

Po zaleczeniu ran mąż Swietłany wrócił na linię frontu, a kilka tygodni temu został ranny pod Wołczańskiem. „Znowu miesiąc z nieznajomym… Kiedy kontaktuje się ze mną telefonicznie z frontu, jest tak samo miły i kochany, jak dawniej. W domu jednak staje się zupełnie inny” – pisze Swietłana.

„Mój mąż miał szczęście – pozwolono mu wyjechać na urlop. Poszłam przywitać go na dworcu. Cieszyłam się, iż spotkam się z nim po długiej rozłące, będziemy rozmawiać, pójdziemy do kawiarni, miło razem spędzimy czas. Niestety, wszystko poszło nie tak. On po prostu wypadł z wagonu pijany jak bela. Dowlokłam go do domu, położyłam do łóżka, a w nocy zaczął tak krzyczeć, iż zwyczajnie się bałam. Zaczęłam go uspokajać, a on płacze i mówi: »kawałki mózgu są na mnie, zabierz je« – woła i szlocha. W końcu się udało, ale każdej nocy było to samo: popijawa i krzyki” – pisze jedna z żon wojskowych.

„Niestety, nie tak wyobrażałam sobie urlop. To, co przeżyłam z nim przez te wszystkie dni, to był po prostu koszmar. Kiedy pomyślę, iż wcześniej nie pił, a teraz tak się zmienił, to jestem przerażona. I zastanawiam się, czy kiedy wróci do domu na stałe, to będzie pił tak samo czy nie?” — pyta anonimowo inna kobieta, żona zmobilizowanego żołnierza.

Jak mówi psychoterapeutka Lina Leitman, w Rosji są państwowe programy rehabilitacji wojskowych. Przykładowo w listopadzie 2022 r. ministerstwo zdrowia poleciło otworzyć od 1 czerwca 2023 r. gabinety psychoterapii oraz podstawowego poradnictwa medycznego i psychologicznego w poliklinikach rejonowych — zarówno dla cywilów, jak i dla uczestników tzw, „specjalnej operacji wojskowej” oraz rodzin poległych żołnierzy.

— Nie mogę nic powiedzieć o jakości świadczonych usług — podkreśla Leitman. — Ale inicjowanie przez państwo działań w tej dziedzinie jest z pewnością ważne, bo może pomóc w edukacji społeczeństwa, a także ułatwić dostęp do pomocy psychologicznej oraz usunąć stygmatyzację utrzymującą się od dziesięcioleci. Takie programy nie są jednak standardem w rehabilitacji żołnierzy i ich rodzin. Osoby powracające z wojny — zwłaszcza na prowincji — mogą choćby nie zdawać sobie sprawy z tego, iż mają objawy PTSD czy cPTSD i zagłuszać je alkoholem, różnymi uzależnieniami, przemocą, autoagresją. Wszystko to są sposoby ucieczki od rzeczywistości, która przynosi wiele bólu, przerażenia i lęku — dodaje.

Idź do oryginalnego materiału