Kiedy słyszę Wszystko ok, a czuję, iż co innego, czyli o intuicji w życiu HR-owca

thepresja.pl 7 godzin temu

W pracy HR-owca przychodzą takie momenty, kiedy czuję, iż pod pozornie spokojną taflą codzienności rozgrywa się burza. Kiedy w odpowiedzi na pytanie o to, czy wszystko ok, słyszę „Taaa, wszystko w porządku”, ale wypowiedziane bez życia, przekonania i na odczepnego, to intuicyjnie czuję, iż do rzeczonego „w porządku” daleka droga. Moja empatia, obserwacja i intuicja wskakują wtedy na najwyższe obroty i zaczynają analizować. Bo niekiedy cisza, ton głosu, brak energii, drobne zmiany w zachowaniu wskazują na coś więcej niż mogą mówić słowa…

Cisza, która dzwoni w uszach

Mam poczucie, iż tym miękkim komponentem, którego nauczyła mnie praca w HR jest czytanie niewypowiedzianego. Czasem to nieobecny wzrok, niekiedy odwoływanie spotkań 1:1 w ostatniej chwili, a innym razem to coraz mniej zaangażowania w zespołowe spotkania. Oczywiście, może stać za tym zupełnie niewinny, niezwiązany z pracą powód. Jednak mogą to być też pierwsze sygnały kryzysu – mentalnego, emocjonalnego, a czasem także zawodowego.

Ze swojego doświadczenia zawodowego przywołuję pamięcią przykłady pracowników, których znałam jako zaangażowanych i energicznych, a których ogień z czasem zaczął gasnąć. przez cały czas wykonywali swoje zadania, wywiązywali się z terminów, jednak zniknęło zaangażowanie rozumiane jako pytania, uśmiech, inicjatywa, pomysły. Te wszystkie elementy z czasem zaczęła zastępować cisza. Gdy pytałam, czy wszystko w porządku najcześciej słyszałam: „to zmęczenie, potrzebuję wolnego, mam za dużo na głowie”. Miałam poczucie, iż chcą gwałtownie urwać temat i ulotnić się. Jednak te odpowiedzi nie zaspakajały mojej już rozbudzonej intuicji i szukałam okazji do bardziej pogłębionych rozmów. Z biegiem czasu i coraz większą liczbą niezobowiązujących pogadanek okazywało się, iż za wspomnianym „zmęczeniem, przeładowaniem” stały nakładające się na siebie problemy prywatne, zdrowotne czy dojmujące poczucie przytoczenia i bezsensu w pracy.

Intuicja jako narzędzie pracy

W pracy w HR mamy wiele narzędzi, które pozwalają nam konstruować budżety, budować procesy, projektować działania. To wszystko oczywiście z myślą o ludziach i dla ludzi. Jednak w dalszym ciągu to empatia, znajomość człowieka i właśnie intuicja pozwalają być bliżej pracowników, rozumieć ich zachowania i potrzeby. Intuicji nie można nauczyć się w tydzień czy w miesiąc. Tu nieprzecenione jest doświadczenie, zdobywane często latami poprzez wnikliwą obserwację, uważność, rozmowy czy codzienne zderzanie się z różnymi scenariuszami. Z biegiem czasu przychodzi większa łatwość w wyłapywaniu subtelnych zmian: tonu głosu, mikrogestów, unikaniu wzroku, sposobie mówienia czy wspomnianym wcześniej spadku zaangażowania. Pewne mechanizmy zaczynaja się powtarzać, okazuje się, iż można odnaleźć pewną prawidłowość w odczuciach ludzi. Jednak trzeba być czujnym i uważnym na to, co dzieje się w okół – nie tylko na procesy, które trzeba zrealizować, ale także na zachowania ludzi, dla dobra których HR powinien działać.

Z mojej perspektywy intuicja to nie tylko obserwacja. To przede wszystkim umiejętność zatrzymania się. Decyzja, aby nie pochłonęła nas tona maili, uciekające deadline’y czy kolejna kawka w kuchni. To uważność, którą powinniśmy włączać każdego dnia. I pewnie można tu powiedzieć, iż jest to trudne do zraelizowania w dynamicznym środowisku pracy, gdzie presja jest wysoka, a terminy wciąż gonią. Jednak w tym przypadku zawsze warto odpowiedzieć sobie na pytanie – komu moja praca ma służyć, czyli przypomnieć sobie, jaki cel ma HR w strukturze organizacji.

Bezpieczna przestrzeń zaczyna się od zaufania

Słowa mają moc – ich brak również. Czasem niewinne wszystko w porządku to tarcza ochronna, sposób, aby nie kontynuować rozmowy. W dalszym ciągu mówienie o trudnościach w miejscu pracy nie jest łatwe. Wielu pracowników czuje lęk przed oceną, niezrozumieniem czy konsekwencjami. Obawiają się, jak informacje, które przekażą HR-owi zostaną wykorzystane przeciwko im. W swoim doświadczeniu niejednokrotnie zetknęłam się z pracownikami, którzy wprost komunikowali mi, iż nie mają zaufania co do tego, jak przekazane mi informacje zostaną użyte – czy nie będą stanowiły podstawy do wypowiedzenia umowy albo argumentem do niższej oceny w ramach rozliczenia i podsumowania celów. I w takim sytuacjach robiło mi się niezwykle przykro, bo to pokazywało mi, iż jako HR nie mamy zbudowanego zaufania w organizacji, iż nie stworzyliśmy przestrzeni, w której pracownicy mogą czuć się swobodnie w mówieniu o trudnych tematach, iż w organizacji nie ma bezpiecznej przestrzeni.

Co można z tym zrobić? Oczywiście z jednej strony działać systemowo dzięki różnego rodzaju akcji, inicjatyw, mających na celu budowanie kultury dialogu. W swoim doświadczeniu miałam okazję uczestniczyć w inicjatywach związanych z budowaniem kultury feedbacku czy dyżurami z pracownikami HR. Widziałam, jak takie inicjatywy otwierają ludzi i zachęcają do dzielenia się nie tylko dobrymi rzeczami, ale także są okazją do poruszania tych trudnych tematów. Te doświadczenia pokazały mi, iż czasem wystarczy być, dać znać, iż się widzi i słyszy. Zadać kilka pytań, pokierować rozmową, zainspirować, wysłuchać. Tylko tyle albo aż tyle.

Granice, które budują porozumienie

W pracy HR-owca, obok intuicji i uważności równie istotne jest trzymanie granic. Nie tylko ze względu na siebie, ale także z uwagi na osoby, z którymi współpracujemy. W trosce, empatii i chęci niesienia pomocy można się zatracić, zwłaszcza osobom wysoko wrażliwym. Jednak trzeba mieć na uwadze, iż każdy z nas ma prawo do swojej prywatności i zachowania swojego kryzysu dla siebie. Nie można naciskać, wymagać, żądać, bo to może przynieść odwrotny efekt. Nasza rolą jako HR nie jest zbawienie czy ratowanie. Zdecydowanie bardziej nasza odpowiedzialność dotyczy słuchania, bycia dostępnym, budowania zaufania.

Ze swojego doświadczenia pamiętam taki moment, w którym długoletnia pracownica organizacji przyszła do mnie i miała pretensje, iż nie przeszła pomyślnie procesu rekrutacji wewnętrznej. W swoich wypowiedziach znacznie przekraczała granice konstruktywnej i szanującej innych komunikacji. Z tego względu musiałyśmy zakończyć rozmowę, jednak na tym nie poprzestałam – na drugi dzień, jak emocje opadły skontaktowałam się z nią i poprosiłam o spotkanie. Tym razem udało nam się porozmawiać w spokojnej atmosferze – w trakcie tej rozmowy poznałam jej historię, która niestety była związana z dyskryminacją dotyczącą wieku. Wtedy też zrozumiałam, co stało za jej wcześniejszym zachowaniem – frustracja, bezsilność, bezradność. To nie była jej pierwsza rekrutacja wewnętrzna, w której brała udział i która skończyła się dla niej niepowodzeniem. Coś w niej pękło. To doświadczenie pokazało mi, jaką siłę potrafi mieć rozmowa, empatia i otwartość na drugiego człowieka. I jak ważne jest w naszej pracy, aby nie naciskać, a dać człowiekowi bezpieczną przestrzeń.

Z pustego i Salomon nie naleje

Sytuacja opisana powyżej pokazała mi też, jak ważne są własne granice. Jak istotne jest, aby powiedzieć STOP i nie mieć zgody na zachowania krzywdzące. W naszej pracy ważna jest empatia, uważność i troska, ale także, a może przede wszystkim w odniesieniu do siebie. Nie da się dzielić czymś, czego się nie ma – wsparcia, energii czy cierpliwości. W opisanym wyżej przypadku, była w takim momencie, gdzie te zasoby posiadałam – one pomogły mi ocenić sytuacje, zadbać o własne granice i dać wsparcie pracownikowi. Jednak mam też takie doświadczenia, w których moje baterie były mocno rozładowane i podobne sytuacje powodowały u mnie odcięcie się, brak zaangażowania lub zrzucanie na siebie winy.

Każdy z nas ma własne sposoby na uzupełnianie swoich zasobów. Dla jednych jest to sport, dla innych czas z bliskimi czy oddanie się lekturze wciągającej książki. Ile ludzi tyle sposobów. Istotne jest to, aby o te zasoby dbać – nauczyć się je uzupełniać, pamiętać, aby zawsze były na równym poziomie, rozpoznawać, kiedy zaczynają się wyczerpywać i interweniować. W tym bez wątpienia pomaga moment zatrzymania i refleksja, rozmowa z samym sobą. I znowu jest to bardzo indywidualne – jedni oddają się takim praktykom, wracając do domu z pracy, inni wykorzystają czas spędzony na spacerze z psem, a jeszcze inni wybierają koniec dnia, przed położeniem się spać. Ważna, aby o taki moment zadbać każdego dnia, choćby jeżeli ma być to 5 minut. Taka rozmowa może przynieść swego rodzaju oczyszczenie i jest okazją do odbudowania wewnętrznej energii. Prosta rzecz, a jednak często o niej zapominamy w codziennym biegu.

To, co istotne, dzieje się po cichu

Wszystko w porządku to czasem najgłośniejszy sygnał alarmowy. HR to nie tylko regulaminy, onboarding i szkolenia. To także umiejętność zatrzymania się, spojrzenia głębiej, zaufania sobie. Intuicje HR-owca nie są dowodem – ale są impulsem do uważności. Czasem wystarczy jedno pytanie, jedno spojrzenie, jedno: Jestem, gdybyś potrzebował/a. Bo to, co najważniejsze, często dzieje się w ciszy pomiędzy słowami.

O Autorce:

Maria Misiurek – 12 lat doświadczenia w HR (bankowość, energetyka, e-commerce, retail, branża medyczna), głównie w obszarach rekrutacji i HR Business Partneringu. Zawodowo związana z strukturami i procesami, a mentalnie zdecydowanie z rozwojem człowieka i budowaniem jego samoświadomości. Prywatnie interesują mnie aspekty dotyczące stresu, wypalenia zawodowego i mechanizmów motywacji.

Idź do oryginalnego materiału