Stany Zjednoczone są przez cały czas mocno uzależnione od kanadyjskiej produkcji aluminium, niezależnie od kosztów. W kontekście powracających rozmów o cłach na kanadyjskie produkty eksportowane do USA, Jérôme Pécresse ma jedną radę dla swojej branży: „Bądźcie cierpliwi, zachowajcie spokój i elastyczność.”
Pécresse jest dyrektorem generalnym ds. aluminium w Rio Tinto, nadzorującym działalność hut tej firmy w Kanadzie.
Choć większość z nich znajduje się w Quebecu, gdzie Rio Tinto ma swoją siedzibę, w minionym tygodniu Pécresse odwiedził również Kitimat, miasto na północnym wybrzeżu Kolumbii Brytyjskiej, gdzie huta aluminium Rio Tinto zatrudnia około 1 100 osób w społeczności liczącej nieco ponad 8 000 mieszkańców.
Jednak, jak zapewnia Pécresse, nikt w społeczności nie powinien martwić się o utratę pracy.
Podczas gdy producenci stali w Kanadzie już odczuwają skutki zagrożenia cłami i spodziewają się dalszych trudności, ich odpowiednicy w branży aluminiowej podchodzą do tematu z większym spokojem.
„Oczywiście jest to powód do niepokoju” – przyznał Pécresse w rozmowie z prowadzącą program CBC Daybreak North, Caroliną de Ryk, podkreślając, iż rynki cenią stabilność. Jednak zwrócił uwagę, iż skoro wszystkie kraje eksportujące aluminium do USA są objęte takimi samymi cłami, to pozycja Kanady pozostaje silna.
„Jeśli wszyscy są opodatkowani w ten sam sposób, to nie powinno to znacząco wpłynąć na nasze wolumeny eksportu do USA” – dodał Pécresse.
Dane potwierdzają jego optymizm: w przeciwieństwie do stali, gdzie handel między USA a Kanadą jest niemal zrównoważony, zależność Stanów Zjednoczonych od kanadyjskiego aluminium jest ogromna – importują one ponad trzy razy więcej aluminium z Kanady, niż same eksportują.
Według danych Banku Światowego, USA są największym na świecie importerem aluminium, a większość pochodzi właśnie z Kanady.
Amerykańscy nabywcy również są tego świadomi – Jean Simard, dyrektor generalny Kanadyjskiego Stowarzyszenia Aluminium, wyjaśnia, iż większość umów między Kanadą a USA zawiera klauzulę, w której amerykańska firma kupująca kanadyjskie aluminium zobowiązuje się pokryć wszelkie wprowadzone cła.
Co więcej, gdy Donald Trump nałożył cła na aluminium podczas swojej pierwszej kadencji, wartość kanadyjskich firm aluminiowych poszybowała w górę. Jeden z przedstawicieli branży określił to jako „prezydent wypisujący czek na 600 milionów dolarów dla kanadyjskich producentów aluminium”, ponieważ około pół miliarda dolarów w wartości firm przeniosło się na północ.
Dodatkowo USA nie mają dużych możliwości w zakresie własnej produkcji aluminium – szacuje się, iż jedna kanadyjska huta może produkować niemal tyle samo aluminium, co cała amerykańska branża łącznie.
Głównym powodem jest koszt energii elektrycznej – najważniejszy czynnik w procesie produkcji aluminium. Quebec i Kolumbia Brytyjska korzystają z taniej energii wodnej, podczas gdy amerykańscy producenci nie mają takiej możliwości.
Mario Simard i Alexis Brunelle-Duceppe, posłowie Bloc Québécois reprezentujący okręgi Jonquière i Lac-Saint-Jean, gdzie aluminium daje tysiące miejsc pracy, powiedzieli w rozmowie z Radio-Canada, iż amerykański przemysł nie jest w stanie łatwo odtworzyć tej przewagi.
„Tamy nie da się złożyć” – powiedział Simard w wywiadzie po francusku. „Nie da się jej zapakować do walizki i przenieść na południe granicy.”
Z kolei Brunelle-Duceppe stwierdził, iż trudno zrozumieć, jaki cel przyświecał Trumpowi, nakładając cła na kanadyjskie aluminium, skoro realia przemysłu wskazują, iż nie przyniesie to korzyści USA. „Huty aluminium w USA zostały zamknięte właśnie dlatego, iż koszt energii jest tam zbyt wysoki” – dodał.
Podobne zdanie wyrażają także amerykańscy producenci aluminium, w tym Alcoa z siedzibą w Pittsburghu, która prowadzi również działalność w Kanadzie.
Dyrektor generalny firmy, Bill Oplinger, ostrzegł na konferencji górniczej cytowanej przez Reuters, iż spodziewa się, iż cła będą kosztować amerykański przemysł aluminium około 20 000 miejsc pracy.
„To zła wiadomość dla amerykańskich pracowników” – stwierdził Oplinger, dodając, iż lobbuje o wyjątek dla kanadyjskiego aluminium. Bez tańszej energii elektrycznej w USA, ich przemysł nie jest w stanie konkurować z kanadyjskim – choćby przy wprowadzeniu ceł.
W Kitimat Pécresse zwrócił również uwagę, iż Rio Tinto ma dodatkowy atut – łatwy dostęp do azjatyckich rynków dzięki portowi w Prince Rupert.
Oczywiście, cła będą miały pewien wpływ na Kanadyjczyków – tak jak w przypadku stali, aluminium przekracza granicę wielokrotnie w trakcie produkcji samochodów czy materiałów budowlanych. W efekcie cła podniosą końcową cenę produktów dla konsumentów.
Firmy zajmujące się handlem transgranicznym również odczują skutki – przykładem są puszki do piwa i nakrętki, które są produkowane w USA z kanadyjskiego aluminium, a następnie importowane z powrotem do Kolumbii Brytyjskiej przez lokalnych producentów piwa.
Jednak dla samego przemysłu aluminium cła nie powinny oznaczać poważnych problemów. „W obecnej sytuacji nie widzimy żadnego wpływu na nasze miejsca pracy ani na nasze inwestycje” – podkreślił Pécresse. „Nie zatrzymujemy się.”