Stephen miał 45 lat i był kierownikiem serwisu w salonie luksusowych aut. W maju 2021 roku, po tygodniach zmagań o życie, zmarł. Zdrowy, wysportowany, bez wcześniejszych dolegliwości, nagle zaczął umierać. Kimberly MacDougall, jego żona napisała w mediach społecznościowych, iż straciła miłość swojego życia.
Przyjaciele zgromadzili się pod szpitalnym oknem w Peterborough (Ontario), by towarzyszyć rodzinie w żałobie. Dziś Kimberly wraca pamięcią do tamtych dni z ogromnym bólem. „Nie byłam przygotowana, by to zobaczy – mówi.
Jego śmierć była efektem reakcji poszczepiennej po przyjęciu preparatu przeciw COVID-19.
Podobnych historii jest więcej. Ross Wightman – niegdyś pilot i pośrednik w handlu nieruchomościami, Shannon Dupont – pracownica socjalna, i Kayla Pollock – pomoc nauczyciela w przedszkolu – także doznali trwałych obrażeń po szczepieniu.
Choć rząd przyznawał, iż poważne skutki uboczne mogą się zdarzyć, zapewniał, iż są one bardzo rzadkie. Według danych Health Canada do grudnia 2023 roku odnotowano 11 702 przypadki poważnych zdarzeń poszczepiennych – 0,011% z ponad 105 mln dawek.
Aby pomóc tym, których dotknęły takie skutki, w grudniu 2020 r. premier Justin Trudeau ogłosił powstanie Programu Wsparcia Osób Poszkodowanych Po Szczepieniach (VISP). Inicjatywa ruszyła pół roku później i miała oferować pomoc tym, którzy doznali poważnych uszczerbków na zdrowiu lub stracili bliskich po przyjęciu szczepionki zatwierdzonej przez Health Canada.
Wypłaty obejmować miały jednorazowe odszkodowania, zastępstwo utraconych zarobków i zwrot kosztów leczenia. Jednak zamiast nadzorować program bezpośrednio, jak to robią USA, Niemcy czy Wielka Brytania, rząd kanadyjski zlecił jego realizację firmie Raymond Chabot Grant Thornton Consulting Inc. (obecnie Oxaro Inc.).
Szybko pojawiły się problemy. Dochodzenie dziennikarskie Global News, oparte na ponad 30 wywiadach, ujawnia chaos organizacyjny, opóźnienia i brak empatii.
„Mieli się nami zająć. Nie dotrzymali słowa” – mówi Kimberly MacDougall.
Gdy dziennikarze kończyli swoje śledztwo, rzecznik minister zdrowia Marjorie Michel przekazał oświadczenie: „To zarzuty nie do zaakceptowania. Poprosiłem PHAC o wypracowanie rozwiązań zapewniających odpowiedzialne wykorzystanie środków i odpowiednią pomoc ludziom. Wszystkie opcje są brane pod uwagę”.
Byli pracownicy VISP mówią, iż nie byli przygotowani na ogromną liczbę zgłoszeń. Brakowało też odpowiednio przeszkolonego personelu. Program miał wiele tzw. „wąskich gardeł”, które paraliżowały pracę – twierdzą informatorzy. Oxaro i PHAC odmówiły udzielenia wywiadów.
W pisemnym oświadczeniu Oxaro przyznało, iż program działa w warunkach nieprzewidywalności i wymaga ciągłych zmian organizacyjnych. Przyznano, iż liczba zgłoszeń przewyższyła oczekiwania, ale podkreślono, iż firma i PHAC współpracują w celu poprawy efektywności programu.
Złożoność przypadków również wpływa na czas oczekiwania – przyznają przedstawiciele VISP. PHAC rozważa w tej chwili warunki pięcioletniego kontraktu z Oxaro, który niedługo ma być odnowiony. Zapewniono, iż analizowane są także doświadczenia zagraniczne, aby poprawić kanadyjski model.
Jedną z pierwszych wnioskodawczyń była Campbell z Kolumbii Brytyjskiej – nauczycielka i matka czwórki dzieci. Trzy tygodnie po szczepieniu w 2021 roku poczuła drętwienie nóg. Z czasem przestała chodzić i trafiła do szpitala. Lekarze początkowo sugerowali podłoże psychiczne. Po miesiącu hospitalizacji opuściła szpital na wózku inwalidzkim.
Campbell złożyła wniosek do VISP i zadłużyła się na 20 tys. dolarów, próbując wrócić do zdrowia. Jej lekarz uznał związek między szczepieniem a chorobą za bardzo prawdopodobny. Mimo to komisja VISP odrzuciła jej wniosek we wrześniu 2022 r., nie widząc „naukowych podstaw” do potwierdzenia związku przyczynowego. Campbell nie odwołała się, czując się upokorzona.
Podobne doświadczenia ma Mike Becker, który po szczepieniu doznał zakrzepicy. VISP odrzuciło jego wniosek z powodu braku badania poziomu płytek krwi. Złożył odwołanie, ale przez prawie dwa lata nikt nie odpowiedział. W końcu dowiedział się, iż jego sprawa została „omyłkowo zamknięta”. Choć upłynął kolejny rok, wciąż czeka.
Kimberly MacDougall, której mąż Stephen zmarł z powodu zapalenia mięśnia sercowego, otrzymała maksymalne świadczenie – równowartość trzech lat jego pensji. Uważa to za niesprawiedliwe. Stephen był w szczycie kariery i planował edukację dzieci. Program pokrył też koszt terapii żałobnej, ale tylko przez trzy miesiące i w połowie wartości. Po interwencji prawniczki Lori Stoltz VISP zgodził się na pełny zwrot kosztów – jednak ograniczył go do 15 sesji.
MacDougall nie wróciła do pracy i mówi wprost: „Nie mam już siły walczyć. VISP to system pozbawiony empatii”.
Prawniczka Jasmine Daya, która wzywała do powołania VISP jeszcze przed jego oficjalnym ogłoszeniem, w tej chwili krytykuje jego działanie jako „oszustwo”. Inny prawnik, Umar Sheikh z Victorii, również wskazuje na opieszałość i brak sprawiedliwości w procesie rozpatrywania wniosków.
Dan Hartman, który stracił 17-letniego syna Seana, przez cały czas czeka na decyzję VISP. Sekcja zwłok nie wskazała jednoznacznej przyczyny śmierci, ale serce chłopca było powiększone – co jego ojciec uważa za efekt uboczny szczepionki. Mimo nowych dowodów, sprawa nie została rozpatrzona ponownie.
Kayla Pollock cierpi na poprzeczne zapalenie rdzenia kręgowego. Jest na wózku, nie pracuje, straciła dom i dziecko, które teraz mieszka z ojcem. Powiedziano jej choćby o możliwości skorzystania z eutanazji. Od VISP nie otrzymała żadnego wsparcia. „Lepiej bym wyszła na tym, gdybym umarła” – mówi gorzko.
Ross Wightman, któremu przyznano odszkodowanie, również nie jest zadowolony. Po przyjęciu szczepionki rozwinął się u niego zespół Guillaina-Barrégo. Choć dostał 270 tys. dolarów, potem czekał 20 miesięcy na świadczenie zastępujące dochód. Jego żona musiała rzucić pracę, by się nim opiekować.
VISP wypłaciło mu także inne świadczenia, ale bez wyjaśnienia – przez 10 tygodni nie wiedział, za co dostał 12 tys. dolarów. Czekał też miesiącami na 25 tys. zwrotów. „To program jak z koszmaru” – ocenia Wightman.
Shannon Dupont, pracownica socjalna z Manitoby, po trzech dawkach szczepionki doznała szeregu komplikacji neurologicznych i autoimmunologicznych. Nie może pracować, a VISP wypłaciło jej 24 tys. dolarów. Twierdzi, iż program zignorował większość jej obrażeń. Musiała spieniężyć inwestycje, by przeżyć.
VISP wypłacił jej w końcu świadczenie w wysokości 3700 dolarów miesięcznie, ale pojawił się spór z ubezpieczycielem, który teraz domaga się zwrotu 86 tys. dolarów. Dupont czuje się wykorzystana. „Mam wrażenie, iż czekają, aż umrzemy” – mówi.
Oxaro nie komentuje poszczególnych przypadków. PHAC utrzymuje, iż traktuje wszystkie sprawy poważnie. Wightman podsumowuje inaczej: „Wszyscy jesteśmy traktowani tak samo – źle”.
Pollock mówi jeszcze dosadniej: „To kraj, który nie dba o ludzi takich jak ja”.