Jak stworzyć bezpieczną przestrzeń, w której można cierpieć?

opsychologii.pl 3 miesięcy temu

Nie musisz wiedzieć, co masz mówić. Słuchaj z pełną uwagą, nie rozpraszając się obmyślaniem, jak powinieneś zareagować lub jak można rozwikłać tę sprawę, albo dowolnymi innymi myślami, które przyjdą ci do głowy. Zignoruj impuls do szukania czegoś pocieszającego, co można by powiedzieć. Po prostu słuchaj. Zaufaj sobie. Podobnie jak nogi same poruszają się w rytmie nieznanej melodii, kiedy będzie twoja kolej na odezwanie się, słowa same do ciebie przyjdą i to słowa płynące z serca, a nie z głowy. Zadanie polega nie na tym, by coś rozwiązać, ale na tym, aby wysłuchać.
fragment książki

Pamiętam, iż działo się to w ostatniej sali szpitalnego korytarza, drzwi po prawej stronie. Wywiesiłam na klamce znaczek: “Trwa rozmowa, proszę o ciszę”, który miał zasygnalizować osobom przebywającym na oddziale, żeby nie puszczały głośno muzyki albo nie grały w “Państwa Miasta” pod salą. Usiadłam na wprost pacjenta i zaczęłam prowadzić swój pierwszy wywiad psychologiczny. Prawdziwy, nie na próbę, nie w ramach zaliczenia. Z Człowiekiem, który zgłosił się do szpitala, cierpiał, miał postawioną diagnozę psychiatryczną. Nie wiem, czy jest jakaś liczba scenek odegranych na studiach, która mogłaby mnie do tego przygotować. Myślę, iż to niemożliwe – poza murami uczelni, w samym środku szpitala psychiatrycznego, świat prowadzenia rozmów wygląda inaczej.

A co tu dużo mówić, rozmowy na trudne tematy są… trudne. I właśnie o tym jest książka Kathryn Mannix, lekarki specjalizującej się w medycynie paliatywnej i terapeutki poznawczo-behawioralnej. Autorka, na podstawie swojego bogatego doświadczenia w przeprowadzaniu trudnych rozmów, pokazuje, iż umiejętność konwersacji o śmierci, żałobie, chorobie czy problemach osobistych to coś, co każdy_a może wypracować. Okazuje się bowiem, iż w rozmowie najważniejsze jest nie tyle mówienie, co słuchanie.

Kathryn Mannix porównuje zasady trudnych rozmów do kroków tanecznych. Z jednej strony, przecież ciało samo nam się rwie, gdy słyszy melodię, robimy to intuicyjnie, nie musimy wcześniej uczyć się konkretnego rodzaju tańca, by tańczyć. Z drugiej wiemy, iż umiejętność tańczenia można doskonalić. Autorka pisze, iż w przypadku rozmowy te kroki to: uważne słuchanie z ciekawością, zadawanie pytań, pozwalanie na dłuższe chwile milczenia oraz trwanie przy cierpiącym człowieku.

Kiedy obok nas siada osoba, która właśnie kogoś straciła, dowiedziała się, iż choruje, albo jest w kryzysie, możemy skanować umysł w poszukiwaniu rozwiązań i mądrych słów, ale możemy też nastawić swoje czułki na jej ból i pozostać uważnym_ą. Nie chodzi bowiem, o to, ile informacji przekażemy, jak gwałtownie przypomnimy sobie cytaty z podręczników albo czy uda nam się „rozwiązać problem”. Rozmowa to przede wszystkim obecność. Otwartość na, jak to nazywa autorka, bycie tkliwym_ą podczas spotkania z drugim człowiekiem. Umiejętność towarzyszenia choćby w milczeniu, które tak często wywołuje w nas dyskomfort. No bo jak to, nic nie powiedzieć? Mieć pustkę w głowie? Nie „zagadać” czyjegoś cierpienia? Nie umieć znaleźć słów pocieszenia? Czasami się nie da – czasami pełne akceptacji, spowalniające milczenie buduje fundament pod wypowiedzenie swojego cierpienia.

Jednymi z najpiękniejszych fragmentów książki Mannix są te, w których lekarka pisze o zadawaniu pytań i o ciekawości. Mam wrażenie, iż pomiędzy dzieciństwem a dorosłością tracimy naszą dziecięcą umiejętność pytania wszystkich o wszystko i zaciekawiania się choćby najprostszymi rzeczami. Dzieci dzięki eksplorowaniu i pytaniu poznają świat i uczą się. Potem, w trakcie dorastania, nagradza się nie pytania, a dobre odpowiedzi. Chcemy mieć prostą receptę na wszystko – ile jest 7 raz 8, co jest stolicą Australii, kiedy odbyła się bitwa pod Grunwaldem, ale też – jak się zachować, gdy ktoś jest w żałobie, co powiedzieć komuś, kto dowiedział się, iż śmiertelnie choruje, jak wesprzeć człowieka, który właśnie stracił pracę. Chcemy wiedzieć, być pewnymi, znać same poprawne odpowiedzi. Książka Kathryn Mannix pokazuje, iż to niemożliwe. Warto więc uczyć się, żeby zastępować pewność pytaniami i ciekawością:

Jak się z tym czujesz?
Co wtedy pojawiło się w Twoim ciele?
Co byś doradził_a swojemu przyjacielowi, gdyby miał taki problem jak Ty?
Czy masz jakiś pomysł, co robić dalej?
Czego teraz najbardziej potrzebujesz?

Bywa, iż zdarza nam się zniweczyć słuchanie. Nie dlatego, iż nam nie zależy albo iż się spieszymy. Chcemy pomóc – i z tą intencją zamiast słuchać, skręcamy w drugą stronę. Kathryn Mannix pisze, iż przeciwieństwem słuchania może być przerywanie, udzielanie rad, bezzasadne identyfikowanie się („Wiem, co czujesz, też tak mam”) czy próby naprawiania. To naturalnie, iż w pierwszym odruchu, gdy widzimy cierpiącego człowieka, chcemy temu jak najszybciej zaradzić. Z biegiem czasu i praktyki będziemy coraz sprawniej towarzyszyli, słuchali, zadawali pytania, starali się zrozumieć. Może w tym pomóc także ta książka. To poradnik dla osób pracujących z ludźmi borykającymi się z problemami, ale też dla wszystkich, którzy chcą pracować nad swoją umiejętnością bycia przy drugim człowieku.

Polecam tę pełną przykładów lekturę, która zostawia w sercu i w głowie dużo przestrzeni na to, by przemyśleć swój sposób prowadzenia rozmów. I na to, by podczas kolejnych spotkań z kimś, kto dzieli się swoim bólem, móc przy tym bólu po prostu wspólnie trwać.

Czasami bowiem jest tak, iż bezpieczną przestrzeń tworzy niewiedza, obok której zatańczą gotowość, uważność i ciekawość. Życzę nam wszystkich, byśmy pielęgnowali w sobie te taneczne kroki.

Kathryn Mannix, Słucham cię. Jak rozmawiać na trudne tematy, przekład: Dariusz Rossowski, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Kinga Bartkowiak

Idź do oryginalnego materiału