Jak pomóc i swojemu dziecku, i sobie? Pediatra rozprawia się z mitami. „Nie obwiniajmy za wszystko rodziców”

news.5v.pl 8 godzin temu

W powszechnej świadomości coraz więcej dzieci i młodzieży cierpi na ADHD lub problemy ze zdrowiem psychicznym, takie jak zaburzenia lękowe lub depresja. Mówi się również, iż wzrasta poziom wyczerpania i stresu w szkole. Czy zgadza się pan takimi opiniami?

Oskar Jenni: Rzeczywiście obserwujemy gwałtowny wzrost liczby chorób psychicznych i zaburzeń rozwojowych u dzieci i młodzieży. Dzieciństwo znalazło się w kryzysie.

Wielu obwinia za to media społecznościowe.

To błąd. Sugeruje się, iż istnieje proste rozwiązanie bardzo złożonego problemu: wystarczy zakazać mediów społecznościowych i wszystko będzie dobrze. Ale to tak nie działa.

Zakazy używania telefonów komórkowych są bezużyteczne?

Zasady są ważne w szkołach, nie ma co do tego wątpliwości. Jednak zwykły zakaz korzystania z technologii cyfrowych nie pomaga. Pozbawia również dzieci i młodzież możliwości uczenia się, jak korzystać z nich w zdrowy sposób. Telefony komórkowe nie są przyczyną kryzysu, a jedynie zaostrzają podstawowe problemy.

Zaostrzają kryzys dzieciństwa?

Tak, widzę ku temu cztery główne powody. Po pierwsze, liczne badania pokazują, iż presja na osiąganie wyników i doskonałości gwałtownie wzrosła w ciągu ostatnich 30 lat. Dla wielu dzisiejszych dzieci szkoła oznacza przede wszystkim stres. Następnie istnieje presja na indywidualizację. Każdy musi być wyjątkowy i osiągać jak najlepsze wyniki.

I co jeszcze?

Świat staje się coraz bardziej niepewny z powodu kryzysu klimatycznego i wojen. Jest to drugi powód: doświadczamy głębokich wstrząsów politycznych i technologicznych, które niepokoją wielu dorosłych — a to bezpośrednio wpływa na dzieci i młodzież.

A więcej diagnoz nie bierze się po prostu z tego, iż wiemy więcej o chorobach psychicznych i zaburzeniach rozwojowych?

To trzeci powód. Dziś wiemy na ten temat znacznie więcej. Jest więcej specjalistów, bardziej precyzyjna diagnostyka i lepsze usługi wsparcia. Chociaż prowadzi to do większej liczby diagnoz, jest to również pozytywny rozwój — ponieważ w przeszłości wiele dzieci cierpiało po cichu i bez rozpoznania.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

A ostatni aspekt?

Młodzi ludzie dojrzewają fizycznie znacznie wcześniej, ale swoją dojrzałość psychospołeczną osiągają dopiero w wieku 20 lat lub choćby później. Takiej rozbieżności nie było nigdy w historii ludzkości i niepokoi ona wielu młodych ludzi.

Jak to się objawia?

Młodzi dorośli opuszczają dziś dom znacznie później, piją mniej alkoholu, później stają się aktywni seksualnie i na ogół podejmują mniejsze ryzyko.

Samo w sobie nie jest to złe.

Nie. Ale ten trend jest wyrazem faktu, iż presja i niepewność dotarły do młodych ludzi. Reagują na to w i tak już wrażliwej fazie dojrzewania z większą ostrożnością i kryzysami psychicznymi. Nawiasem mówiąc, dziewczęta są bardziej dotknięte niż chłopcy.

Dlaczego?

W wyniku równouprawnienia płci oczekujemy teraz, iż dziewczęta będą osiągać tyle samo, co chłopcy. Jednocześnie i tak istnieją tradycyjne oczekiwania dotyczące ról płciowych. To podwójne oczekiwanie prowadzi do tzw. efektu superwoman: dziewczęta muszą być doskonałe we wszystkich dziedzinach.

Kiedy rozpoczął się rozwój tego zjawiska?

Do lat 70. dyscyplina i posłuszeństwo zajmowały centralne miejsce. Dopiero gdy ludzie zdali sobie sprawę, jak bardzo dzieci i młodzież cierpią z powodu braku emocjonalnej uwagi, nastąpiła ponowna refleksja. Każde dziecko było teraz postrzegane jako wyjątkowe — początkowo było to prawdziwe wyzwolenie. Dziś ten trend w kierunku indywidualizacji został odwrócony. Wiele osób cierpi pod presją bycia wyjątkowym i niepowtarzalnym.

Czego tak naprawdę potrzebują dzieci?

To pytanie bardzo mnie zajmuje. Na podstawie naszych długoterminowych badań, które prowadzimy od lat 50., możemy opisać pięć czynników. Dzieci potrzebują bezpieczeństwa w relacjach, zdrowia fizycznego i psychicznego, możliwości uczenia się, granic jako orientacji i wspólnoty z innymi.

Co to konkretnie oznacza?

Bezpieczeństwo jest tworzone, gdy rodzice są emocjonalnie obecni. Częścią zdrowia psychicznego jest to, iż dzieci uczą się radzić sobie ze swoimi uczuciami. Wiele dzieci ma dziś z tym trudności, ponieważ rodzice robią wszystko za nie. Dzieci potrzebują również szansy na zdobycie własnych doświadczeń — choćby jeżeli czasami oznacza to porażkę. Potrzebują jasnych granic, a także społeczności, w których czują się bezpiecznie. Wszyscy chcemy po prostu przynależeć.

Brzmi prosto, ale wcale tak nie jest.

Rodzicielstwo to wyzwanie, mogę to powiedzieć z własnego doświadczenia. Trzeba być w stanie pogodzić się z lękami, utratą kontroli i okazjonalną frustracją związaną z dziećmi.

Dziecku potrzeba dobrych, a nie idealnych rodziców

Czy rodzice również znajdują się pod większą presją niż wcześniej?

Tak, pokazuje to wiele badań. Rodzice odczuwają presję związaną z wynikami i niepewnością w obliczu globalnych kryzysów — a to wpływa na ich relacje z dziećmi. Jednocześnie społeczeństwo w dużej mierze wycofało się z rodzicielstwa. W przeszłości dziecko było elementem sieci relacji z nauczycielami, księżmi lub sąsiadami, którzy dzielili się odpowiedzialnością. Dziś cały ciężar wychowania spoczywa wyłącznie na rodzicach.

LightField Studios/Shutterstock / Shutterstock

Przemęczona matka z dziećmi. Zdjęcie ilustracyjne

Jak powinni radzić sobie z tą presją?

Musimy zdać sobie sprawę, iż my, rodzice, mamy mniejszy wpływ, niż nam się wydaje. Możemy kontrolować sukces edukacyjny naszych dzieci tylko w ograniczonym zakresie. Moje przesłanie dla rodziców jest następujące: nie musicie być idealni. Bądźcie „wystarczająco dobrzy”. jeżeli coś pójdzie nie tak, następnym razem postarajcie się zrobić to lepiej — ale nie rozpaczajcie.

Ale czy edukacja nie jest kluczowa dla przyszłości dzieci?

Wiemy to z długoterminowych badań: edukacja w dzieciństwie jest mniej ważna dla satysfakcji w późniejszym życiu niż relacje i dobrostan psychiczny.

Jednak jako rodzic nie mogę kontrolować samopoczucia psychicznego mojego dziecka.

Nie, ale można spróbować żyć zgodnie z tymi zasadami: być godnym zaufania, niezawodnym, dostępnym, wyrozumiałym i pełnym miłości. To wszystko, czego potrzeba. Wiem, łatwo powiedzieć — ale bycie rodzicem to wspaniała przygoda, dzięki której możemy się rozwijać.

Musimy rozpoznać presję rodzicielską i nie obwiniać za wszystko rodziców. Jako społeczeństwo powinniśmy również zmniejszyć presję wywieraną na dzieci. Na przykład poprzez rezygnację z ocen w szkole podstawowej, ponowne przemyślenie wczesnego nauczania języków obcych i selekcji lub poprzez opracowanie zasad korzystania z mediów cyfrowych wspólnie z dziećmi. W końcu dzieci potrzebują poczucia wspólnoty i mniejszego skupienia na indywidualnych osiągnięciach. Bardzo ważne jest dla mnie, aby społeczeństwo nie postrzegało dzieciństwa jedynie jako etapu, który powinniśmy jak najszybciej zakończyć.

„Jedynie jako etapu”? Co ma pan na myśli?

Dzieciństwo jest również stanem, który ma własną sam w sobie. Dzieci powinny mieć możliwość doświadczania swojego dzieciństwa. Jedno jest pewne: dzieciństwo przemija: i nigdy nie wraca.

Rodzice martwią się o swoje dziecko i chcą je zbadać, ale z drugiej strony mogą nie chcieć, aby otrzymało diagnozę.

Z diagnozami trzeba być ostrożnym. Mogą one pomóc, jeżeli umożliwiają terapię i jej finansowanie. Istnieje jednak ryzyko stygmatyzacji dzieci, np. jeżeli nagle staną się mniej ufne z powodu diagnozy.

Dla rodziców to delikatna kwestia.

Jeśli rodzice mają obawy, powinni zasięgnąć porady specjalisty. Często konieczna jest nie diagnoza, ale przede wszystkim dobre zrozumienie dziecka, jego mocnych i słabych stron.

Idź do oryginalnego materiału