"Z początku nic z tym nie robiłem. choćby jak to zauważyłem, to mi nie przeszkadzało, iż jestem coraz grubszy. Dopiero jak doszedłem do około 180–190 kilogramów. Wtedy kolana zaczęły mi szwankować. (...) Ja nie wiem, o co chodzi w tym wszystkim… Może jakieś geny po mamie się we mnie obudziły? Bo mama nie jadła dużo, ale dużo tyła. A ja przez 10 lat przytyłem do około 230 kilogramów. A przez te trzy lata zamknięcia w domu przybyło mi kolejne 40 kilogramów" — opowiada Jacek, który choruje na otyłość olbrzymią.