— "Pani Izo, obawiam się, iż to będzie rak", usłyszałam jesienią 2024 r. Czy spodziewałam się tego? Nie. Nie wtedy. Nie byłam osłabiona, nie miałam anemii, rok wcześniej robiłam USG, a miesiąc przed diagnozą badania krwi — wydawać by się mogło, iż moje zdrowie jest w najlepszym porządku — opowiada Medonetowi pani Izabela. Tymczasem okazało się, iż ma agresywnego raka piersi i to już w drugim stadium. — Męczyło mnie jedno: badałam się rok wcześniej i nowotworu nie było. To możliwe, by ktoś go przeoczył? "On mógł urosnąć choćby w pół roku", mówili lekarze, dopytując, czy w ostatnim roku miałam dużo stresu — wspomina. Samo wykrycie raka nie było jednak najgorsze, o wiele trudniejsze było dla niej, to, co nastąpiło potem.