Innovation Day: droga do dojrzałego systemu

mzdrowie.pl 1 rok temu

W budowaniu partnerstwa publiczno-prywatnego przeszkadza prawna nieprzewidywalność. Taka kooperacja jest cechą dojrzałego systemu zdrowia publicznego. Czy Polska jest na to gotowa? – dyskutowali eksperci w czasie Innovation Day.

Budowanie kultury zdrowia wymaga współpracy nie tylko pomiędzy resortami w rządzie, ale również pomiędzy świadczeniodawcami systemu publicznego i prywatnego. Wymaga to całkowitych zmian założeń teoretycznych, na bazie których mają być wprowadzane innowacje. Polityka zdrowotna musi być zostać ukierunkowana na zdrowie, a nie na medycynę naprawczą. Natomiast ocenie powinien podlegać efekt działań. Partnerstwo publiczno-prywatne wymaga też zapewnienia stabilności prawnej. W ramach III edycji Innovation Day „Polityki Zdrowotnej” zaproszeni goście rozmawiali m.in. na temat wdrażania innowacyjnych rozwiązań w ramach reform polityki zdrowotnej państwa.

Doktor Edyta Bielak-Jomaa (członek zarządu Warsaw New Tech University Foundation) oceniła, iż Polska jest dopiero na początku drogi do wdrażania innowacji w sektorze medycznym, a przy tym nie wykorzystuje w pełni potencjału. Implementacja rozwiązań odbywa się połowicznie, m.in. z powodu braku rozmów pomiędzy decydentami a interesariuszami w trakcie tego procesu. Często zapomina się, iż do interesariuszy zaliczają się też pacjenci – „Wielorakość wyzwań przed jakimi stoimy jest naprawdę poruszająca. Zatem rozwiązania systemowe muszą obejmować wszystkich, z naciskiem położonym na edukację społeczeństwa na każdym poziomie”.

Doktor Małgorzata Gałązka-Sobotka (dziekan Centrum Kształcenia Podyplomowego i dyrektor Instytutu Zarządzania w Ochronie Zdrowia Uczelni Łazarskiego) zwracała uwagę na nieprawidłowe ukierunkowanie systemu ochrony zdrowia, czyli zorientowanie na chorobę, a nie na zdrowie – „Polityka państwa wymaga rewolucji. Brakuje nam orientacji na zdrowie, takiej polityki państwa, która na każdym poziomie, wielu ministerstw będzie dbała o kapitał zdrowia i kondycję całego społeczeństwa”. Istotna jest również kooperacja pomiędzy resortami, która w Polsce jest znacznie słabsza niż w krajach, na których polityce zdrowotnej można się dziś wzorować. Problem stanowi również lęk przed inwestowaniem w zdrowie, ponieważ efekty przychodzą dopiero po dłuższym czasie. Inwestycje te zwrócą się pod warunkiem, iż będzie się pamiętać o interdyscyplinarnym podejściu podczas wprowadzania zmian. „Na zdrowiu nie zabija się biznesów, na zdrowiu się je tworzy i rozwija” – podkreślała dr Gałązka-Sobotka. To, co postrzegamy jako zmiana na lepsze, a mianowicie większa dostępność świadczeń dla pacjentów staje się pułapką – zagrożą nam medykalizacja życia. Jak mówiła dr Gałązka-Sobotka, badania wskazują na wprost proporcjonalną zależność pomiędzy zagęszczeniem świadczeniodawców realizujących dane procedury a kierowaniem pacjentów zamieszkałych w tym miejscu na taką diagnostykę czy leczenie. Czy rzeczywiście jest to zwiększona zapadalność w tym miejscu, czy mamy do czynienia z nadrozpoznaniami kwalifikującymi do tych procedur? – zdaniem dr Gałązki-Sobotki zjawisko to mogłoby zostać ograniczone wówczas, gdy zaczęto by się skupiać na jakości, a nie ilości.

„Celem nie może być tylko większa liczba świadczeń. Rosną aktualnie słupki świadczeń w ramach AOS, odkąd zostały obowiązywać limity, ale czy na pewno każda z tych wizyt była konieczna? Nie skupiamy się na efekcie, jak robią to dojrzalsze systemy, na których chcemy się wzorować. Oceniając system ochrony zdrowia, trzeba sprawdzić, na ile działania rządu przekładają się na realnie lepsze wyniki zdrowotne Polaków, a nie na tym, na ile zostały zwiększone zasoby” – podkreślała Małgorzata Gałązka-Sobotka. Dodała także, iż liczy na praktyczne wdrożenie paradygmatu jakości i bezpieczeństwa, czyli pomiaru efektu opieki medycznej. Punktem wyjścia do wprowadzanych zmian powinien być dokument „Zdrowia Przyszłość. Ramy strategiczne rozwoju systemu ochrony zdrowia na lata 2021-2027, z perspektywą do 2030”.

Prof. Stanisław Dziekoński (prezes Warsaw New Tech University Foundation) również odniósł się do kwestii skupienia się w swoich działaniach na medycynie naprawczej, a nie na utrzymaniu zdrowia, budowaniu tzw. kultury zdrowia. „Zdrowie jest najważniejsze, powtarzamy to wszyscy, ale chyba nie zawsze uświadamiamy sobie, jaka jest jego prawdziwa wartość. Współtworząc psychiatrię środowiskową dzieci i młodzieży, zdobyliśmy doświadczenie i widzimy, iż problem ten przez cały czas jest bagatelizowany, a jego skala stałe rośnie” – mówi profesor, wskazując na to, iż wciąż brakuje elementu, który wzmocniłby kondycje psychiczną polskiego społeczeństwa.

W wypowiedziach eksperci akcentowali konieczność współpracy pomiędzy różnymi elementami tworzącymi system ochrony zdrowia, w tym również partnerstwa publiczno-prywatnego, które wciąż jest rzadkością w polskim systemie. Michał Czarnuch (partner kancelarii DZP) powiedział, iż przyczyną jest tu wzajemny brak zaufania. Nieufności sprzyjają m.in. ciągłe zmiany przepisów czy niejasna ich interpretacja. Do zbudowania prężnie działającego systemu konieczna jest – jego zdaniem – kooperacja pomiędzy uzupełniającymi się podmiotami publicznymi i prywatnymi. Zaletą sektora prywatnego jest zdecydowanie większa skłonność do wprowadzania innowacyjnych rozwiązań oraz podejmowania ryzyka. Natomiast po stronie sektora publicznego znajdują się narzędzia prawa, narzędzia przymusu, rozbudowany aparat administracyjny oraz duży dostęp do różnego rodzaju informacji. Mecenas Czarnuch podkreślił, iż na efekty wzmacniających system rozwiązań, np. zwiększenia liczby kadr, trzeba długo czekać. Tymczasem szybszą pomocą – „już dziś” – może być uzupełnianie luk w ramach partnerstwa publiczno-prywatnego np. poprzez wprowadzenie nowoczesnych technologii ograniczających problem nieodwołanych wizyt w placówkach medycznych. Zdaniem mec. Czarnucha, taka kooperacja nie obejmie od razu każdej dziedziny, dlatego warto skupić się na jednym, konkretnym aspekcie opieki medycznej.

Artur Ostrowski (dyrektor zarządzający Synektik S.A.) również podkreślał konieczność zwiększenia stabilizacji, bez której prywatny sektor nie będzie chętny na współpracę z sektorem publicznym – „Oczekujemy stabilizacji, szans przewidywania, stworzenia mapy przychodów na co najmniej 3 lata, to wpływa na nasze działania, ale i na współpracę z międzynarodowymi partnerami. Ad hoc tworzone rozwiązania oparte na partnerstwie publiczno-prywatnym nie odniosły na razie spektakularnych sukcesów. Będą kolejne, ale raczej niszowe projekty, ale to nie w będzie w takiej skali, aby mogło to pomóc pacjentom”.

Idź do oryginalnego materiału