Kolejna edycja Grand Slam Track w 2026 r. nie odbędzie się do czasu uregulowania długów przez Michela Johnsona. Organizacja jest winna sportowcom miliony. Wśród poszkodowanych są wielkie gwiazdy lekkiej atletyki, takie jak Sydney McLaughlin-Levrone, Gabby Thomas, Masai Russell, Daryll Neita, Matthew Hudson-Smith i Josh Kerr, a z Polaków chociażby Jakub Szymański. Co ciekawe, ze sprawą pośrednio związane jest wprowadzenie ceł przez prezydenta Stanów Zjednoczonych Donalda Trampa, co miało być powodem wycofania się jednego z głównych inwestorów, który obiecał, ale nie zapłaci kilku milionów dolarów.
Wielkie zapowiedzi
Rok temu, latem 2024 r. Michael Johnson w specjalnie wynajętej restauracji w centrum Los Angeles ogłosił na specjalnie zorganizowanej konferencji, iż pozyskał 30 milionów dolarów na nową ligę lekkoatletyczną, obiecując niespotykane dotąd w lekkoatletyce nagrody dla zawodników. Większość tej kwoty pochodziła od firmy Winners Alliance, komercyjnego przedsięwzięcia założonego przez Professional Tennis Players Association (PTPA). Grand Slam Track, czyli Wielki Szlem Lekkoatletyczny wzorem tenisa miał wprowadzić do kalendarza cztery wielkie wydarzenia, rozdzielone odpowiednio w sezonie.
Spore nagrody zachętą
W lekkiej atletyce, gdzie choćby największe gwiazdy zarabiają skromnie, jak na standardy profesjonalnych sportowców, zawody takie jak Grand Slam Track stanowiły ogromny zysk finansowy. Ponad jedna trzecia obiecanego finansowania miała zostać przeznaczona wyłącznie na nagrody pieniężne, co daje pulę ponad 3 milionów dolarów na mityng, samych nagród, a do tego dochodzą jeszcze przecież dodatkowe koszty. Zwycięzcy każdego z czterech Szlemów mieli zgarnąć po 100 000 dolarów. To dziesięć razy więcej niż za pierwsze miejsce w mityngu Diamentowej Ligi (chyba, iż dana konkurencja jest rangi „Plus”, wtedy pięć razy większe, a lepsze nagrody są też w Finale DL. Pełną listę sprawdzicie tutaj). Sama Diamentowa Liga wydawała się być największą konkurencją cyklu (sportowcy mieli wybierać GST zamiast niektórych startów w DL), ale wyszła z tej batalii zwycięsko. Szczególnie wizerunkowo. Dodatkowo 48 zawodników, którzy podpisali kontrakty z organizatorem, mogło otrzymać roczną pensję podstawową oraz część przychodów wygenerowanych przez cykl. Okazuje się, iż z 30 milionów dolarów udało się jak dotąd pozyskać około 17 mln., a więc kilka ponad połowę.
Johnson przeprasza za brak pieniędzy
Założyciel Grand Slam Track – 57-letni Michael Johnson to czterokrotny mistrz olimpijski na trzech kolejnych igrzyskach (1992-2000). W ubiegły piątek oficjalnie przeprosił za brak wypłat dla zawodników uczestniczących w Grand Slam Track, przyznając, iż organizacja „boryka się z utrudnieniami wynagradzania” sportowców. Liga, która miała „zmienić branżę”, rewolucjonizować lekkoatletykę dając jeszcze lepszą rozrywkę, nowy wymiar całej dyscypliny między igrzyskami olimpijskimi z rekordowymi w historii nagrodami dla biegaczy, nie dostała „obiecanych” pieniędzy, a jej obecne zadłużenie wynosi około 13 milionów dolarów (tylko wobec zawodników).

Sezon GST 2026 wstrzymany
Johnson w oświadczeniu poinformował, iż sezon 2026 Grand Slam Track nie odbędzie się, jeżeli „nie znajdzie się rozwiązanie tej sytuacji” (czym sugeruje negocjacje z zawodnikami i ich managerami na temat obniżenia należnych im stawek). To poważny cios dla samej idei zmiany dotychczasowych mityngów lekkoatletycznych (warto dodać, iż tylko dla biegaczy, co widać się nie sprawdziło, a konkurencje techniczne też potrafią być bardzo ciekawe). Projekt miał przyciągnąć największe gwiazdy światowej lekkoatletyki oferując nagrody od 10 000 do 100 000 dolarów za dwa biegi.
Johnson przyznaje się do porażki
– Niezwykle trudno jest żyć z myślą, iż zbudowałeś coś większego od siebie, a jednocześnie czujesz, iż zawiodłeś ludzi, którym chciałeś pomóc. Muszę się jednak do tego przyznać – powiedział czterokrotny mistrz olimpijski.
– I tak, najokrutniejszym paradoksem w tym wszystkim jest to, iż obiecaliśmy sportowcom sprawiedliwe i szybkie wynagrodzenie. A jednak wciąż mamy problem z zapewnieniem im rekompensaty. Byliśmy załamani, gdy dowiedzieliśmy się, iż nie otrzymamy przyznanego nam finansowania. Nieustannie pracowaliśmy z naszymi inwestorami i zarządem, aby gwałtownie znaleźć rozwiązanie problemu. Do momentu przełożenia mityngu w Los Angeles, a choćby już po, otrzymywaliśmy pozytywne sygnały, iż rozwiązanie jest bliskie – przekonywał.

– Ze względu na naszą silną potrzebę jak najszybszego naprawienia sytuacji, zaproponowaliśmy przeterminowane terminy płatności i nie udało nam się ich dotrzymać. Zrozumiałe jest, iż doprowadziło to do frustracji, rozczarowania i niedogodności dla naszych sportowców, agentów i współpracowników. Wiem, iż to nadszarpuje zaufanie. Wiem, iż niektórzy zastanawiają się, czy nasza wizja przetrwa. Dlatego nie zajmujemy się tylko doraźnym problemem, ale wdrażamy systemy i partnerstwa, aby upewnić się, iż to się nigdy więcej nie powtórzy. Chociaż niepowodzenia i pokonywanie przeszkód nie są mi obce, jako sportowiec, zawodowo i prywatnie, obecna sytuacja, w której nie mogę płacić naszym sportowcom i partnerom, jest jednym z najtrudniejszych wyzwań, z jakimi kiedykolwiek się spotkałem – dodano w oświadczeniu.
Managerowie potwierdzają obawy
NBC News rozmawiało z czterema managerami reprezentującymi wielu sportowców, którym Grand Slam Track wciąż zalega z płatnościami. Trzech z nich (wszyscy zastrzegli sobie anonimowość, by nie stracić zaufania u organizatora) wyraziło poważne powątpiewanie, czy cykl będzie w stanie pozyskać wystarczające fundusze od inwestorów i zaufanie sportowców, aby wierzyć w drugi sezon GST w 2026 roku. Czwarty agent stwierdził, iż na razie jest gotów dać kredyt zaufania i nie skreśla pomysłu i współpracy.
– Mój przekaz dla naszych lekkoatletów brzmi: słuchajcie, nie dzieje się dobrze – powiedział agent dla NBC News. – Ale z drugiej strony, ich intencją jest zapłacenie, a my będziemy czekać, aż oni nam zapłacą. W przeciwnym razie nie będą mieli przyszłości – zaznaczył.

„Założenia się nie sprawdziły”
Grand Slam Track liczyło na sukces w postaci wysokiej oglądalności transmisji i frekwencji na stadionach, przyciągając największe gwiazdy rekordowymi nagrodami. Sam pomysł opierał się dużej inwestycji w biegi stadionowe, próbując nawiązać do sukcesów innych lig zawodowych w USA. – Wiele osób uważa, iż będzie to ogromny czynnik zniechęcający do podejmowania przyszłych przedsięwzięć tego typu – powiedział dla NBC News Paul Doyle, znany agent sportowy, który założył i od 2014 roku kieruje profesjonalnym cyklem mityngów lekkoatletycznych American Track League. – Nie wszystko było złe. Współczuję im, iż znaleźli się w tak trudnej sytuacji – przyznał.
Problemy z rentownością. Wina Trumpa?
Grand Slam Track w trakcie swojego inauguracyjnego sezonu zmagał się z wieloma problemami. Pierwsze zawody na Jamajce nie przyciągnęły specjalnej uwagi widzów, kolejne na Florydzie i w Filadelfii nie były pod tym względem dużo lepsze. W czerwcu odwołano czwarty i ostatni Szlem w Los Angeles. Już w czerwcu tego roku po raz pierwszy zgłoszono obawy z wypłacalnością obiecanych pięniędzy. W lipcu firma wysłała e-maile do przedstawicieli sportowców, informując ich, iż pieniądze z pierwszych zawodów, które odbyły się w kwietniu, zostaną wypłacone do końca tego miesiąca. 4 sierpnia rzecznik Grand Slam Track poinformował z kolei, iż „spodziewamy się, iż środki inwestorów trafią na nasze konto w najbliższym czasie, a sportowcy są naszym priorytetem”. W miniony piątek ogłoszono, iż Grand Slam Track wypłacił sportowcom jedynie należne im opłaty za udział w zawodach na Jamajce, nie wypłacił jednak żadnych nagród. Johnson jako powód podał fakt, iż jeden z głównych inwestorów cyklu wycofał środki, jak przyznał dla Front Office Sports. Inwestor miał wycofać się z ośmiocyfrowej kwoty na kilka dni po w kwietniowym debiucie Grand Slam Track w Kingston na Jamajce. Jako uzasadnienie miał podać, iż planuje zainwestować pieniądze gdzie indziej, po ogłoszeniu przez prezydenta USA Donalda Trumpa nowych ceł.
Sportowcy i działacze komentują
Sprinterka Gabby Thomas skomentowała jeden z postów GST na TikToku: „Proszę, zapłać mi”, a szef World Athletics – Sebastian Coe powiedział dla Guardiana, iż rozważa podjęcie kroków mających na celu zmuszenie ligi do wypłacenia pieniędzy sportowcom.

Opóźnienia są normalne i łatwo je wytłumaczyć
Wypłaty nagród pieniężnych z opóźnieniem nie są niczym niezwykłym w lekkoatletyce, wręcz przeciwnie, są regułą. Sportowcy przyznają, iż wypłaty nagród pieniężnych docierają na ich konta w skrajnych przypadkach choćby po upłynięciu roku kalendarzowego od zawodów. Nagrody pieniężne z marcowych halowych mistrzostw świata w Nankinie Chinach wciąż nie zostały wypłacone, wyznał jeden z agentów. Opóźnienia są tłumaczone koniecznością przeprowadzenia testów antydopingowych. Organizatorzy zwykle czekają z wypłatą do otrzymania ich wyniku, który powinien być dostępny choćby w 10–30 dni od badania. W umowach z zawodnikami Grand Slam Track informował, iż wyniki testów antydopingowych będą dostępne w ciągu 21 dni od każdego Szlema, a opłata za start i wygrane nagrody pieniężne zostaną wypłacone sportowcowi w ciągu 10 dni od otrzymania wyników testu, podaje manager jednego z zawodników. Opóźnienia się zdarzają, jednak organizatorzy GST sugerowali, iż 30 milionów dolarów budżetu imprezy czeka w banku, gotowe do zapłaty zgodnie z zobowiązaniami. Zamiast tego managerowie czekają teraz na aktualizacje przesyłane drogą mailową przez organizatorów Lekkoatletycznego Wielkiego Szlema.

Johnson wciąż wierzy
– Pomimo wyzwań ostatnich miesięcy, jestem spokojny o przyszłość Grand Slam Track – zapowiedział Johnson. – Jeszcze nie skończyliśmy. choćby nie jesteśmy blisko – dodał.
Jakub Szymański jedynym Polakiem w GST
Wśród zawodników, którzy brali udział brały tegorocznym cyklu Grand Slam Track był tylko jeden Polak – nasz świetny płotkarz Jakub Szymański, ale jak dotąd nie udało mi się otrzymać informacji, czy otrzymał należyte pieniądze.

Źródła: ESPN, NBC NEWS, sportproo.com, The Guardian, Reuters