Sceny z życia
Historia jest taka: dziecko jest po całym dniu zajęć w szkole. Spotykacie się na szkolnym korytarzu, być może jesteście już w drodze powrotnej. Nie zdążyłaś zrobić jeszcze nic, co mogłoby w jakikolwiek sposób wpłynąć na nastrój dziecka. A mimo to, ono się "odpala". Po zwykłym pytaniu czasami bez. Zaczyna krzyczeć, lub niegrzecznie pomrukuje pod nosem w odpowiedzi.
I to jest taka historia, iż to dziecko ma prawo mieć w sobie różne rzeczy. Jest po kilku godzinach placówki, w której wpływ na nie ma kilkadziesiąt osób. Inne dzieciaki, kadra placówki, wszystko wokół. Może nie dojadło w ciągu dnia, może zjadło coś, przez co czuje się gorzej. Może na lekcji ktoś głośno roześmiał się z jego odpowiedzi, a może na przerwie potknęło się na oczach całej klasy i teraz czuje się niezręcznie, czuje wstyd. Takich przykładów scenariuszy tego, co mogło się wydarzyć, jest tysiące.
Poważnie, więc ta mina, ten nastrój, te pomruki, a choćby krzyki: to rodzicu nie jest o tobie. W większości przypadków.
I uświadomienie sobie tego robi nam wiele rzeczy. Przede wszystkim robi nam to, iż nie wpadamy momentalnie w ten dół razem z dzieckiem. A dzięki temu robi nam to, iż zachowujemy spokój i nasz system nerwowy może wesprzeć w regulacji dziecko.
Robi nam jeszcze to, iż nie zaczynamy odpalać naszego rodzicielskiego ego, które w takich momentach uwielbia się nakręcać. Znam to, byłam w tym miejscu wiele razy.
Dlatego mogę z serca polecić powtórzenie sobie w głowie tego zdania: to nie jest o mnie.
To są słowa, które coś nam robią na poziomie komfortu psychicznego. Niebranie do siebie każdej emocji dziecka jest jak zrzucenie z ramion balastu. Jakby ok, wciąż przy nich jesteśmy, wspierajmy. Czasami będzie chodzić o nas, ale im dziecko jest starsze, tym mniej o nas chodzi.
Dziecko wchodzi w życie, w którym jako odrębna od nas jednostka, będzie spotykać się z innymi ludźmi, przeżywać własne scenariusze, doświadczać, dotykać różnych rzeczy, narracji. I to jest jego podróż i to jest jego droga i to jest jego system nerwowy.
Możemy być, możemy uczyć, jak nawigować, ale nie możemy i nie powinnyśmy brać na siebie całej odpowiedzialności za samopoczucie dziecka w każdej minucie jego życia.
Ponieważ: to nie zawsze jest o nas.