Końcówka roku regularnie przynosi podsumowania, ale tym razem dzieje się coś wyjątkowego. W mediach społecznościowych, rozmowach rodzinnych, na ulicy i w pracy ludzie mówią niemal jednym głosem: „Ten rok mnie wykończył. Chcę, żeby już się skończył”. To nie przypadek ani moda na narzekanie. Psychologowie zwracają uwagę, iż w 2025 roku nałożyło się na siebie kilka potężnych czynników, które sprawiły, iż miliony osób odczuwają zmęczenie, frustrację i przeciążenie emocjonalne.

Fot. Warszawa w Pigułce
To, co zwykle dotyczyło tylko niektórych, stało się doświadczeniem zbiorowym. Dlaczego więc tak wielu Polaków i ludzi na całym świecie mówi wprost, iż mają dość?
To zjawisko ma konkretne, psychologiczne i społeczne przyczyny.
Kumulacja kryzysów i presji. Organizm nie daje już rady
W ostatnich latach nie było momentu prawdziwego odpoczynku. Każdy miniony rok przynosił nowy rodzaj napięcia – ekonomicznego, politycznego, społecznego czy globalnego. W 2025 roku wielu ludzi po raz pierwszy od dawna przyznało otwarcie, iż żyją w permanentnym stanie gotowości, jakby cały czas czekali na kolejny kryzys. Psychologowie mówią o zjawisku przeciążenia systemowego. Organizm, zamiast odpoczywać i odbudowywać zasoby, działał przez wiele miesięcy w trybie „walcz lub uciekaj”. To musi skończyć się wyczerpaniem.
Stresy, które narastały miesiącami, wybuchają pod koniec roku
Pod koniec roku ludzie naturalnie podsumowują to, co się wydarzyło. To moment, w którym wszelkie zaległe emocje wychodzą na powierzchnię. W ciągu roku często je tłumimy: „teraz się tym nie zajmę”, „jakoś to będzie”, „potem o tym pomyślę”. Grudzień nie pozwala już odkładać trudnych spraw na później. Dlatego wiele osób nagle czuje, iż ten rok był nie do wytrzymania – bo dopiero teraz widzi pełen obraz.
Presja ekonomiczna dotknęła niemal wszystkich
Rok 2025 przyniósł wzrost kosztów życia, drożyznę, niepewność na rynku pracy i rosnące zadłużenie gospodarstw domowych. Ludzie mają poczucie, iż pracują coraz więcej, a mają coraz mniej. To generuje długotrwałe napięcie, które kumuluje się miesiącami i uderza najmocniej właśnie pod koniec roku.
Zmęczenie informacyjne i ciągły lęk przed kolejnymi złymi wiadomościami
Współczesny człowiek każdego dnia przetwarza tyle informacji, ile 50 lat temu człowiek przetwarzał w kilka miesięcy. W 2025 roku było tego jeszcze więcej – wojny, kryzysy gospodarcze, alarmy pogodowe, katastrofy, niepokój polityczny. Nieustanny dopływ negatywnych bodźców sprawił, iż wiele osób żyło w ciągłym napięciu.
Zbiorowe poczucie wypalenia
Psychoterapeuci mówią o czymś, co nazywają wypaleniem zbiorowym. Zwykle dotyczyło ono konkretnych zawodów – medyków, nauczycieli, ratowników. Teraz obejmuje zwykłych ludzi, którzy czują, iż cały rok funkcjonowali ponad własne siły. Widzimy to w pracy, w rodzinach, w relacjach, w ilości konfliktów i rozpadających się związków. Świat przyspieszył, a ludzie nie mieli kiedy złapać oddechu.
Dlaczego wszyscy czekają na koniec roku?
Nie chodzi o to, iż 1 stycznia nagle zmienia rzeczywistość. Ale koniec roku to psychologiczny reset. Ludzie potrzebują momentu, w którym mogą symbolicznie zamknąć drzwi, odciąć się od tego, co trudne i dać sobie nadzieję na nowy początek. To nie logika – to mechanizm emocjonalny, który pomaga przetrwać.
To, co czujesz, jest normalne
Jeżeli masz wrażenie, iż ten rok był dla ciebie za ciężki, iż miał w sobie za dużo zmian, stresu, emocji – nie jesteś sama. Tak czuje większość ludzi. Jesteśmy pokoleniem, które funkcjonuje w nieustannym świecie kryzysów i bodźców. Nic dziwnego, iż organizm mówi: „wystarczy”.













