Dlaczego politycy powinni iść na terapię? [felieton]

adamdebowski.pl 1 rok temu

Dlaczego politycy rządzący krajem powinni iść terapię? I jak do tego podejść? Tym razem kontrowersyjny temat, ale zarazem bardzo ważny. Jak do tego podejść? Jak to zrozumieć?

Na wstępie, dla jasności napiszę, iż nie chodzi o wszystkich polityków. Jestem daleki od generalizowania (choć nie zaszkodziłoby tak naprawdę, bo terapia nie tylko służy przepracowaniu problemów, ale może służyć rozwojowi i samopoznaniu).

Oczywiście nikogo nie można przymusić do terapii. To jest podstawowa zasada. Osoba musi chcieć przejść swój proces zmiany. Można stwierdzić, iż każdy polityk pełniąc tak odpowiedzialną rolę, powinien co jakiś czas poddawać się terapii, aby lepiej radzić sobie z wyzwaniami mentalnymi, emocjonalnymi, psychologicznymi. To jednak utopia. Dlaczego jednak i tak warto przynajmniej przez chwilę się nad tym zastanowić?

Ponieważ człowiek, który rządzi, podejmuje ważne decyzje. On nie jest alfą i omegą ani wybitnym człowiekiem, nie widzi wszystkiego. Każda osoba podejmuje decyzje na temat swojego życia, firmy, organizacji czy całego kraju przez pryzmat pewnych danych, światopoglądu, które mogą się zmieniać lub też nie w zależności od różnorodnych sytuacji, zdarzeń życiowych. Oznacza to dla nas, iż rządzą nami ludzie, którzy tak jak my wszyscy mają swoje lęki, wartości, przekonania, uprzedzenia itp.

Psychikę można w bardzo dużym uproszczeniu podzielić na trzy obszary: ego, cień (tzw. lęk), wewnętrzna mądrość (inaczej: esencja, intuicja)

Jeśli człowiek działa i podejmuje decyzje z poziomu ego, to znaczy, iż kieruje się ambicją, która czasami bywa chorą ambicją. Porównuje się do innych, żeby nie czuć się gorszym. Często bazuje na mechanizmie krytyki innych lub siebie, innymi słowy dowala sobie, bo ego cały czas chce lepiej i więcej.

Wygląda to tak, iż osoba z wygórowanym ego ciągle porównuje się z innymi, bo czuje się gorsza, więc robi wszystko, żeby być lepsza. Z powodu nadmiernej ambicji chce osiągać więcej (więcej władzy, pieniędzy, kontroli) i ciągle się krytykuje. To skutkuje egocentryzmem, niezadowoleniem, niespełnieniem w wykonywanej funkcji, a winne jest za to niezdrowe ego.

Są też pozytywne źródła ego. Przykładem może być dążenie do lepszego wykształcenia lub wyników w sporcie, inspirowanie się innymi bez niszczącej zazdrości czy posiadanie wewnętrznego, krytykującego, ale konstruktywnie głosu. Takie zachowania zawdzięczamy zdrowej/jasnej ambicji. Ciągłe dążenie do nowych celów, ale na dobrym poziomie.

Wraz z niezdrowym ego pojawia się cień, który jest przestrzenią do rozwoju lęku. Zaczynamy się bać o swoje zdrowie, bezpieczeństwo, o utratę pracy, o swoich bliskich. Wiele życiowych decyzji wypływa albo z ego, albo z lęku. Z lęku, w szczególności, jeżeli przeżyliśmy jakieś traumy, nieprzyjemne sytuacje, ktoś nas skrzywdził lub oszukał. Boimy się, iż historia może się powtórzyć.

Na przykład, przykre, nieprzepracowane terapeutycznie doświadczenie wyrzucenia z pracy może spowodować w człowieku blokadę i lęk przed szukaniem nowego zatrudnienia, bo będzie się obawiał ponownego zwolnienia.

Człowiek świadomy potrafi ujarzmić ego. Umie tak nim zarządzić, iż uwalnia się od większości lęków i w rezultacie ma dostęp do czegoś, co w psychologii integralnej nazywamy wewnętrzną mądrością. Jest to odczucie, głos wewnętrzny, który nas kieruje w dobrą relację, decyzje, zachowania. Gdy człowiek żyje w lęku, to często sobie nie poradzi sam, a z reguły nie ma nikogo bliskiego, kto go wesprze. Jest bardzo podatny na toksyczne znajomości, nie zauważa sygnałów ostrzegawczych.

Życie w lęku może powodować wchodzenie w toksyczne relacje małżeńskie, koleżeńskie, zawodowe. Z kolei życie z niezdrowym ego doprowadza do tego, iż możemy zarobić choćby miliony i być sławnym, ale cały czas czuć się gorszym, niewystarczającym. W końcu ego napędza myślenie typu, iż choćby jeżeli masz trzy domy, pięć super aut w garażu i sporą kwotę na koncie, to i tak są lepsi od ciebie.

Jak pracować nad ego? Rozwijając się osobiście poprzez terapię lub autoterapię. Należy uwalniać lęk, aby mieć dostęp do wewnętrznej mądrości, która pozwala nam podejmować decyzje w zgodzie ze sobą, z naszymi potrzebami i wartościami oraz nie wchodzić w toksyczne znajomości.

Wracając do polityków… Wyobraźmy sobie, iż osoba doszła do wysokiego, politycznego stołka “jadąc” na lęku i ego. Jego decyzje w takim razie mają źródło w tym lęku i ego, a to oznacza, iż nie będzie on patrzył na dobro ogółu, tylko na swoje dobro. Taki polityk nie podejmie niepopularnej decyzji, bo wtedy zostanie skrytykowany. Krytyka podbije w nim lęk, iż straci poparcie, iż ludzie przestaną go wielbić. Jego życie się wewnętrznie rozpadnie.

Wychodzi na to, iż część polityków, która ma nieprzepracowane ego i lęk, wciąż w tym lęku, zgubnym porównywaniu się, destrukcyjnej krytyce i chorej ambicji żyje.

A teraz przyrównaj to do jakiejś osoby, którą znasz. Jak ona funkcjonuje? Może sama jest toksyczna dla innych osób? Może zmierza ku depresji lub podejmuje dziwne decyzje?

Z politykami dzieje się podobnie i będą oni robili wszystko, aby utrzymać się u władzy, bo to daje im poczucie wartości. Odebranie władzy równa się z bezsensem, poczuciem, iż jest się nikim. Dlatego też, głównym, za wszelką cenę celem, jest posiadanie władzy. Taki polityk zrobi wszystko dla utrzymania się na podium, żeby tylko nie spaść w hierarchii.

Nawet gdyby politykowi przeszła przez głowę myśl o zakończeniu kariery, to ostatecznie nie zrobi tego, bo boi się, iż w innych warunkach sobie nie poradzi. Może by nie chciał podejmować pewnych decyzji, ale obawa, iż straci stołek ministra czy wicepremiera wygrywa.

Dopóki politycy faktycznie nie pójdą na terapię, a będąc precyzyjnym: nie przejdą procesu terapeutycznego, samopoznania, samodoskonalenia, to ciągle będą kierowani swoim ego i lękiem.

Tak jak napisałem już na wstępie, do procesu terapeutycznego nie wolno nikogo zmuszać. Takie działanie mogłoby wywołać jedynie negatywne skutki. Może kiedyś znajdziemy jako społeczeństwo rozwiązanie. Na razie wyobraźmy sobie świat, w którym polityk ma przepracowaną swoją przeszłość, ego i lęki na poziomie świadomości. Na zasadzie analogicznej jak to robią terapeuci, aby móc następnie pomagać innym w ich procesie.

Ktoś może powiedzieć, iż duża ilość utworów muzycznych, rzeźb czy obrazów powstała dlatego, bo artysta nie radził sobie ze swoim ego i lękiem. W swoim bólu psychicznym stworzył wybitne dzieła. Z cierpienia rodzi się piękno. A ja zapytam, skąd mamy pewność, czy nie powstałyby jeszcze wybitniejsze kompozycje, utwory, gdyby artyści uwolnili się od lęku, traum i połączyli się ze swoją wewnętrzną mądrością? Możliwe, iż byliby wrażliwsi, działali w spokoju, a spod ich pędzla czy pióra wychodziłyby dzieła wszechczasów. No i uniknęliby chorób, zaburzeń psychicznych czy nie zdecydowaliby się na popełnienie samobójstwa. To nie czas na gdybanie, ale rekomenduję nie wpadać w pułapkę, iż człowiek musi cierpieć, aby stworzyć coś pięknego. Uważam, iż jest wręcz odwrotnie. Lęk zaprzepaścił szanse wielu artystom do tworzenia, pełnej ekspresji.

Wracając do polityki, to cudowne by było, gdybyśmy byli rządzeni przez ludzi, którzy mają przepracowane ego i lęk albo umieją tym zarządzać. Ale jak to zrobić? Czy kiedyś do tego dojdzie? Ciężko powiedzieć. W szczególności, iż pewien procent osób chce zaistnieć w show biznesie, biznesie czy polityce, właśnie po to, aby zaleczyć swoje rany. Ktoś kiedyś powiedział, iż “polityka, to show biznes brzydkich ludzi”. Zamiast iść na terapię, to niektórzy wolą zakryć plastrem pewne, osobiste problemy i dowartościowywać się będąc na pierwszych stronach gazet. Ego jest szczęśliwe, nie ma lęku związanego z brakiem podziwu. Wyborcy zapewniają poczucie bliskości. Wszystko gra.

Kiedy przez nieprzepracowaną przeszłość lub inne problemy pojawiają się pierwsze objawy depresji, to są dwa wyjścia na poradzenie sobie z nią. Wycofać się, zwolnić tempo i pójść na terapię albo jeszcze więcej działać, tłumiąc w ten sposób nieprzyjemne emocje i udając, iż jest ok. Wybierając drugie rozwiązanie, w momencie, gdy polityk poczuje się gorszy lub zagrożony konkurencją, to zaczyna się lepiej ubierać, głosić różne populistyczne hasła i odczuwa ulgę, gdy znów jest podziwiany. To jest jego panaceum.

Szczęście w nieszczęściu, muszę przyznać, iż istnieją przez cały czas politycy, którzy potrafią rządzić bez lęku, z dobrze zarządzanym ego i korzystający z wewnętrznej mądrości. To są ci politycy, którym daleko jest do populizmu, nie parają się prostymi, chwytliwymi hasełkami, nie manipulują. Ilu takich jest? Nie wiem.

Wiem natomiast, iż co pewien czas na szczyt wchodzą toksyki i manipulanci, bo są pchani przez własne ego, chorą ambicję i lęk. Dzięki tym atrybutom świetnie sobie radzą na samej górze.

Jak odróżnić ich od reszty polityków? Poznając psychologię praktyczną, w ujęciu integralnym.

Daj znać, z czym się zgadzasz, a z czym nie, pod warunkiem, iż będzie to merytoryczny przekaz, a nie hejt.

Idź do oryginalnego materiału