Dlaczego obawiamy się przyszłości? [felieton]

adamdebowski.pl 1 rok temu

Dlaczego obawiamy się przyszłości? Dlaczego boimy się tego, co przed nami? Dlaczego przyszłość powoduje u niektórych osób bardzo duży poziom stresu? Dlaczego ludzie myślą, iż świat się skończy (ich personalny lub planeta Ziemia)?

Jakiś czas temu przeprowadziliśmy ankietę, w której udział wzięło 409-ciu naszych klientów (70% kobiet i 30% mężczyzn, w różnym wieku). Zadaliśmy pytania: Jak się czujesz? Jaki jest Twój poziom samopoczucia? Dlaczego tak się czujesz? Zdecydowana większość respondentów odpowiedziała, iż obawia się przyszłości, tego co nadejdzie i jak sobie poradzi.

Skąd bierze się obawia o przyszłość? Czemu w ogóle pojawia się w naszych głowach? Okazuje się, iż przyszłość jest pewnym konstruktem poznawczym, to znaczy, iż najprawdopodobniej tylko ludzie mają rozwiniętą funkcję poznawczą, związaną z myśleniem o przyszłości. W zależności od osobistych predyspozycji, pewna część społeczeństwa głównie spędza czas, myśląc o przyszłości, inna tkwi w przeszłości, a jeszcze inna żyje tu i teraz, koncentrując się jedynie na teraźniejszości.

Osoby, które rozwijają myśli o przyszłości w sposób świadomy, bardziej koncentrują się na wizjach tego, jak chcą, żeby było, w jaki sposób chcą zmieniać swoje życie. Natomiast w momencie, kiedy człowiek nieświadomie myśli o przyszłości, to bardzo często dodatkowo generuje obawy. Dlaczego? Po pierwsze dlatego, iż na myśl o przyszłości może być czarna czy biała plama, pojawia się nicość. W momencie, kiedy myślimy o czymś i jest pustka, to nasz mózg gadzi, nasza pierwotna część automatycznie włącza alarm.

Przykładem może być sportowiec, który po raz pierwszy wchodzi na jakąś arenę sportową. Podbija mu się poziom stresu oraz włącza alert, informujący go, iż znajduje się w nowym, nieznanym miejscu. Dlatego też, mądre zespoły trenerskie wysyłają zawodników wcześniej na daną salę, po to, aby zawodnik poznał miejsce. Może poczuć się pewniej sprawdzając, gdzie są szatnie lub obejrzeć boisko. Mając więcej danych, łatwiej będzie im przygotować się mentalnie do zawodów. Często media pokazują jak sportowcy ubrani jeszcze w dresy lub garnitury, obchodzą arenę na kilka godzin przed meczem. Z reguły robią to zawsze, choćby jeżeli konkretne miejsce już znają. Dla mózgu gadziego zabezpieczenie, iż nic się nie zmieniło, nic nowego nie pojawiło, jest ważne dla utrzymania wewnętrznego spokoju i koncentracji na celu. Znika zagrożenie.

W momencie, kiedy myślimy o nieuchwytnej przyszłości, to nie możemy pójść (pisząc w przenośni) do jakiegoś obiektu sportowego w roli zawodnika. Pojawia się w nas pustka i to ona wywołuje niepewność.

Możemy zapełnić tę pustkę tworząc w swojej wyobraźni albo na kartce papieru plany lub wizje, jakie chcemy mieć w swoim życiu. Należy także pracować z umysłem, aby zaakceptować niepewność, czy faktycznie nasze projekcje się zrealizują. Dlaczego? Dlatego, iż jak słynne powiedzenie mówi “Chcesz roześmiać Pana Boga, to powiedz mu o swoich planach”. Z reguły większość dalekosiężnych planów czy wizji trzeba zmienić lub korygować. Nie jesteśmy w stanie wszystkiego przewidzieć.

W dłuższym odcinku czasu, jesteśmy w stanie wiele rzeczy osiągnąć, w krótszym może być z tym problem. Nie oznacza to, iż nie jesteśmy w stanie zrealizować planu pod tytułem schudnięcie, wytrenowanie swojego ciała, postawienie firmy lub awans.

Możemy wiele naszych projektów zrealizować lub musimy je z czasem korygować, dopasowywać do zmieniających się warunków. Dlatego akceptacja niepewności i zmienności jest jedną z fundamentalnych rzeczy, jaką mentalnie trzeba praktykować.

Nie należy w żadnym razie odpuszczać i całkowicie rezygnować ze swoich planów. Na tym polega paradoks zarządzania przyszłością. Trzeba balansować pomiędzy akceptacją tego, na co nie mamy wpływu, a dociskaniem pewnych kwestii, aby nasze marzenia mogły się spełnić. jeżeli pracujemy nad tym zagadnieniem poprzez terapię, trening mentalny, coaching lub autorefleksję, to jesteśmy w stanie prędzej czy później to osiągnąć. Wtedy niepewność nie będzie powodowała obaw czy lęków.

Drugim rozwiązaniem, które równolegle można realizować, jest zapełnienie pustki przemyśleniami na temat tego jaką chcemy mieć przyszłość i jak to nasze życie miałoby wyglądać. To pomaga, ale w tej metodzie mogą pojawić się pewne trudności. Wynika to z tego, iż wiele osób odczuwa lęk o przyszłość, gdy planują jaki dom, pracę, samochód, rodzinę chcieliby mieć. Patrzą na to, co inni mają i też chcieliby posiadać coś podobnego. Mogą pojawić się bardzo nieprzyjemne, paraliżujące wręcz myśli, które wywołują emocję lęku.

Głowę zasypują pytania: A co jeżeli tak się nie stanie? A co jeżeli będzie tylko gorzej? A co jeżeli zachoruję? Itp. Itd… Na początku taki schemat myślenia wywołuje mały stres i niepewność, następnie obawy, później lęk, a na samym końcu silny lęk. Nie żyjemy już naszymi planami, marzeniami i działaniami, które mają nam pomóc w realizacji celów. Żyjemy za to z pytaniami, które powodują w nas ciągłe zamartwianie się: A co jeśli? A jak się coś stanie?

Nie wiedząc jak zarządzać natrętnymi myślami, rośnie w nas poziom stresu. Człowiek zaczyna się gubić, zatracać w strachu i wtedy się poddaje. Rezygnuje z myślenia o przyszłości, nie oczekuje już nic od życia, tylko egzystuje z dnia na dzień.

Jeśli w zdrowy sposób zrezygnujemy z oczekiwań, to jest to jak najbardziej w porządku działanie. Gorzej, jeżeli stłumimy swoje pomysły, marzenia, cele, wrzucając je do tak zwanej w języku psychologicznym piwnicy podświadomości (cienia). Można to porównać do dziecka, które pragnie rower, nową grę, pójść na lody, czy do kolegi, a rodzic cały czas blokuje jego potrzeby. Co się stanie z dzieckiem? Będzie coraz bardziej agresywne lub depresyjne i pewnie znienawidzi dorosłych. Tak samo jest z naszą podświadomością. Zbyt długo i zbyt intensywnie tłumiąc uczucia oraz potrzeby, powodujemy, iż rośnie w nas złość, gniew, agresja. Nasz samopoczucie się pogarsza, co może skutkować epizodami depresyjnymi.

Warto zauważyć, iż pytania: A co jeśli?, Co się stanie?, Ale przecież może być inaczej?, nie są po to, aby nam szkodzić. Jest to racjonalna część umysłu. Naszą psychikę można podzielić przede wszystkim na trzy perspektywy. Mamy w sobie realistę, marzyciela i krytyka.

Krytyk neguje pewne rzeczy. Realista stara się to uporządkować. Marzyciel po prostu marzy. Zarządzanie swoją mentalnością polega na odpowiednim sterowaniu tymi trzema perspektywami, czyli w taki sposób, żeby ze sobą mediowały. Wewnętrzny krytyk nie jest w nas po to, aby nas niszczyć. On chce pomóc wewnętrznemu realiście, poprzez odpowiednią weryfikację. Dzięki temu realista podejmuje lepsze decyzje, bo to krytyk zauważa, iż czasami marzyciel jest za bardzo dziecinny i naiwny.

Problem powstaje, kiedy niektórzy nie umieją odróżnić realisty od krytyka. Uważają, iż myślenie typu “to bez sensu, to będzie do bani, to się nie uda” pochodzi od realisty. Natomiast jest to krytyk, który wszystko podważa. Warto mu się lepiej przyjrzeć oraz wyciągnąć wnioski. Zadać sobie pytania “Czy jest realne to, iż nie awansuje? Czy jest realne to, iż nie uda mi się założyć firmy? Czy jest realne to, iż nie uda mi się zajść w ciążę?” Odpowiedź jest twierdząca, bo nie mamy nigdy w 100% pewności.

Co powinniśmy zrobić, aby nie dać się zawładnąć przez naszego wewnętrznego krytyka i aby nie stał się on źródłem agresji lub depresji? Trzeba z nim dyskutować, podważać nieprawdziwe lub niewspierające treści, zastanawiać się nad autentycznymi rozwiązaniami. Co jeżeli faktycznie nie będzie awansu za rok? Jakie będą wtedy kroki? jeżeli nasza psychika zobaczy, iż my podejmujemy działania prewencyjne, iż nie doprowadzi do negatywnego scenariusza, to wewnętrzny krytyk się wycofuje i odczuwamy spokój. Zauważa, iż nie uciekamy w pseudo marzenia, a twardo stąpamy po ziemi.

Problem może być zdecydowanie bardziej złożony, jeżeli mieliśmy bardzo trudną przeszłość, byliśmy wychowywani w toksycznym środowisku, gdzie nasze poczucie wartości zostało zniszczone. Wtedy krytyk nam nie pomoże, a wręcz przeciwnie. Jest to jednak oddzielny temat, może na kolejny felieton…

Trzeba zwrócić uwagę, iż choćby myśląc w sposób pozytywny i optymistyczny o przyszłości, krytyk może dać o sobie znać, żeby ochronić nas przed za bardzo naiwnym myśleniem.

Jednak, gdy pojawia się silny lęk, jest to już bardzo konkretna informacja, iż coś się dzieje z nami niepokojącego. Mamy możliwość przepracować tę emocję z terapeutą i nauczyć się od nowa zarządzać przyszłością.

Na koniec refleksja, dlaczego świat się nie skończy.

W kontekście przyszłości, często można spotkać ludzi, którzy patrzą na rzeczywistość i mówią, iż świat schodzi na psy, iż żyjemy w ciężkich czasach, iż to jedna wielka tragedia i katastrofa. Ja na to odpowiadam pytaniem “serio?”. Obecne życie jest cięższe niż w PRL, gdzie wojsko chodziło po ulicach i pałowało ludzi oraz nie można było wyjechać za granicę? Teraz jest gorzej niż za czasów II Wojny Światowej? Co konkretnie jest złego, bolesnego w obecnych czasach? Czasami ludzie wypowiadają takie poglądy i zarazem sobie oraz swoim bliskim robią krzywdę, bo zaczynają faktycznie wierzyć, iż świat się kończy.

Kiedyś wystarczył wybuch wulkanu, aby ludzie myśleli, iż to koniec świata. Rok 2020, pandemia koronawirusa i lockdown pokazał nam, iż pomimo wielu skutków negatywnych, świat wrócił do względnej normalności. Czy ktoś umarł? Tak. Czy pandemia wpłynęła niekorzystnie na zdrowie psychiczne dzieci czy młodzieży? Tak. Czy wiele par się rozstało, bo nie byli wstanie wytrzymać ze sobą 24 godziny na dobę, przez 7 dni w tygodniu? Tak. Mimo to, świat się nie skończył. Zniósł już bardzo wiele niewyobrażalnych tragedii i przez cały czas znosi okrucieństwo dnia powszedniego.

Niezależnie co się dzieje, świat się nie zawali. Ale ty się zawalisz, jeżeli będziesz myśleć w nieodpowiedni sposób o przyszłości, nie zmienisz podejścia. To jest jedno z ważnych mott, które mamy w metodologii Change Value Process, której uczymy w ramach Programu Wewnętrzne Przełamanie, w Szkole Terapii i Coachingu czy Klubie CVP


Jeśli masz taką możliwość, to napisz komentarz, daj znać co “wyciągasz” dla siebie z tego wpisu. Będzie mi miło:).

Idź do oryginalnego materiału