
Zdjęcie kobiet, które miały opiekować się dwoma chłopcami, a doprowadziły do śmierci jednego z nich.
W Sądzie Najwyższym w Milton ruszył wstrząsający proces Brandy Cooney i Becky Hamber z Burlington. Kobiety nie przyznały się do winy w sprawie śmierci sześcioletniego chłopca oznaczonego jako LL, który zmarł 21 grudnia 2022 roku w wyniku skrajnego zaniedbania i przemocy.
Odpowiadają także za bezprawne pozbawienie wolności, napaść z użyciem broni (m.in. plastikowych opasek zaciskowych) oraz niezapewnienie podstawowych potrzeb młodszemu bratu ofiary – JL.
Od opieki do tragedii
Historia chłopców zaczęła się w 2017 roku, gdy Children’s Aid Society (CAS) przeniosła ich z domu zastępczego w Ottawie do Cooney i Hamber w Burlington. Kobiety miały zostać ich matkami adopcyjnymi, choć nigdy nie uzyskały ostatecznego zatwierdzenia adopcji. Pomimo tego otrzymywały wsparcie finansowe w ramach programu adopcyjnego.
Początkowo LL miał sześć lat, a jego brat – cztery. Według prokuratury od początku były one ofiarami przemocy fizycznej i psychicznej. Kobiety zamykały je w pokojach, monitorowały przez kamery, ograniczały jedzenie, zmuszały do wyczerpujących ćwiczeń i zakładały zbyt ciasne ubrania oraz pianki, które powodowały obrażenia.
Pomimo sygnałów od nauczycieli i terapeutów, CAS nie interweniowała skutecznie, a dzieci pozostawały w domu swoich opiekunek.
Ostatnia noc życia LL
21 grudnia 2022 roku Hamber zadzwoniła na numer alarmowy, informując, iż LL nie oddycha. Ratownicy, którzy przybyli na miejsce, byli wstrząśnięci – chłopiec wyglądał jak znacznie młodsze dziecko, był skrajnie wychudzony i znajdował się w zimnym pomieszczeniu w piwnicy.
Pokój, w którym przebywał, był zamknięty od zewnątrz. W środku znajdowało się jedynie polowe łóżko i kosz na śmieci, a z rogu sufitu wszystko rejestrowała kamera. LL trafił do szpitala z objawami hipotermii, ale jego życia nie udało się uratować.
Prokurator Kelli Frew zarzuciła oskarżonym „rażącą nienawiść” wobec chłopców, szczególnie wobec LL.
– Bracia potrzebowali stabilnego domu, w którym byliby kochani i otoczeni troską. Zamiast tego trafili do miejsca pełnego przemocy, zaniedbania i pogardy – powiedziała.
Zeznania świadka: „Był bystry i interesujący świata”
Jednym z najważniejszych świadków w procesie była Heather Walsh, u której chłopcy przebywali wcześniej jako małe dzieci. Opowiadała, iż LL był inteligentnym i ciekawym świata chłopcem, który mimo trudnego startu nauczył się czytać w bardzo młodym wieku. Jednocześnie zmagał się z napadami złości – potrafił gryźć, bić i grozić innym, co było oznaką głębszych problemów emocjonalnych.
Walsh przez lata apelowała do CAS o wsparcie psychologiczne dla dzieci, ale jej prośby pozostawały bez odpowiedzi.
Młodszy brat JL, spokojniejszy i bardziej wrażliwy, dobrze radził sobie w szkole i interesował się sportem. Jego stan psychiczny pogorszył się drastycznie, gdy dowiedział się, iż musi opuścić dom Walshów – ludzi, których uważał za rodziców.
Zrywanie więzi i upadek systemu
Walsh zeznała również, iż szczegółowo poinformowała Cooney i Hamber o historii i potrzebach chłopców, jednak kobiety niedługo zerwały z nią kontakt. Ostatni raz widziała dzieci 10 grudnia 2017 roku.
Podczas przesłuchania krzyżowego obrona próbowała wskazać, iż odpowiedzialność za tragedię spoczywa nie tylko na oskarżonych, ale także na systemie opieki społecznej. Prawnicy podkreślali agresywne zachowania LL i brak odpowiedniego wsparcia ze strony CAS, które – jak sugerowano – „zawiodło chłopców na długo przed tragedią”.
Wstrząsająca sprawa z Burlington
Sprawa Cooney i Hamber stała się symbolem kryzysu systemu opieki nad dziećmi w Ontario. Przez pięć lat od umieszczenia chłopców w nowym domu nie przeprowadzono skutecznej kontroli warunków, w jakich żyli. Dopiero śmierć LL ujawniła skalę przemocy, której byli ofiarami.
Obrońcy kobiet nie złożyli jeszcze wstępnych oświadczeń. Proces trwa, a opinia publiczna z napięciem oczekuje na wyrok w jednej z najbardziej poruszających spraw o znęcanie się nad dziećmi w historii prowincji.