W Europie Zachodniej już od kilku lat choroby serca nie są główną przyczyną zgonów – zarówno w całym społeczeństwie, jak wśród osób poniżej 65. roku życia. Społeczeństwa tych państw żyją dłużej niż w Polsce.
Każdego roku niemal 75 tys. osób w Polsce doświadcza udaru mózgu, a 80 tys. – zawału serca. Z powodu chorób sercowo-naczyniowych umiera u nas prawie dwukrotnie więcej ludzi niż w pozostałych krajach Unii Europejskiej. Dla porównania – w Danii zgony z powodu chorób sercowo-naczyniowych stanowiły tylko 22 proc., we Francji – 24 proc., w Holandii i Belgii – 25 proc., a w Hiszpanii – 28 proc. wszystkich zgonów. Mężczyźni umierają u nas średnio w wieku 74,1 roku, czyli mniej więcej o 4,6 roku wcześniej, niż wynosi średnia europejska. Z kolei dla Polek średnia długość życia to 81,8 roku – o prawie 2 lata mniej niż w innych krajach Unii Europejskiej. Niemal połowa Polaków ma podwyższone stężenie cholesterolu LDL, ale mało kto jest świadomy, iż jest to główna przyczyna zawałów serca i udarów mózgu. Podsumowując – sytuacja nie jest najlepsza.
„Kurier Medyczny” – podczas Forum Ochrony Zdrowia w Wąsowie – spytał wiceministra zdrowia Waldemara Kraskę o to, co zrobić, aby poprawić sytuację chorych kardiologicznie w Polsce – i jakie znaczenie w tym procesie mają KOS-zawał, Narodowy Program Chorób Układu Krążenia na lata 2022–2032 i Krajowa Sieć Kardiologiczna.
Przedstawiciel resortu potwierdził, iż z chorobami kardiologicznymi w naszym kraju jest problem.
– W okresie postpandemicznym kardiologia, jeżeli chodzi o zachorowania i zgony Polaków, wysunęła się na pierwsze miejsce, wyprzedzając onkologię. Dlatego w Ministerstwie Zdrowia intensywnie pracujemy nad tym, aby skrócić okres oczekiwania Polaków do kardiologów – podkreślił wiceminister.
Co resort robi, aby było lepiej?
Pomóc ma – między innymi – wprowadzona Krajowa Sieć Kardiologiczna, na którą przeznaczono już prawie 3 mld zł. Do głównych założeń KSK należy objęcie opieką pacjentów z opornym nadciśnieniem tętniczym, wadami zastawkowymi, zaburzeniami rytmu i przewodzenia oraz niewydolnością serca. Celem programu jest przyspieszenie i uproszczenie diagnostyki pacjentów kardiologicznych – w praktyce oznacza to, iż pacjent trafiający do lekarza podstawowej opieki zdrowotnej w ciągu 30 dni zostanie zaopiekowany przez specjalistę kardiologii, otrzyma w tym czasie diagnozę oraz koordynatora. Do dyspozycji pacjentów będzie specjalna infolinia kardiologiczna.
W KSK zrealizowano między innymi program KOS-zawał, czyli całościowy program opieki i rehabilitacji kardiologicznej dla pacjentów po zawale mięśnia sercowego, który po pilotażu będzie wprowadzany w całej kraju. W tej chwili dostęp do programu ma ponad połowa populacji kraju.
Aby poprawić sytuację chorych kardiologicznie, już w 2017 r. uruchomiono KOS-zawał, czyli program kompleksowej opieki nad pacjentem po zawale serca, który ma na celu poprawę kontroli nad chorymi w tym najważniejszym dla nich okresie. Program, jako model opieki, pozwolił na zmniejszenie śmiertelności.
Żeby wzmocnić program KOS-zawał, Polskie Towarzystwo Kardiologiczne zaproponowało uruchomienie dodatkowo programu pilotażowego KOS-zawał+. Pilotaż miałby być przeprowadzony w dziesięciu ośrodkach w kraju – w siedmiu, które są ośrodkami referencyjnymi w ramach Krajowej Sieci Kardiologicznej, a dodatkowo w trzech dużych ośrodkach spoza sieci. Szacuje się, iż w ciągu 18 miesięcy jego trwania zostanie do niego włączonych ok. 1000 chorych.
KOS-zawał+ miałby na celu zwrócenie uwagi na pojedynczy czynnik ryzyka wdrożenia nowoczesnych metod leczenia, co pozwoliłoby poprawić rokowanie pacjentów – jeżeli program przyniesie spodziewane efekty, zdaniem ekspertów możemy się spodziewać sukcesu na skalę międzynarodową.
Przedstawiciele Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego zasugerowali urzędnikom z ministerstwa, iż dobrym rozwiązaniem byłoby rozpoczęcie programu KOS-zawał+. Wysłali go do resortu już w styczniu tego roku.
Co dzieje się z tą propozycją i czy Polska może zostać liderem w Europie, jeżeli chodzi o kardiologię?
Rozmowa z wiceministrem w całości do obejrzenia poniżej.