Wywiad z Aleksandrą Dziąćko założycielką marki Czarne z Natury, dystrybutora 100% naturalnych kwasów organicznych.
Czy pasję można przekształcić w biznes?
Można, ale to bardzo często droga donikąd. Coś, co wcześniej sprawiało nam przyjemność i robiliśmy to za darmo, teraz robimy dla pieniędzy – to może zamienić pasję w przymus. Gdy nagle nasze ukochane podróże zamieniają się w oprowadzanie niezadowolonych turystów po raz setny po tych samych zabytkach, a z ulubionego gotowania zostaje tylko stanie przy rozgrzanej fryturze w zatłoczonej kuchni to każda pasja może zgasnąć.
Dlatego rzuciłaś bycie przewodniczką i postanowiłaś założyć firmę z naturalnymi suplementami diety?
Niezupełnie, ja naprawdę lubiłam swoją wcześniejszą pracę. Naturalne suplementy i zdrowe odżywianie nigdy nie były – no właśnie – moją pasją. Ja po prostu chciałam rozwiązać swój problem, podążałam za ciekawością. Dziesięć lat temu, gdy wszystko się zaczęło, nie wiedziałam w ogóle, iż istnieje coś takiego jak mikrobiota jelitowa czy kwasy organiczne.


To jak trafiłaś do tej branży?
Trywialnie, zaczęło się od problemów zdrowotnych: wypadających włosów, ciągłego zmęczenia, bólów brzucha, rozregulowanego snu. Z osoby pełnej energii, której zawsze wszędzie pełno, zaczęłam zamieniać się w pozbawione życia zombie, które ledwo potrafiło wstać z łóżka, a co dopiero pójść do pracy. Tradycyjna medycyna kilka potrafiła zdziałać. Pojawił się u mnie wewnętrzny bunt, doszłam do wniosku, iż lekarze za wszelką cenę chcą nas – pacjentów – wpasować w określoną jednostkę chorobową, albo konkretny lek, a gdy nie potrafią znaleźć rozwiązania, rozkładają ręce albo zwalają winę na pacjenta, iż przesadza. Gdy w końcu pojawiła się diagnoza wskazująca na hormon tarczycy, a receptą miało być przyjmowanie farmaceutyku do końca życia, stwierdziłam, iż coś tu nie gra – przecież to nie tak, iż zachorowałam z braku lekarstwa. Hormon pomógł na część dolegliwości, ale nie na wszystkie. Zaczęłam szukać głębiej, eksperymentować z dietą, dokształcać się.
Wreszcie trafiłaś na Alcalinę?
Wreszcie trafiłam na koncept homeostazy – równowagi, do której dąży organizm. Dowiedziałam się, iż gdy tej równowagi brak i nasze ciało ma czegoś za dużo albo za mało – to zaczyna chorować. W medycynie Wschodu to nic nowego, ale my, ludzie Zachodu, ciągle leczymy objawy, zamiast przyczyny. Myślimy, iż wszystkie nasze problemy rozwiąże zsyntetyzowana pigułka.
Albo cudowne krople?
Albo krople. Tyle tylko, iż Alcalina to nie jest cudowny eliksir, wyprodukowany w laboratorium, tylko esencja organicznego kwasu, który wydobywany jest z głębin ziemi z pradawnych resztek roślinnych. Opowiedz trochę o tym, czym jest Alcalina. Jakie są jej główne zalety. Alcalina to w 100% naturalna substancja, czysta esencja naturalnych kwasów organicznych, minerałów, aminokwasów i polifenoli, które powstają z pradawnej, rozłożonej materii organicznej. Pozyskujemy ją z certyfikowanej kopalni w USA. Głównym składnikiem jest kwas fulwowy – najsilniej działający naturalny chelator, który ma zdolność do przyciągania i wiązania innych pierwiastków. Upraszczając dostarcza komórkom tego, co najlepsze w naszym pożywieniu i jednocześnie wiąże ze sobą metale ciężkie, które zalegają w organizmie. Innymi słowy: detoksykuje, odżywia i regeneruje organizm. Dziś na temat kwasów fulwowych mamy setki, jeżeli nie tysiące, pozytywnych badań, ale gdy sprowadzałam z USA na własny użytek pierwszą buteleczkę Alcaliny, w polskiej blogosferze nic się o tym nie pisało.
Udało ci się „wstrzelić” z produktem we adekwatny moment?
To też, ale prawda jest taka, iż gdybym nie widziała efektów Alcaliny na sobie, to choćby przez myśl by mi nie przeszło, żeby wchodzić w ten biznes. Ale gdy zorientowałam się, iż kwas fulwowy naprawdę działa, a ja odzyskuję energię i skończyły się moje problemy jelitowe, to chciałam pomóc też innym. Nie byłam w stanie zrozumieć, dlaczego w Europie ten produkt jest nieznany. Z zamówienia na zamówienie o Alcalinę pytało mnie coraz więcej znajomych, aż w końcu te prywatne zakupy przestawały być prywatne. Musiałam coś z tym zrobić.
Tak pojawił się pomysł na założenie firmy i współpracę z kopalnią w USA?
Moje pierwsze zapytanie o ewentualną współpracę Amerykanie zbyli machnięciem ręki. Ilości produktu, który chciałam zamawiać, potraktowali jak żart. Tylko iż ja myślałam już o tym zupełnie na serio, zawzięłam się. Z moim ówczesnym partnerem mieszkałam wtedy w Hiszpanii – przygotowaliśmy profesjonalną prezentację w amerykańskim stylu: pomysł na nazwę, opakowanie, plan marketingowy. Następnie skontaktowaliśmy się z przedstawicielami USA online, by przekonać ich do pomysłu. Chyba zaraziłam ich entuzjazmem, bo zgodzili się z nami współpracować. Powstała marka Bionobo i rozpoczęliśmy sprzedaż w Hiszpanii. W Polsce założyłam niewielki sklep internetowy, jako przyczółek do sprzedaży produktu znajomym.
W Hiszpanii biznes nie szedł? Dlaczego postanowiłaś wrócić do kraju?
Szedł i to bardzo dobrze. Natomiast rozeszły się moje drogi z ówczesnym chłopakiem. Podczas wspólnego wyjazdu na Bali, w początkach pandemii COVID–19, zostałam sama – bez wsparcia partnera i bez marki, którą sama zbudowałam. Firma była zarejestrowana w Hiszpanii na niego. Wróciłam do Polski i pomału, w 100% organicznie, zaczęłam rozwijać konto na Instagramie, edukując o kwasach fulwowych. Kropla zaczęła drążyć skałę. W końcu dowiedział się o nas Mateusz Statkiewicz z Biohaker.pl i dzięki jego recenzji o produkcie zrobiło się głośniej. Dziś jesteś nie tylko właścicielką Czarne z Natury, ale także udziałowcem w spółce Kya Natural, a ze swoimi wspólnikami prowadzisz drugą markę Terra+, macie również markę Fulvi Pets dla psów i kotów. Sporo tego, prawdziwy American dream… Sama nie mogę w to uwierzyć! Zresztą nasi partnerzy z USA też są pod wrażeniem. Podczas ostatniej wizyty w Polsce nie mogli wyjść ze zdumienia, jakiej dynamiki nabrał ten projekt i gdzie byliśmy 10 lat temu, a gdzie jesteśmy dziś. Wspólnie z moimi przyjaciółmi Kamilą i Maćkiem – w ramach Kya Natural, jesteśmy wyłącznym partnerem biznesowym i dystrybutorem materii organicznej, jaką wydobywa Mineral Logic [red. – wspomniana kopalnia z USA] w Polsce i Europie. Prowadzimy wspólne badania nad kwasami organicznymi z Uniwersytetem Łódzkim, pomagamy dużym zwierzętom gospodarczym, na liście czekają kolejne rewolucyjne produkty…
Czyli jednak pasja?
Powiedziałabym, iż bardziej misja. Chcemy, by zarówno ludzie, jak i zwierzęta, mieli szansę czerpać z natury to, co najlepsze i w pełni odżywiać oraz oczyszczać swój organizm. Kwas fulwowy i humusowy są w tym niezastąpione. Alcalina to prawdziwa siła natury zaklęta w ośmiu czarnych kroplach.