"Boimy się tego, co nieznane". Jak świadomość śmierci może uratować nasze życie, zamiast je odbierać?

zdrowie.interia.pl 3 tygodni temu
Zdjęcie: INTERIA.PL


Przez wieki śmierć była blisko: w domach, przy łóżkach bliskich, w rodzinnych rytuałach. Dziś wypieramy ją ze świadomości, udając, iż nie istnieje, aż do momentu, gdy bez ostrzeżenia staje obok. Dlaczego współczesny człowiek tak panicznie boi się śmierci? Jak rozmawiać o niej bez paraliżu i wstydu? I czy świadomość przemijania może paradoksalnie pomóc żyć pełniej? O tym mówi dla Interii ZDROWIE Małgorzata Węglarz, autorka książki „Wszystko, co musisz wiedzieć, zanim umrzesz”.


Kiedy śmierć była bliżej, oswajaliśmy ją naturalnie


Dawniej odchodzenie było częścią życia. Antropolodzy kultury przypominają, iż czuwało się przy łóżku chorego, a pogrzeby i czuwanie miały wymiar wspólnotowy. Dzieci obserwowały starzenie, a żałoba była nie tylko prywatna, ale i społeczna. Śmierć nie była niewidzialna, dlatego budziła mniej lęku. Dziś sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Małgorzata Węglarz zauważa, iż świat bardzo się zmienił: nie mieszkamy już w wielopokoleniowych domach, a informacje o śmierci bliskich często docierają do nas przez telefon
- Nie myślimy o śmierci. Wyrzuciliśmy ją z naszego życia. Nie widzimy starzenia, nie widzimy śmierci, więc gdy się pojawia, staje się szokiem. Wyrzuciliśmy śmierć z codzienności i dlatego tak nas przeraża - mówi autorka książki. Reklama


Tymczasem badania Uniwersytetu Bath potwierdzają, iż osoby regularnie stykające się z tematem umierania mają niższy poziom lęku przed śmiercią. Bliskość, a nie unikanie, przynosi większy spokój.


Pierwszy kontakt ze śmiercią: zderzenie bez instrukcji


Brak codziennego kontaktu z odchodzeniem sprawia, iż pierwsze spotkanie ze śmiercią następuje najczęściej nagle. Czasem jest to zdawkowa informacja: "babci już nie ma", a czasem zbyt wczesne zetknięcie z widokiem zmarłego, na które dziecko nie jest gotowe.
Węglarz podkreśla, iż oba podejścia mogą być krzywdzące: - przez cały czas w niektórych rodzinach panuje zwyczaj, iż zmarłego trzeba dotknąć, pocałować czy też podejść do niego i się pożegnać. Dla dzieci to może być problem, zmuszanie ich do tego wyrządza im wielką krzywdę (...). Jednak odcinając dziecko od tematu śmierci, jeszcze bardziej je krzywdzi - bo właśnie przez to jest nam tak obca i straszna.
Psychologowie dziecięcy dodają, iż dzieci potrzebują jasnych słów i spokojnych wyjaśnień. Eufemizmy typu "zasnął" mogą wprowadzać zamieszanie, a milczenie zostawia dzieci z lękiem i fantazjami. Brak rozmowy w młodym wieku często skutkuje trudnościami w dorosłości: pojawia się strach, brak narzędzi emocjonalnych i trudność w przeżywaniu żałoby. A kiedy nie nauczyliśmy się rozmawiać o śmierci jako dzieci, szukamy sposobów, by o niej... zapomnieć.


Kult młodości i iluzja nieśmiertelności


To z kolei prowadzi nas do tego, iż w kulturze, która promuje energię, sprawczość i wieczną młodość, starzenie (które prowadzi do umierania) staje się tematem bardzo niewygodnym. W reklamach ktoś "zaczyna nowe życie po czterdziestce", w mediach społecznościowych liczy się witalność, a medycyna estetyczna obiecuje zatrzymanie czasu. W takim świecie naturalne etapy życia, jak starość i śmierć, zostają wypchnięte na margines.
- Panuje kult młodości i piękna. Żyjemy w poczuciu, iż nie starzejemy się. Chcemy żyć wiecznie. Im ktoś jest młodszy, tym niechętniej będzie rozmawiać o śmierci. - zauważa Węglarz.
Ta iluzja powoduje, iż zetknięcie ze śmiercią bywa szczególnie bolesne. Nie jesteśmy przygotowani. Nie mamy języka, doświadczenia, ani wzorców. Zachodni model "wiecznego początku" zamienił refleksję nad przemijaniem w coś niepożądanego, wręcz niegrzecznego.


Od tabu do paniki: co robi mózg, gdy temat wraca


Naturalne dziecięce pytania o śmierć są często wyciszane. Temat znika, ale emocje zostają. Neurologicznie mózg wypiera myśli o śmierci, abyśmy mogli funkcjonować, ale gdy temat wraca, pojawiają się napięcie i lęk. Bezsenność, poczucie zagrożenia, obsesyjne myślenie o zdrowiu, nagłe lęki o bliskich - to częste reakcje.
- Zrozumienie tego, iż jesteśmy śmiertelni jest niezwykle ważne i cenne. Z kolei sam lęk przed śmiercią to suma różnych lęków, dlatego warto zadać sobie pytanie, co nas samych w niej przeraża. Czy to, iż tracimy kontrolę nad tym, co się z nami dzieje? Czy to, iż nas już nie będzie? A może to, iż czegoś nie zdążymy w życiu doświadczyć? - tłumaczy Węglarz. Nazwanie lęku jest bowiem pierwszym krokiem do ułatwienia sobie dalszego życia.
Psychologia potwierdza, iż świadomość śmiertelności może działać jak kompas. Teoria zarządzania lękiem (Terror Management Theory) pokazuje, iż ludzie, którzy potrafią mówić o śmierci, częściej znajdują sens i podejmują decyzje zgodne ze swoimi wartościami.


Czy można oswoić śmierć? Tak. I warto


Oswojenie śmierci nie oznacza życia w wiecznym memento mori. To raczej łagodna świadomość, iż życie ma granice, co paradoksalnie przynosi spokój. Rozmowy o tym, jak chcemy być żegnani, czy co jest dla nas ważne, mogą przynieść poczucie ulgi, a nie ciężaru.
- To nie chodzi o to, żeby żyć, myśląc ciągle o śmierci. Ale od czasu do czasu warto o niej porozmawiać. To otwiera, uspokaja, daje przestrzeń - wyjaśnia Węglarz.
Badania University of Essex wskazują, iż osoby akceptujące swoją śmiertelność częściej realizują pasje, troszczą się o relacje i żyją bardziej odważnie. A jak podkreśla autorka: - Z życia trzeba korzystać, bo nie trwa wiecznie. Śmierć istnieje, dotyczy każdego, ale żyjemy i nie mamy wpływu na to, co przyniesie jutro. Dobry moment na realizację marzeń jest teraz. Lepszego nie będzie.
To nie dramatyzowanie, ale lekcja wdzięczności i obecności. Strach nie znika, gdy go przemilczamy. Znika, gdy nazywamy go po imieniu i... zaczynamy żyć naprawdę.
Źródła:
https://www.bath.ac.uk/research-centres/centre-for-death-society
https://publications.essex.ac.uk/esj/article/id/294/
https://pmc.ncbi.nlm.nih.gov/articles/PMC10377243
https://scholar.utc.edu/mps/vol20/iss1/8/
Idź do oryginalnego materiału