6 listopada, z okazji jubileuszu 70-lecia Państwowej Inspekcji Sanitarnej, odbył się w Muzeum Historii Polski w Warszawie Kongres Zdrowia Publicznego. Wzięli w nim udział przedstawiciele władz państwowych, parlamentarzyści, naukowcy działający w obszarze zdrowia publicznego oraz pracownicy Państwowej Inspekcji Sanitarnej.
Kongres Zdrowia Publicznego był nie tylko okazją do uhonorowania pracowników służby sanitarnej, wspomnień tych odległych, sięgających początków jej powstawania, jak tych nowszych, z czasu pandemii. Przede wszystkim była to jednak okazja do przedstawienia przez Głównego Inspektora Sanitarnego, dr Pawła Grzesiowskiego wizji jak ma wyglądać i działać GIS dzisiaj i w przyszłości.
Od wyczesywania wszy do AI i przewidywania ognisk epidemicznych
- Scenariusz naszego spotkania nie jest przypadkowy. Zaczęliśmy od historii, zaczęliśmy od duru brzusznego, czerwonki, błonicy, a kończymy wirusem dengi i nieznanymi patogenami, które mogą się pojawić w najbliższych w latach czy dziesięcioleciach. Zaczynaliśmy plakatami o tym, iż trzeba wyczesywać wszy a kończymy tym, iż wykorzystujemy sztuczną inteligencję do przewidywania ognisk epidemicznych. I to jest w skrócie wizja naszej instytucji, naszego zespołu, który na co dzień obcuje z różnego rodzaju zagrożeniami i musi doskonalić, unowocześniać techniki i technologie, którymi się posługuje. I przede wszystkim komunikować wyniki badań, społeczeństwu i decydentom – mówił Grzesiowski.
Jak podkreślał, pod koniec XX wieku wydawało się, iż choroby zakaźne adekwatnie przestały być istotną przyczyną śmiertelności ludzi, iż choroby naczyniowo-sercowe, nowotwory, choroby przewlekłe oraz inne, takie jak cukrzyca, niewydolność nerek, stały się tymi, które zaczęły powodować więcej zgonów. Dlatego w tym kierunku poszedł rozwój medycyny.
- Żyjąc 30 lat to głównym naszym problemem były zakażenia, urazy, zatrucia. Wydawało się, iż żyjąc 70-80 lat głównym naszym wyzwaniem będą choroby przewlekłe i opieka nad seniorami. Dlatego medycyna zmieniła swój obraz. Dlatego na przykład z 1700 łóżek zakaźnych w warmińsko-mazurskim, dzisiaj jest pewnie z 50. Jednak pandemia to zmieniła. Pokazała, że choroby zakaźne, które zawsze były problemem ludzkości, nie zniknęły. Zawsze zmagaliśmy się z powracającymi czy powtarzającymi się epidemiami. Musimy sobie uświadomić, że Covid zabił 20 mln ludzi, bo tak się szacuje realne skutki pandemii, to trzeba powiedzieć otwarcie, iż to jest średni sukces. I nie chodzi o szukanie winnych i rozliczanie. Trzeba to, co się zdarzyło przepracować i wyciągnąć z tego wnioski – podkreślał szef GIS.
Niestabilna sytuacja epidemiologiczna
Jak podkreślał dr Grzesiowski obecnie mamy bardzo niestabilną sytuację epidemiologiczną, która nie ma nic wspólnego, przynajmniej pozornie, z Covidem. Zakażenia gronkowcowe, lekooporność.
- Możemy powiedzieć, iż leczyliśmy antybiotykami osoby z Covidem czy powikłaniami pocovidowymi, co wygenerowało ogromny skok lekooporności. Kto jednak wytłumaczy ośmiokrotny wzrost zakażeń rotawirusowych w ubiegłym roku? RSV to kolejny rozprzestrzeniający się patogen, u którego na przestrzeni ostatnich dwóch lat widzimy, iż coś się dzieje dziwnego. Wiele badań wskazuje, iż zostaliśmy uderzeni immunologicznie przez Covid, przez powtarzające się z jego udziałem epizody. To jednak do końca nie tłumaczy, dlaczego w Europie do głosu doszedł wysokotoksyczny szczep paciorkowca grupy A, który staje się dominującym w całej Europie – mówił Grzesiowski.
Wskazywał, iż ogromnym wyzwaniem są migracje i nasze podróże. W każdym momencie jesteśmy w stanie „przywieźć” dowolną chorobę zakaźną z dowolnego miejsca na świecie, bo czas lotu jest tak krótki, a czas wylegania choroby znacznie dłuższy, iż wsiadając do samolotu jesteśmy zdrowi, wysiadając z niego także, a chorobę rozwijamy już w docelowym miejscu naszego pobytu.
- Dlatego nie można dziś myśleć o Państwowej Inspekcji Sanitarnej jak o elitarnej służbie zdrowia publicznego Polaków. Musimy być otwarci na współpracę międzynarodową, musimy być otwarci na współpracę, również naukową, i to tę najbardziej zaawansowaną, związaną z wykorzystywaniem najnowszych technik, również molekularnych, po to, żeby dowiedzieć się, iż nasz, wykryty w ściekach na przykład wirus polio pochodzi z Pakistanu czy z Izraela, a może Somalii. Te dane musimy dziś wymieniać w trybie czasu rzeczywistego – mówił Grzesiowski.
- To to jest pierwszy nasz cel – zwiększenie efektywności dostarczania informacji do interesariuszy, którzy są zaangażowani w proces związany ze zdrowiem publicznym. To jest istota nowoczesnej służby zdrowia publicznego - szybkie pozyskanie danych, które służą do podejmowania konkretnych decyzji i działań w określonych sytuacjach. I tego się od nas oczekuje – dodał.
Alkotubki, muchomory, niebezpieczne słodycze
Jak wskazywał, kwestie związane z alkotubkami, saszetkami do ssania trucizny, które są rozprzestrzeniane głównie przez internet, wymagają podobnych działań.
- Tu mamy spory problem, bo brakuje nam odpowiednich narzędzi, głównie w kontekście prawnym. Niezbyt uczciwi ludzie wykorzystują luki w prawie, żeby kolportować różne rzeczy, które mogą działać szkodliwie. Tu też się znowu zaczyna nasza rola. Pierwsze informacje na temat handlu muchomorem czerwonym pojawiły się miesiąc temu. Jutro mamy posiedzenie zespołu i złożymy wniosek, żeby kwas ibotenowy stał się substancją psychoaktywną niedopuszczoną do użycia. W Polsce jego wykorzystanie będzie nielegalne podobnie jak handel muchomorami, czym będzie mogła zająć się policja – przekazał Grzesiowski.
Jak podkreślał, działanie to jest wizją inspekcji sanitarnej, która reaguje bardzo szybko, podejmując działania konkretne, które mają na celu bezpieczeństwo, zdrowie a często także ochronę życia ludzkiego.
Szef GIS poruszył też problem związany z umieszczaniem w słodyczach ostrych przedmiotów, podkreślając, że pomysł na ten proceder nie powstał nagle i sam z siebie.
- Od września, gdyby ktoś monitorował internet, a w szczególności kanały dziecięce czy młodzieżowe, to bylibyśmy na to przygotowani. Uważam to za porażkę moją własną, o ile chodzi o działanie służb nadzoru, bo powinniśmy ostrzec ludzi przed takim procederem - uwaga w internecie kolportowane są instrukcje, jak w cukierku ukryć gwóźdź, żyletkę czy igłę. To jest nasza działka. To jest żywność. Działanie jest oczywiście przestępcze, ale to my musimy ostrzec przed tym ludzi – mówił Grzesiowski.
- Nasłuch w mediach społecznościowych to jest obszar, który musimy w inspekcji sanitarnej uruchomić. Pomijam kompletnie kwestię prawną czy kryminalną tej sytuacji, tego kto to zrobił i dlaczego. Mówię o tym, iż o ile dostajemy sygnał, iż w żywności może być coś niebezpiecznego, to musimy reagować – dodał.
Przeciwnicy szczepionek
Szef GiS w swojej wypowiedzi nie pominął oczywiście kwestii spadku zainteresowania szczepionkami w Polsce. Stwierdził, iż inspekcja sanitarna powinna mieć wiedzę, konkretnie w jakim powiecie, a choćby jakiej gminie, wykonuje się mało szczepień, albo ludzie nie chcą się szczepić wcale.
- Może na takim terenie jest jakiś lekarz, który wspomaga antyszczepionkowców, może pielęgniarka, może jeszcze ktoś inny albo dzieje się coś innego. Bez tej wiedzy nie będziemy w stanie skutecznie z tym walczyć – podkreślał Grzesiowski.
- Dajemy ludziom za darmo szczepionkę, która chroni przed rakiem a oni jej nie chcą. Dlaczego? Przecież to nie są szaleńcy, którzy nie rozumieją, co się do nich mówi. Przynajmniej tak się wydaje. Więc jaka jest przyczyna tego, iż dobra wiedza, dobry sposób na zdrowe życie jest odrzucany? Musimy walczyć z tym, iż dyrektorzy szkół są zastraszani przez antyszczepionkowe grupy, wyposażone w prawników i profesorów, nierzadko medycyny, którzy przedstawiają „argumenty”, które mówią, że szczepionka jest bardziej toksyczna niż sam HPV – mówił Grzesiowski.
- To jest kolejne wyzwanie przed nami. Musimy uwierzyć w to, i zrozumieć, iż nie wszyscy chcą żyć długo i szczęśliwie. Nie wszyscy chcą być zdrowi. Ja wiem, iż to brzmi może dramatycznie, ale tak jest. o ile komuś zwraca się uwagę, iż jego zachowanie jest ryzykowne a on je powtarza, to znaczy, iż jest osobą z zaburzoną świadomością, albo podjął decyzję - nie zależy mu na zdrowiu – dodał.
Jak podkreślał, trzeba zrozumieć takich ludzi i nie wolno ich ośmieszać i dyskredytować. Trzeba z nimi rozmawiać posługując się argumentami.
- Musimy najpierw poznać motywacje takich ludzi i dopiero potem dotrzeć do sposobu, jak te motywacje zmienić. I to jest kolejny element tej naszej wizji służby sanitarnej - dotrzeć do konkretnego człowieka – podkreślał dr Paweł Grzesiowski.