2251. Warto inwestować w Niebo - ono nigdy nie zbankrutuje

na-sciezkach-codziennosci.blogspot.com 4 tygodni temu
Salezjańskie kolonie charakteryzują się tym, iż ich centralnym punktem jest Eucharystia. Czasami ksiądz Jack sprawuje ją na rozpoczęcie dnia, czasami na zakończenie. Nie wszyscy w niej uczestniczą, ale zdajemy sobie jako kadra sprawę z tego, iż nie wszystkie dzieci pochodzą z praktykujących rodzin.
Przez ostatnie dwa lata przyzwyczaiłam się siadać na tyle kościoła. Raz, nikogo nie rozpraszają moje mimowolne ruchy pojawiające się w najmniej oczekiwanym momencie. Dwa, w ten sposób mogłam zamienić kilka słów z idącym do konfesjonału Księdzem Niosącym Światło (o ile miał dyżur). Trzy, dobrze mi się myślało tak na końcu, w ciszy i w skupieniu. A teraz pozostało czwarty aspekt - z tyłu widać cały kościół i to, co robią nasze gagatki. Czasami naginają, ale jeszcze nie straciłam do nich mojej cierpliwości. Jeszcze.
Lekcjonarz z ostatnich kilku dni proponował nam fragmenty Ewangelii wg św. Łukasza. Nota bene to moja ulubiona Ewangelia, w którą tak naprawdę zagłębiłam się dopiero w momencie, gdy z okazji ustanowienia mnie animatorem salezjańskim, otrzymałam jej kieszonkową wersję na pamiątkę. Zachwyca mnie w niej język, jakim operuje autor i jakim stara się przekazać czytelnikom wydarzenia dziejące się dawno temu w Galilei. Kiedyś Ksiądz, który Będzie Błogosławionym powiedział, iż święty Łukasz jest mistrzem słowa i myślę, iż nie są to słowa na wyrost.
W poniedziałek było o spotkaniu młodzieńca z Jezusem. Nie będę ukrywać, dało mi ono do myślenia. Oto młody człowiek pyta Mistrza co ma zrobić, aby otrzymać życie wieczne. Jezus mu odpowiada, iż ma zachowywać przykazania, które otrzymał Mojżesz na Górze Synaj*. Młodzieniec mu przyznał, iż tak robi. Wtedy Jezus mu poradził, aby sprzedał wszystko co ma, rozdał zdobyte pieniądze ubogim i poszedł za nim. Reakcja młodzieńca była w sumie do przewidzenia - ponieważ posiadał bardzo dużo dóbr, żal mu było się z tym wszystkim rozstawać. Jezus skomentował to słowami, iż "łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogaczowi wejść do królestwa Bożego (Łk 18, 24).
Bogactwa i posiadane dobra same w sobie są dobre. Każdy z nas musi przecież mieć gdzie mieszkać, w co się ubrać, co zjeść, jak się przemieścić na dalsze odległości, jakoś zagospodarować swój wolny czas w interesujący sposób. To co posiadamy ma nam pomóc w pracy, w odpoczynku, w rozwijaniu swoich pasji i zainteresowań, naszych talentów. Problemem staje się to dopiero wtedy, gdy wychodzi to nieustannie na pierwszy plan, gdy nie potrafimy dzielić się tym co posiadamy z innymi, gdy tych innych wręcz nie zauważamy, bo widzimy tylko swoje sprawy. Nie o to chodzi, tak nie dojdziemy do życia wiecznego. Zwłaszcza w momencie, gdy przekładamy doczesność nad życie wieczne. Gdy zbyt bardzo przywiązujemy się do tego, co mamy. Jasne, iż dobrze jest dbać o dobra tutaj, na ziemi, ale:
  • Można mieć piękny ogród, jednak w Niebie ani go się nie skosi, ani nie podleje;
  • Można mieć szybki samochód - w Niebie nie ma jednak autostrad;
  • Można mieć miliony na koncie bankowych - w Niebie nie ma jednak ani banku, w którym byśmy je wypłacili, ani kantorów, gdzie moglibyśmy je wymienić
Dlatego warto inwestować w Niebo - ono nigdy nie zbankrutuje, a to, co w nim otrzymamy po stokroć przewyższy nasze oczekiwania, wyobrażenia i marzenia. W końcu "ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują" (Kor 2, 9).

* Zawsze mnie intryguje, dlaczego Jezus wskazuje tylko na te przykazania, które się tyczą drugiego człowieka, a pomija te, które odnoszą się do Boga
Idź do oryginalnego materiału