1919. Pastuch, pasterz, pastuszek

na-sciezkach-codziennosci.blogspot.com 2 tygodni temu
W odległości ok. 2 kilometrów od Betlejem znajduje się tzw. Pole Pasterzy. To na nim pasterze mieli wypasać swoje stada owiec w momencie, kiedy ukazał im się Anioł i oznajmił, iż w mieście dawidowym narodził się Mesjasz Pan. Można więc powiedzieć, iż Jezus bezpośrednio miał z nimi styczność już od samego narodzenia. Sam o sobie mówił, iż jest jak Dobry Pasterz - on zna swoje owce, a owce znają jego głos. I to określenie pozostało po dzień dzisiejszy. Ciekawostką jest też to, iż jednym z najstarszych wizerunków Jezusa w rzymskich katakumbach jest ten, który przedstawia go z owieczką na ramionach.
Księża, którzy są niejako następcami Chrystusa na Ziemi powinni być takimi dobrymi pasterzami dla powierzonego im ludu. Ale co to tak adekwatnie oznacza "być Dobrym Pasterzem"? Odpowiadający temu fragment Ewangelii wg św. Jana jest dosyć zawiły. Nie ogranicza się on do przywołanego wcześniej stwierdzenia: "ja znam owce moje, a one znają mój głos". W dalszej bowiem części jest zaznaczone, co się dzieje, kiedy pasterz jest zły - przychodzi wtedy bez problemu wilk, który zabiera niedostatecznie strzeżone owce. Osobiście w owym wilku widzę analogię do wszelkich zagrożeń dla wiary, które co prawda zmieniały się na przestrzeni wieków, ale przecież zawsze były. o ile wierni nie mieli odpowiedniego oparcia w duszpasterzach, bez problemu ulegali pokusom, oddalając się od wiary. Tak było 2000 lat temu, tak jest i dzisiaj. Dlatego tak ważne jest, aby księża byli nie tylko pasterzami, ale "Dobrymi Pasterzami".
Zastanawiając się nad tym, jaki powinien być współczesny Dobry Pasterz automatycznie moje myśli zostały skierowane w stronę pięknego kazania, jakie Ksiądz, który będzie błogosławionym wygłosił dwa lata temu podczas naszej wizyty studyjnej do Ziemi Świętej na wspomnianym na początku wpisu Polu Pasterzy. Wśród nas sporą grupę stanowili klerycy katowickiego seminarium, którzy studiują na naszym wydziale teologię. Dlatego tamto kazanie zostało skierowane w dużej mierze w ich stronę, a dotyczyło tego, w jaki sposób być dobrym pasterzem. Ksiądz, który będzie błogosławionym wskazał wtedy dwie kategorie księży: pastuchów i pasterzy. Dokładnie nie pamiętam całej treści kazania, wiem jednak mniej więcej wiem, jak opiekun naszej grupy podszedł do każdej z tych kategorii, oparłam się też w opisie o własne doświadczenia i spostrzeżenia. Dodatkowo wyłoniłam jeszcze jedną grupę, a może lepiej by było powiedzieć podgrupę księży - to pastuszkowie. I chociaż znam może z 3 tego typu księży, to pisało mi się o nich chyba najlepiej. Myślę, iż te opisy w miarę dobrze obrazują, jacy księża są dobrymi pasterzami, a jacy niezbyt (chociaż mi to wyszło w odwrotnej kolejności).
Wspomniana Msza święta na Polu Pasterzy
Pierwszą grupą księży wyróżnioną przez księdza będącego błogosławionym są pastuchy. Brrr... nie wiem jak Wam, ale mnie już na sam dźwięk tego słowa cierpnie skóra. I sama postawa pastuchów jest odpychająca. Pastuchy stawiają dobro własne ponad dobro wspólnoty. Często wręcz ma ją gdzieś. Pastuchy myślą, iż wszystko wiedzą najlepiej, iż są nieomylni. Nie chcą przez to słuchać zdania, czy też tłumaczeń innych. Idą w zaparte, iż nie potrzebują pomocy innych, albo iż potrzebują ich w znikomym stopniu. Ten typ księży bardzo często tłumią albo ograniczają inicjatywy wychodzących od wiernych, choćby w przypadku, kiedy przez lata się one sprawdzały. Mają ciężkie uosobienie, rozmowa z nimi jest bardzo utrudniona, ponieważ bardziej są nastawieni na mówienie i moralizowanie, niż na słuchanie, zraża przez to wiernych nie tylko do siebie, ale i do całego Kościoła. To głównie przez takie osoby ludzie mają negatywne zdanie o religii i nastawienie do niej. Potrafią też osądzać innych wedle swoich własnych kryteriów. Często rozbijają swoim zachowaniem różne wspólnoty, które budowane były przez ich poprzedników.
Zupełnym ich przeciwieństwem są pasterze. Pasterze stawiają dobro wiernych ponad swoje własne. W miarę możliwości starają się poznać jak największą liczbę wiernych, wraz z ich mocnymi stronami i zasobami. Dotyczy to w szczególności kapłanów, którzy są odpowiedzialni za jakąś wspólnotę. Ich zmysł organizacyjny oraz samo pozytywne nastawienie z łatwością przyciągają do niej kolejnych członków. Księża tego rodzaju dbają o duchowy rozwój wiernych, chociażby poprzez ciekawe, pełne przykładów kazania (a nie żywcem ściągnięte z internetu). Pasterze starają się być w jak największym stopniu dla drugiego człowieka, także tego będącego w potrzebie. Nie dzielą ich na lepszych i gorszych, a w każdym widzą po prostu człowieka, któremu trzeba pomóc, czy duchowo, czy materialnie. W tym ostatnim niekoniecznie musi chodzić o dawanie "jałmużny", czasami wystarczy pokierować wiernego w odpowiednie miejsce, gdzie znajdzie się konkretną pomoc. To księża, którzy przybliżają do Boga, żyjąc Ewangelią i dając przykład jej wypełniania w życiu. W podczas spowiedzi bardziej radzą i tłumaczą niż osądzają. Można z nimi porozmawiać też na tematy związane z wiarą, które z chęcią podejmują. Nie boją się też trudnych pytań, choćby o ile nie potrafią na nie od razu odpowiedzieć.
Osobiście wyróżniłabym jeszcze jedną grupę księży, bardzo rzadko przeze mnie spotykaną, ale istniejącą. To pastuszki. Kim są pastuszki? Mają wszystkie cechy pasterzy. A dodatkowo są tak skromni i pokorni w swojej posłudze, iż aż człowieka dziw bierze, iż tak można. Pastuszek zniża się do poziomu wiernych i identyfikuje się z nimi w niedoskonałościach. Nie krzyczy: "jesteście tacy i tacy", a mówi z swoistą troską oraz szczerością w głosie: "jesteśmy". To ksiądz przyznający się do swojej grzesznej natury mówiąc, iż on też korzysta z sakramentu pokuty i pojednania. Który zdaje sobie sprawę, iż nie jest idealny, iż zdarza mu się popełniać grzechy, a nawet, iż ma chwile zwątpienia. Każdy wierny jest dla pastuszka ważny, co podkreśla najprostszymi zwrotami, takimi jak np. "moi drodzy". Inicjuje różne wydarzenia, pozostając jednak w cieniu innych. Jest pracowity, a zarazem uważa, iż nie robi nic wielkiego. Pastuszek sam w sobie wzbudza sympatię, swoją naturalnością, prostotą, ciepłem bijącym z jego wnętrza.

A teraz zastanówcie się i sami sobie odpowiedzcie, których z powyższych księży chcielibyście spotkać na swojej drodze i dlaczego? A także których spotykacie i jak oni na Was wpływają. Wspaniale by było gdyby obie odpowiedzi się pokrywały. Ale nie zawsze tak jest. Dlatego życzę tym z Was, którzy wierzą, aby na swojej drodze wiary spotykali jak najwięcej pasterzy (a może i pastuszków), a jak najmniej pastuchów.
Idź do oryginalnego materiału