Moje motto

„Często spotykam się ze stwierdzeniem, że wszyscy jesteśmy niepełnosprawni. Ludzie bywają okaleczeni w najróżniejszy sposób: zatruci przez toksyczne relacje, zranieni przez miłość, przytłoczeni utratą pracy, rozdarci wewnętrznie z powodu rozpadu rodziny, sparaliżowani strachem czy niepokojem... Okaleczenie może dotyczyć każdego, w każdej sferze życia i w każdym środowisku społecznym” - J.-B. Hibon "Pijany ze szczęścia. Opowieść o życiu spełnionym"

Jaki był ten dzień

"Jaki był ten dzień,
co darował, co wziął?
Czy mnie wyniósł pod niebo,
czy zrzucił na dno?
Jaki był ten dzień,
czy coś zmienił, czy nie?
Czy był tylko nadzieją
na dobre i złe?"

niedziela, 21 kwietnia 2024

1919. Pastuch, pasterz, pastuszek

W odległości ok. 2 kilometrów od Betlejem znajduje się tzw. Pole Pasterzy. To na nim pasterze mieli wypasać swoje stada owiec w momencie, kiedy ukazał im się Anioł i oznajmił, że w mieście dawidowym narodził się Mesjasz Pan. Można więc powiedzieć, że Jezus bezpośrednio miał z nimi styczność już od samego narodzenia. Sam o sobie mówił, że jest jak Dobry Pasterz - on zna swoje owce, a owce znają jego głos. I to określenie pozostało po dzień dzisiejszy. Ciekawostką jest też to, że jednym z najstarszych wizerunków Jezusa w rzymskich katakumbach jest ten, który przedstawia go z owieczką na ramionach.
Księża, którzy są niejako następcami Chrystusa na Ziemi powinni być takimi dobrymi pasterzami dla powierzonego im ludu. Ale co to tak właściwie oznacza "być Dobrym Pasterzem"? Odpowiadający temu fragment Ewangelii wg św. Jana jest dosyć zawiły. Nie ogranicza się on do przywołanego wcześniej stwierdzenia: "ja znam owce moje, a one znają mój głos". W dalszej bowiem części jest zaznaczone, co się dzieje, kiedy pasterz jest zły - przychodzi wtedy bez problemu wilk, który zabiera niedostatecznie strzeżone owce. Osobiście w owym wilku widzę analogię do wszelkich zagrożeń dla wiary, które co prawda zmieniały się na przestrzeni wieków, ale przecież zawsze były. Jeżeli wierni nie mieli odpowiedniego oparcia w duszpasterzach, bez problemu ulegali pokusom, oddalając się od wiary. Tak było 2000 lat temu, tak jest i dzisiaj. Dlatego tak ważne jest, aby księża byli nie tylko pasterzami, ale "Dobrymi Pasterzami".
Zastanawiając się nad tym, jaki powinien być współczesny Dobry Pasterz automatycznie moje myśli zostały skierowane w stronę pięknego kazania, jakie Ksiądz, który będzie błogosławionym wygłosił dwa lata temu podczas naszej wizyty studyjnej do Ziemi Świętej na wspomnianym na początku wpisu Polu Pasterzy. Wśród nas sporą grupę stanowili klerycy katowickiego seminarium, którzy studiują na naszym wydziale teologię. Dlatego tamto kazanie zostało skierowane w dużej mierze w ich stronę, a dotyczyło tego, w jaki sposób być dobrym pasterzem. Ksiądz, który będzie błogosławionym wskazał wtedy dwie kategorie księży: pastuchów i pasterzy. Dokładnie nie pamiętam całej treści kazania, wiem jednak mniej więcej wiem, jak opiekun naszej grupy podszedł do każdej z tych kategorii, oparłam się też w opisie o własne doświadczenia i spostrzeżenia. Dodatkowo wyłoniłam jeszcze jedną grupę, a może lepiej by było powiedzieć podgrupę księży - to pastuszkowie. I chociaż znam może z 3 tego typu księży, to pisało mi się o nich chyba najlepiej. Myślę, że te opisy w miarę dobrze obrazują, jacy księża są dobrymi pasterzami, a jacy niezbyt (chociaż mi to wyszło w odwrotnej kolejności).
Wspomniana Msza święta na Polu Pasterzy
Pierwszą grupą księży wyróżnioną przez księdza będącego błogosławionym są pastuchy. Brrr... nie wiem jak Wam, ale mnie już na sam dźwięk tego słowa cierpnie skóra. I sama postawa pastuchów jest odpychająca. Pastuchy stawiają dobro własne ponad dobro wspólnoty. Często wręcz ma ją gdzieś. Pastuchy myślą, że wszystko wiedzą najlepiej, że są nieomylni. Nie chcą przez to słuchać zdania, czy też tłumaczeń innych. Idą w zaparte, że nie potrzebują pomocy innych, albo że potrzebują ich w znikomym stopniu. Ten typ księży bardzo często tłumią albo ograniczają inicjatywy wychodzących od wiernych, nawet w przypadku, kiedy przez lata się one sprawdzały. Mają ciężkie uosobienie, rozmowa z nimi jest bardzo utrudniona, ponieważ bardziej są nastawieni na mówienie i moralizowanie, niż na słuchanie, zraża przez to wiernych nie tylko do siebie, ale i do całego Kościoła. To głównie przez takie osoby ludzie mają negatywne zdanie o religii i nastawienie do niej. Potrafią też osądzać innych wedle swoich własnych kryteriów. Często rozbijają swoim zachowaniem różne wspólnoty, które budowane były przez ich poprzedników.
Zupełnym ich przeciwieństwem są pasterze. Pasterze stawiają dobro wiernych ponad swoje własne. W miarę możliwości starają się poznać jak największą liczbę wiernych, wraz z ich mocnymi stronami i zasobami. Dotyczy to w szczególności kapłanów, którzy są odpowiedzialni za jakąś wspólnotę. Ich zmysł organizacyjny oraz samo pozytywne nastawienie z łatwością przyciągają do niej kolejnych członków. Księża tego rodzaju dbają o duchowy rozwój wiernych, chociażby poprzez ciekawe, pełne przykładów kazania (a nie żywcem ściągnięte z internetu). Pasterze starają się być w jak największym stopniu dla drugiego człowieka, także tego będącego w potrzebie. Nie dzielą ich na lepszych i gorszych, a w każdym widzą po prostu człowieka, któremu trzeba pomóc, czy duchowo, czy materialnie. W tym ostatnim niekoniecznie musi chodzić o dawanie "jałmużny", czasami wystarczy pokierować wiernego w odpowiednie miejsce, gdzie znajdzie się konkretną pomoc. To księża, którzy przybliżają do Boga, żyjąc Ewangelią i dając przykład jej wypełniania w życiu. Podczas spowiedzi bardziej radzą i tłumaczą niż osądzają. Można z nimi porozmawiać też na tematy związane z wiarą, które z chęcią podejmują. Nie boją się też trudnych pytań, nawet jeżeli nie potrafią na nie od razu odpowiedzieć.
Osobiście wyróżniłabym jeszcze jedną grupę księży, bardzo rzadko przeze mnie spotykaną, ale istniejącą. To pastuszki. Kim są pastuszki? Mają wszystkie cechy pasterzy. A dodatkowo są tak skromni i pokorni w swojej posłudze, że aż człowieka dziw bierze, że tak można. Pastuszek zniża się do poziomu wiernych i identyfikuje się z nimi w niedoskonałościach. Nie krzyczy: "jesteście tacy i tacy", a mówi z swoistą troską oraz szczerością w głosie: "jesteśmy". To ksiądz przyznający się do swojej grzesznej natury mówiąc, że on też korzysta z sakramentu pokuty i pojednania. Który zdaje sobie sprawę, że nie jest idealny, że zdarza mu się popełniać grzechy, a nawet, że ma chwile zwątpienia. Każdy wierny jest dla pastuszka ważny, co podkreśla najprostszymi zwrotami, takimi jak np. "moi drodzy". Inicjuje różne wydarzenia, pozostając jednak w cieniu innych. Jest pracowity, a zarazem uważa, że nie robi nic wielkiego. Pastuszek sam w sobie wzbudza sympatię, swoją naturalnością, prostotą, ciepłem bijącym z jego wnętrza.

A teraz zastanówcie się i sami sobie odpowiedzcie, których z powyższych księży chcielibyście spotkać na swojej drodze i dlaczego? A także których spotykacie i jak oni na Was wpływają. Wspaniale by było gdyby obie odpowiedzi się pokrywały. Ale nie zawsze tak jest. Dlatego życzę tym z Was, którzy wierzą, aby na swojej drodze wiary spotykali jak najwięcej pasterzy (a może i pastuszków), a jak najmniej pastuchów.

28 komentarzy:

  1. Ludzie nie mają negatywnego nastawienia do religii czy do Boga, raczej do instytucji kościelnych i duchownych. Mało miałam do czynienia z kapłanami, ale pastuszka na pewno nie spotkałam...
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zależy, bo ja na przykład spotkałam się też z takimi ludźmi, którzy przez księży zmienili swoje nastawienie także do religii i Boga. W myśl zasady: skoro duchowny postępuje tak i tak, to dlaczego Bóg na to pozwala. Wiesz, też czasami zastanawiam się, dlaczego dzieje się tak a nie inaczej, ale raczej tłumaczę to sobie wolną wolą, niż celowym bożym planem. Pozdrawiam

      Usuń
  2. Mam wrażenie, że pastuchów coraz więcej, niestety. Tym bardziej trzeba cenić tych, którzy do swoich zadań pasterskich podchodzą naprawdę poważnie i z sercem.
    Pozdrawiam, Karolinko - Małgosia X

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też zauważyłam, że pastuchów jest coraz więcej. Kiedyś jakoś tak bardziej ksiądz był księdzem, który prowadził lud Boży ku Niebu. I bardziej kierował, niż oceniał. Niestety, pasterze i pastuszki pozostają najczęściej w ich cieniu. Pozdrawiam

      Usuń
  3. Bardzo ciekawe spostrzeżenia . Myślę, że"pastuchy" bardzo szkodzą kościołowi. Dobrego tygodnia życzę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, pastuchy szkodzą kościołowi. I odciągają od niego wiernych. A niektórzy ludzie mają tak, że raz zrażeni trudno na nowo do niego powracają. Kiedyś wydawało mi się to dziwne, ale dzisiaj doskonale ich rozumiem. Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  4. Karolinko, z przykrością to piszę, ale spora część księży na mojej drodze to "pastuchy".
    Na szczęście są też pastuszkowie, tych bardzo cenię.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak na razie spotkałam tylko kilkoro pastuchów, ale dali mi nieźle w kość, szczególnie psychicznie. Dla mnie najsmutniejsze jest to, że pastuszkowie często przenoszeni są na inne parafie "zbyt szybko". Tak, wiem, że taki jest żywot księży, że nie mogą być na parafii wiecznie, ale zawsze jest przykre, kiedy trzeba się z nimi rozstać. Za to pastuchy za zwyczaj są na parafii i są, tak jakby ich kadencja miała się nigdy nie kończyć. Pozdrawiam

      Usuń
  5. Ja nie umiem odpowiedzieć na Twoje pytanie, Karolinko.
    Nie mam kontaktu z żadnymi księżmi...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, wszak różnimy się pod różnymi względami. I ta różnorodność jest w nas piękna.
      Pozdrawiam

      Usuń
  6. A ja mam dużo szczęścia w tym temacie, znam wielu dobrych pasterzy i pastuszków też, myślę, że nasza część Polski tak bardzo stojąca przy wierze, wychowuje w rodzinach dobrych kapłanów. Diecezja tarnowska zawsze była " płodna" w powołania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już niedługo będę mogła przekonać się o tym w praktyce. Pozdrawiam

      Usuń
  7. Rzadko wnikam w intencje postaw księży, co nimi kieruje: ambicja czy potrzeba służenia... nie mam też osobistych relacji z nimi, więc nie znam charakterów... Lubię księży intelektualistów, którzy potrafią zainspirować i zmusić do refleksji, raczej naukowców, jak Heller, takich lubię słuchać i czytać, jeśli publikują książki... tak za bardzo mi się nawet ten podział na pastuchów i pastuszków nie podoba, jest w nim pewne uproszczenie, które może wprowadzać w błąd, bo niektóre zachowania mogą by wynikiem charakteru a nie egoizmu i poczucia wyższości...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, że przyczyny zachowania księży mogą być różne. Niemniej myślę, że skoro na pierwszy rzut oka widać, że parafia wraz z istniejącymi w niej grupami zaczyna się "rozpadać", to powinno się szukać tego przyczyn najpierw w sobie, jako duszpasterzu. I może zmienić swoje postępowanie.
      Dla mnie takim intelektualistą był ks. Józef Tischner, albo papież Benedykt XVI. Mieli naprawdę niebanalne przemyślenia na temat wiary i jej koncepcje.
      Pozdrawiam

      Usuń
  8. Mam do czynienia z kilkoma pasterzami, którzy dbają o rozwój duchowy wiernych i są zainteresowani życiem swoich parafian. Oczywiście ksiądz Heller, wspomniany powyżej to klasa sama w sobie - i naukowiec i inspirujący kapłan.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż musiałam zobaczyć, kim jest ten ksiądz Heller, bo dotąd go nie znałam. Muszę jednak sobie więcej o nim poczytać, aby wyrobić sobie zdanie.
      Pozdrawiam

      Usuń
  9. Czasem się nawet mówi, że to pastuszek Boży. Ja tylko jednego takiego spotkałam w maleńkiej parafii w górach, prostota i ciepło, msze pod niebem przed kościołem, postrzępiona sutanna, wspólne odnawianie figur i obrazów w maleńkim kościółku, wsuwanie dzieckom do kieszonek owoców z przykościelnego ogródka a ich mamom grosze z tacy, rower zdezelowany jako źródło komunikacji.... Tylko jednego takiego spotkałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pastuszków spotkałam może 5, zdecydowana większość księży stanowili pasterze. Pastuchów było kilku, ale to oni najbardziej zapadają w pamięć przez dziwne zachowanie. I niestety, psują reputacje Kościoła w oczach wiernych. Pozdrawiam

      Usuń
  10. Na swojej drodze życiowej spotykałam różnych kapłanów, ale mam także swoich Przyjaciół- na dobre i złe:)
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam kilku takich kapłanów, którym wiem, że mogę ufać i że zawsze mnie wysłuchają (a tego trzeba chcieć, nawet podwójnie ze względu na moją niezbyt wyraźną wymowę), porozmawiają, doradzą, a nawet pożartują, zaś kiedy trzeba - opierniczą (ale tak, że człowiek wie, że to w dobrej wierze). Ale niestety spotkałam też takich, którzy są ich zaprzeczeniem. I niestety nie widzą problemy w swoim zachowaniu ani tego, że zrażają nim kolejne osoby. Pozdrawiam

      Usuń
  11. W tej kwestii jednak dużo się nie wypowiem, nie znam księży. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  12. Biorąc pod uwagę hierarchiczność kościoła- myślę, że dziś niełatwo o prawdziwych pasterzy. Ale czasem można na nich trafić.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyjątki się zdarzają. Tylko dlaczego tak rzadko? Pozdrawiam

      Usuń
  13. Też byłam na Polu Pasterzy. Niektórzy śpiewali kolędy w środku lata :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Betlejem i okolicach śpiewa się kolędy przez cały rok. My też śpiewaliśmy na Mszy kolędy, chociaż był wrzesień. Taki zwyczaj. Pozdrawiam

      Usuń
  14. Jak rozmawiam z ludźmi, którzy odeszli od wiary, bardzo często okazuje się, że przyczyną byli właśnie księża. Takie pastuchy właśnie zniechęciły wiele osób do wiary, niestety zawsze znajdą się osoby, dla których bycie duchownym to nie służba, ale właśnie władza i dążenie do własnych korzyści finansowych i nie tylko. A właśnie taki pastuszek, który nie musi być bez grzechu, bo nikt nie jest, ale potrafiący przyznać się do winy, mający w sobie pokorę i zrozumienie dla drugiego człowieka, bo stawia się z nim na równi, potrafi wiarę w człowieku rozbudzić. A nawet jeśli nie wiarę w Boga to może być po prostu przykładem dobrego postępowania z miłością, a tego potrzebujemy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pięknie napisane. Sama bym tego lepiej nie ujęła. Pozdrawiam

      Usuń