W ostatnim wpisie przedstawiłem moją definicję lewaka. Wspomniałem wówczas, iż silnie wiążę się ona z liberalizmem. Nie każdy liberał jest lewakiem, ale każdy lewak jest liberałem (ewentualnie libertarianinem, bądź choćby libertynem).
Sam jestem narodowcem wolnorynkowym, choć nie chodzi tu o całkowity wolny rynek, jak w zamyśle JKM. Jednak powyższe rzeczy pokazują wyraźnie jedną rzecz. Podniesiony przez Lewicę i Donalda Tuska pomysł skrócenia czasu pracy sam w sobie nie jest zły. Nie wchodzę teraz w szczegóły, bo gdyby się w to zagłębić, to pewnie rzeczywiście znalazłoby się tu spore pole do krytyki, czyli czegoś co w tym temacie robi prawica.
Co rozumiem pod hasłem skrócenia (zmienienia, uproszczenia) pracy i jej czasu? Cieszy mnie np. to, iż coraz więcej osób pracuje zdalnie, choćby kawałek tygodnia. Nie trzeba jeździć do pracy, wydawać dodatkowych pieniędzy na bilety lub paliwo, stać w korkach, itp. Słowem – oszczędność czasu, a przy okazji pieniędzy. Szybsza praca, więcej wykonanych obowiązków i więcej wolnego czasu. To najważniejsze sprawy.
I to właśnie z ich powodu sądzę, iż sposób pracowania należy uprościć tak, aby pracowało się szybciej (więcej pracy technologii), przy tym zyskując wiele czasu, a sama praca i tak będzie wykonana tak, jak należy. A co idzie za tym wolnym czasem?
Przez długie godziny spędzone w robocie na obowiązkach, wracaniu do domu, staniu w korkach na mieście i innych jeszcze sprawach człowiek, kiedy wrócił już do domu, jest wykończony. Nawet, o ile jest u siebie o jakiejś rozsądnej porze, to zwykle musi wykonać jeszcze jakieś czynności dla pozostałych domowników (ugotować obiad, pomóc przy lekcjach dziecku, wyprasować ubrania, itd.). Po tym wszystkim nie chce już mu się czytać ulubionej książki albo bawić się z dzieckiem. Nie ma sił, żeby zrobić coś ambitnego. Idzie na łatwiznę. Włącza telewizję, a tam widzi, iż „prawa kobiet są łamane”, „szczuje się na osoby lgbt”, „niszczy sądownictwo”, etc… Tym samym wzbudza się emocje i dzieli społeczeństwo na grupy: jednych (lepszych) i drugich (gorszych). Tak wygląda sterowanie ludźmi i ich umysłami.
I to jest coś, o co chodzi globalnym elitom, które finansują różnego rodzaju „postępowe” ruchy. Wykończony po ciężkiej pracy człowiek nie będzie szukał informacji szeroko, właśnie przez swoje zmęczenie. Zadowoli się tym, o czym się najwięcej mówi i czego może dowiedzieć się każdy. Staje się przez to biedny umysłowo.
I dlatego należy zmodyfikować pracę, a wtedy człowiekowi pozostanie więcej sił do działania i chęci do znalezienia czegoś naprawdę ważnego i takiego, jakim jest naprawdę. Zachęcajmy ludzi do wzmożonego wysiłku umysłowego. To opłaci się każdemu.