– Planujemy ustawę o jakości w opiece zdrowotnej i bezpieczeństwie pacjenta poprawić w taki sposób, by rzeczywiście służyła pacjentowi, zrobimy to w porozumieniu i dialogu ze środowiskiem – mówi minister zdrowia Izabela Leszczyna.
Od 30 czerwca obowiązują nowe przepisy ustawy o jakości i bezpieczeństwie pacjenta, które nałożyły na podmioty lecznicze obowiązek stworzenia wewnętrznych systemów zarządzania jakością.
Zdaniem minister zdrowia Izabeli Leszczyny ta wersja przepisów to biurokracja utrudniająca praca, która nie przekłada się na sytuację pacjentów.
– Początkowo ustawa o jakości w opiece zdrowotnej i bezpieczeństwie pacjenta rzeczywiście miała wymiar podnoszący jakość świadczeń, ale w trakcie prac sejmowych jej kształt znacząco się zmienił. Niektórzy oceniali wręcz, iż „wybito jej zęby”. Osobiście w ogóle nie jestem z niej zadowolona, ponieważ w przepisach pozostały sztywne regulacje, które mogą być szczególnie trudne dla małych podmiotów. Z drugiej strony obowiązek raportowania zdarzeń niepożądanych został potraktowany dość lekko. W mojej ocenie ta ustawa nie do końca kładzie nacisk na to, na co powinna. Nie można jednak przewrócić wszystkiego do góry nogami. To jest coś, co przyświeca mi od początku pełnienia funkcji ministra – naprawiać stopniowo, nie burząc całego systemu, o ile oczywiście jest to możliwe. Tak działamy z ustawą o jakości. Planujemy ten akt prawny poprawić w taki sposób, by rzeczywiście służyły one pacjentowi – zrobimy to w porozumieniu i dialogu ze środowiskiem – mówi minister Leszczyna.
Chodzi o to, by uczestnicy systemu nie byli zaskakiwani, nie dowiadywali się o projektach na przykład na etapie prac sejmowych, bo całkowicie pomija się konsultacje społeczne.
– W przeszłości zbyt wiele ustaw zostało wprowadzonych w ten sposób. Absolutnie nie będzie to nasz standard – wyjaśnia.
Przeczytaj także: „Dlaczego potrzebujemy dobrej nowelizacji ustawy o jakości?” i „Ustawa o jakości do naprawy”.
