Paul Alexander – zwany też jako „Polio Paul” – zachorował latem 1952 r. jako sześcioletni chłopiec. Został przetransportowany do szpitala w Teksasie, gdzie obudził się w żelaznej aparaturze, sparaliżowany od szyi w dół. Spędził w niej resztę swojego życia.
„Żelazne płuco” ratowało życie dzieciom po polio
„Żelazne płuco” stworzono w latach 30. ubiegłego wieku do pomocy pacjentom z infekcjami płuc. Specjalistyczna nazwa urządzenia to respirator generujący podciśnienie. Stał się powszechnie stosowany podczas epidemii polio w Stanach Zjednoczonych, do momentu wynalezienia przez duńskich studentów nowocześniejszego urządzenia w latach 50. ubiegłego wieku.
– Paul żył przez ponad 70 lat w „żelaznym płucu”. W tym czasie poszedł na uniwersytet, został prawnikiem. Jego historię poznało wielu, wpłynęła ona pozytywnie na ludzi na całym świecie. Był wspaniałym wzorem do naśladowania i pozostanie w naszej pamięci – napisał opiekun Paula Christopher Ulmer.
Napisał książkę, trzymając długopis w ustach
Alexander mógł opuszczać „żelazne płuco” na parę godzin w ciągu dnia, do komunikacji z ludźmi używał długopisu, którym stukał w klawiaturę. Napisał książkę „Three Minutes for a Dog", w której opowiedział o sobie.
– Napisanie tej historii zajęło mu ponad osiem lat. Przy użyciu plastikowego patyczka i długopisu wystukiwał swoją historię na klawiaturze lub dyktował słowa swojemu przyjacielowi – czytamy w „The Guardian”.
Książka nie ukazała się w polskiej wersji językowej.
Paul Alexander zmarł w poniedziałek 11 marca.