Ekonomiści Pekao SA przewidują wyraźne ożywienie polskiej gospodarki w nadchodzącym roku. PKB ma wzrosnąć realnie o 4 procent – najlepszy rezultat od 2022 roku, kiedy trwało jeszcze odbicie po pandemicznej recesji. Napędzać mają rosnące inwestycje z funduszy unijnych, większa konsumpcja i poprawa koniunktury w Niemczech. Wszystkie najważniejsze składowe gospodarki – konsumpcja, eksport i inwestycje – mają ruszyć do przodu jednocześnie.

Fot. RomanR / Shutterstock
Cztery procent wzrostu – co to oznacza
Prognoza wzrostu PKB o 4 procent może brzmieć abstrakcyjnie, ale ma konkretne przełożenie na życie Polaków. To tempo oznacza, iż gospodarka rozwija się wyraźnie szybciej niż w ostatnich latach, co przekłada się na większe dochody przedsiębiorstw, wzrost płac i poprawę sytuacji na rynku pracy.
Dla porównania – w 2023 roku PKB Polski wzrósł o zaledwie 0,2 procent, praktycznie stagnując. W 2024 roku wzrost ma sięgnąć około 3 procent, co jest lepsze, ale wciąż nie zachwyca. Skok do 4 procent w 2026 roku oznaczałby wyraźne przyspieszenie.
Ostatni raz tak szybkie tempo wzrostu odnotowaliśmy w 2022 roku, gdy gospodarka rosła o 5,3 procent. Wtedy jednak to był efekt odbicia po pandemicznym załamaniu z 2020 roku, gdy PKB skurczył się o 2 procent. Teraz wzrost o 4 procent miałby inne źródła – bardziej trwałe i zrównoważone.
Fundusze unijne wreszcie ruszą pełną parą
Kluczowym motorem przyspieszenia mają być inwestycje, szczególnie te współfinansowane z funduszy europejskich. Polska ma do wykorzystania dziesiątki miliardów euro z budżetu UE na lata 2021-2027, ale przez lata środki te płynęły z opóźnieniami – najpierw przez spór o praworządność, potem przez trudności z przygotowaniem projektów.
W 2026 roku sytuacja ma się zmienić. Projekty infrastrukturalne, energetyczne i cyfrowe mają wejść w fazę intensywnej realizacji. To oznacza wzrost zamówień dla firm budowlanych, producentów materiałów i usługodawców. Efekt mnożnikowy będzie znaczący – każda złotówka z funduszy pobudza dodatkowe wydatki w gospodarce.
Inwestycje publiczne to nie tylko drogi i mosty. W grę wchodzą także transformacja energetyczna, modernizacja kolei, cyfryzacja administracji i edukacja. Każdy z tych obszarów generuje popyt na usługi i produkty polskich firm.
Sektor prywatny również ma zwiększyć inwestycje. Niższe stopy procentowe sprawią, iż kredyty będą tańsze, co zachęci przedsiębiorców do realizacji odkładanych projektów rozwojowych. Firmy, które przez ostatnie lata oszczędzały i wstrzymywały się z większymi wydatkami, mogą wreszcie zdecydować się na modernizację parku maszynowego czy rozbudowę zakładów.
Konsumpcja wraca do gry
Przez większą część 2024 roku Polacy mimo rosnących dochodów nie zwiększali znacząco wydatków w sklepach. Zamiast tego odbudowywali oszczędności, które stopniały podczas wysokiej inflacji w latach 2022-2023. To racjonalne zachowanie – najpierw zabezpieczyć poduszkę finansową, potem zwiększać konsumpcję.
W 2026 roku sytuacja ma się odmienić. Po pierwsze, inflacja ma pozostać niska – znacznie niższa niż w latach szczytu drożyzny. Po drugie, stopy procentowe będą niższe, co oznacza tańsze kredyty i mniejsze raty dla osób zadłużonych. Po trzecie, realne płace będą rosły – wzrost wynagrodzeń wyprzedzi inflację, co da Polakom większą siłę nabywczą.
To wszystko razem powinno zachęcić konsumentów do większych wydatków. Odłożone zakupy dóbr trwałych – nowych samochodów, sprzętu AGD, mebli, elektroniki – mogą wreszcie zostać zrealizowane. Wzrost zaufania konsumentów przełoży się też na większe wydatki na usługi – restauracje, podróże, rozrywkę.
Sektor detaliczny może odetchnąć. Ostatnie lata były trudne – najpierw pandemia, potem inflacja zjadająca realne dochody, w końcu ostrożność konsumentów odbudowujących oszczędności. Ożywienie w 2026 roku dałoby branży potrzebne wsparcie.
Niemcy wychodzą z kryzysu – Polska na tym zyska
Gospodarka niemiecka to najważniejszy partner dla Polski. Około jedna czwarta polskiego eksportu trafia właśnie za zachodnią granicę. Gdy Niemcy mają problemy, odbija się to na polskich firmach. A ostatnie lata były dla naszego sąsiada trudne – słaba koniunktura, problemy przemysłu motoryzacyjnego, droga energia.
W 2026 roku sytuacja ma się poprawić. Berlin zapowiedział luzowanie fiskalne – większe wydatki publiczne, które mają pobudzić gospodarkę. Niemcy planują także istotne inwestycje w infrastrukturę i obronność. To wszystko może rozruszać niemiecką koniunkturę.
Dla Polski to dobra wiadomość. Silniejsze Niemcy to większy popyt na polskie produkty i usługi. Firmy eksportujące komponenty do niemieckiego przemysłu motoryzacyjnego, maszyny, części zamienne czy produkty spożywcze – wszystkie mogą zyskać na ożywieniu za Odrą.
Nie chodzi tylko o bezpośredni eksport. Niemieckie firmy inwestujące w Polsce mogą zwiększyć produkcję, gdy rynek macierzysty ruszy do przodu. Zatrudnienie w niemieckich zakładach w Polsce może wzrosnąć, co przełoży się na wyższe płace i większą konsumpcję lokalnie.
Dlaczego tym razem ma się udać
Podobnych prognoz było sporo już rok temu. Wzrost o 4 procent miał pojawić się już w 2024 roku, ale nie stało się tak. Co więc uzasadnia optymizm tym razem?
Po pierwsze, fundusze unijne rzeczywiście zaczynają płynąć szybciej. Odblokowały się programy, podpisano umowy, projekty wchodzą w fazę realizacji. To nie jest już obietnica na przyszłość – to dzieje się teraz i nabiera rozpędu.
Po drugie, polityka monetarna jest inna niż rok temu. Rada Polityki Pieniężnej zaczęła obniżać stopy procentowe. Już teraz kredyty są tańsze niż w szczycie cyklu podwyżek, a dalsze obniżki są możliwe. To realnie wpływa na decyzje konsumentów i przedsiębiorców.
Po trzecie, inflacja jest pod kontrolą. Rok temu wciąż mierzyliśmy się z dwucyfrową drożyzną, która niszczyła realne dochody. Teraz inflacja spadła do akceptowalnego poziomu i dalsze jej obniżki są prawdopodobne. To daje przestrzeń do większej konsumpcji.
Po czwarte, rynek pracy pozostaje mocny. Bezrobocie jest na historycznie niskim poziomie, płace rosną, a firmy wciąż zgłaszają trudności ze znalezieniem pracowników. To oznacza, iż Polacy mogą czuć się pewnie w kwestii dochodów i zwiększać wydatki bez obaw o przyszłość.
Co może pójść nie tak
Żadna prognoza nie jest pewna, a w gospodarce wiele może się zmienić w ciągu roku. Jakie są główne ryzyka dla optymistycznego scenariusza?
Geopolityka to największa niewiadoma. Konflikt w Ukrainie, napięcia na Bliskim Wschodzie, rywalizacja USA-Chiny – każde z tych zagrożeń może uderzać w globalną gospodarkę, a Polska nie jest wyspą. Eskalacja napięć może zatrzymać handel, podnieść ceny surowców i ostudzić nastroje inwestorów.
Problemy w strefie euro również stanowią ryzyko. jeżeli zamiast ożywienia Niemcy i inne kraje UE pogrążą się w recesji, polski eksport ucierpi. Słabszy popyt zewnętrzny może zniweczyć efekty rosnącej konsumpcji krajowej.
Opóźnienia w realizacji funduszy unijnych to kolejne zagrożenie. Biurokracja, problemy z przetargami, spory między rządem a samorządami – wszystko to może spowolnić wydatkowanie środków. jeżeli pieniądze nie popłyną do gospodarki w tempie zakładanym przez prognozy, wzrost będzie słabszy.
Nieprzewidywalne zdarzenia – kolejna pandemia, katastrofa naturalna, kryzys energetyczny – zawsze mogą zburzyć najlepsze plany. Nauczyliśmy się tego w ostatnich latach, gdy COVID-19 i wojna w Ukrainie przewróciły prognozy do góry nogami.
Co to oznacza dla ciebie
Wzrost gospodarczy o 4 procent to nie tylko suche liczby w raportach. To konkretne zmiany, które odczujesz w codziennym życiu.
Jeśli szukasz pracy, rok 2026 powinien być dobry. Firmy rozwijające się dzięki inwestycjom i rosnącej konsumpcji będą potrzebowały więcej pracowników. Konkurencja o talenty oznacza wyższe wynagrodzenia i lepsze warunki zatrudnienia.
Jeśli pracujesz na etacie, możesz liczyć na realne podwyżki płac. Wzrost gospodarczy daje pracodawcom przestrzeń do zwiększania wynagrodzeń. Przy niskiej inflacji każda złotówka podwyżki będzie odczuwalna w portfelu.
Jeśli prowadzisz firmę, ożywienie gospodarcze to szansa na rozwój. Większy popyt na produkty i usługi, tańsze kredyty na inwestycje, lepsze nastroje konsumentów – wszystko to stwarza warunki do rozbudowy biznesu.
Jeśli planujesz większy zakup – mieszkanie, samochód, remont – niższe stopy procentowe w 2026 roku mogą oznaczać tańszy kredyt. To może być dobry moment na realizację planów, które odkładałeś przez ostatnie lata wysokich rat.
Jeśli masz oszczędności, niższe stopy oznaczają niestety niższe odsetki na kontach. Z drugiej strony, niska inflacja sprawia, iż pieniądze nie tracą na wartości tak gwałtownie jak w latach 2022-2023.
Perspektywa długoterminowa
Wzrost o 4 procent w 2026 roku to dobra wiadomość, ale istotne jest także pytanie o lata następne. Czy to będzie jednorazowy skok, czy początek dłuższego okresu dobrej koniunktury?
Wiele zależy od tego, jak skutecznie Polska wykorzysta fundusze unijne w kolejnych latach. jeżeli inwestycje z UE przełożą się na trwałą poprawę produktywności gospodarki – lepszą infrastrukturę, sprawniejszą administrację, wyższe kwalifikacje pracowników – to wzrost może być utrzymany dłużej.
Transformacja energetyczna to kolejny czynnik. Odejście od węgla i rozwój odnawialnych źródeł energii wymaga ogromnych inwestycji, ale może też stworzyć nowe miejsca pracy i branże. jeżeli Polska zdoła to zrobić sprawnie, długoterminowe perspektywy są dobre.
Demografia to wyzwanie. Starzejące się społeczeństwo i kurczący się zasób siły roboczej mogą w dłuższej perspektywie hamować wzrost. Automatyzacja, imigracja zarobkowa i większa aktywność zawodowa seniorów to możliwe odpowiedzi na ten problem.
Przyszły rok przyniesie więc prawdopodobnie wyraźną poprawę, ale to dopiero początek wyzwań długoterminowych.













