Życie potrafi zaskakiwać w najmniej oczekiwanych momentach i często wystawia nas na ciężkie próby. Zdrada potrafi zburzyć całe życie – z dnia na dzień odebrać poczucie bezpieczeństwa, sens i wiarę w siebie. Klaudia Saferna nie spodziewała się, iż to, co ją złamie, stanie się jednocześnie początkiem największej życiowej transformacji. Dla niej był to impuls do rozpoczęcia nowej drogi, pełnej głębokiego odkrywania siebie i własnych możliwości. Przedsiębiorczyni i biohackerka podzieliła się z nami swoją osobistą historią, pokazując, jak kryzys może stać się punktem zwrotnym i szansą na transformację.
Gdy wszystko się rozsypuje – pierwsze chwile po zdradzie
Moment, gdy prawda o zdradzie wyszła na jaw, zburzył wszystko, co do tej pory wydawało się pewne. Klaudia już wtedy mocno działała na polu biznesowym, odnosząc sukcesy. Dziś liderka, współwłaścicielka marki napojów funkcjonalnych i pasjonatka biohackingu wspomina, iż w tamtej chwili poczuła się, jakby nagle stanęła nad przepaścią, bez możliwości ucieczki. Pojawiły się lawiny emocji: smutek, gniew, rozczarowanie i ogromna pustka. Najtrudniejszym doświadczeniem była dla niej samotność, mimo iż była otoczona bliskimi i przyjaciółmi.
Czułam się tak, jakbym była sama na świecie, mimo iż ludzie byli tuż obok mnie. To poczucie izolacji wynikało nie tylko z bólu zdrady, ale także z trudności w dzieleniu się tym, co naprawdę czuje. To była dziwna, paraliżująca samotność. Myślałam wtedy: co jest ze mną nie tak? Czułam się jak ktoś, kto zawiódł samego siebie, a to poczucie wstydu i rozczarowania było przytłaczające – wspomina Klaudia.
W tamtym czasie Klaudia zrobiła to, co wiele kobiet robi w obliczu kryzysu –spróbowała odzyskać kontrolę, trzymając się tego, co namacalne i mierzalne: ciała, rutyny, wyglądu.
Zaczęła intensywne treningi i eksperymentowała z dietami, ale zamiast ulgi pojawiło się jeszcze większe zmęczenie.
Przełom – zrozumienie, iż to nie koniec
Po okresie emocjonalnego chaosu i trudnych chwil nadszedł moment, który Klaudia określa dziś jako jeden z najbardziej przełomowych w swoim życiu. Uświadomiła sobie, iż choć nie może zmienić przeszłości, ma realny wpływ na to, co zrobi z przyszłością. Pozwoliła sobie rozsypać się na kawałki. I właśnie w tym rozsypaniu, w tej szczerości wobec samej siebie, narodziło się coś zupełnie nowego.
– To był dzień, w którym doszło do mnie, iż jeżeli nie zdecyduję się działać dla siebie, to będę tkwić w tej ranie przez lata. I nie chciałam już dłużej być swoją własną ofiarą. To był mój moment, by wstać i zacząć od nowa. Tego, co się stało nie zmienię, ale jestem w stanie kształtować swoją przyszłość – mówi.
Klaudia zaczęła zmieniać kierunek – nie walczyć z tym, co czuła, ale przyglądać się temu z czułością i uważnością. Nie szukała winnych, a zaczęła szukać sensu. Przestała obwiniać siebie. Co ważne, nie zakończyła relacji z partnerem. Zdecydowała się zostać.
To nie było łatwe, ale zrozumiałam, iż wybaczenie to nie akt słabości, tylko ogromnej siły. Żeby naprawdę przebaczyć, musiałam najpierw przebaczyć sobie – iż zaufałam, iż nie widziałam sygnałów, iż próbowałam wszystko kontrolować. Przebaczenie otworzyło przestrzeń do odbudowy. Nie relacji na starych zasadach, ale zupełnie nowej – tłumaczy Klaudia.
Proces odbudowy i biohacking jako przełom
Najważniejsze było to, co wydarzyło się wewnątrz niej: decyzja, iż już nigdy więcej nie zbuduje siebie „w relacji do kogoś”. Od tej pory będzie to relacja ze sobą na pierwszym miejscu: głęboka i świadoma. Kiedy emocje opadły, przyszedł czas na przebudowę siebie – nie na zgliszczach, ale z pełną świadomością, co już nie służy. Prawdziwa przemiana nadeszła, gdy natknęła się na prace Dave’a Aspreya – prekursora biohackingu (koncepcja ukierunkowana na usprawnianiu działania organizmu, zdrowia i samopoczucia).
– Nagle wszystko zaczęło mieć dla mnie duży sens – zamiast ślepo podążać za utartymi schematami, trendami, zaczęłam rozumieć, jak działają moje ciało i umysł, jak mogę optymalizować energię, koncentrację i samopoczucie. To nie była już kwestia tylko wyglądu, ale holistycznego podejścia do zdrowia – wyjaśnia Klaudia.
Biohacking nie był dla niej kolejnym punktem na liście „rzeczy do ogarnięcia”. Był powrotem do siebie poprzez świadome zarządzanie ciałem i umysłem. To właśnie on pozwolił jej stworzyć fundamenty nowej wersji siebie. Nauka zarządzania ciałem stała się jej osobistą duchową praktyką. Zaczęła eksperymentować: jak reaguje na brak snu? Jak wpływa na nią światło o poranku? Jak czuje się po zjedzeniu konkretnych produktów? Jak zmienia się jej samopoczucie po ruchu? Każdy dzień stał się eksperymentem – nie po to, żeby się poprawić, ale po to, żeby się poznać.
– W gruncie rzeczy nie było w tym nic spektakularnego. To były małe decyzje: wstać chwilę wcześniej, by pomedytować. Zadbać o sen. Zmienić światło w sypialni. Uspokoić system nerwowy prostym ćwiczeniem oddechowym. Zwrócić większą uwagę na to, co jem. Teraz biohacking to dla mnie coś więcej niż zdrowy styl życia – to narzędzie, które pomogło mi odnaleźć wewnętrzną siłę, energię, spokój. Zawdzięczam mu mój sukces zarówno osobisty, jak i w dużej mierze zawodowy. Zdaje sobie sprawę, iż dla wielu osób może to brzmieć zabawnie, ale proszę mi wierzyć, to działa – przekonuje Klaudia.
Klaudia wtedy zrozumiała, iż dbanie o siebie to nie luksus, tylko konieczność. Nie coś, co robimy „na końcu”, tylko coś, co daje nam siłę, by w ogóle zacząć. W ten sposób odzyskiwała wpływ. A razem z nim – równowagę emocjonalną.
– Największym zaskoczeniem było to, jak bardzo biohacking pomaga mi zarządzać emocjami. Kiedy jestem wyspana, dobrze odżywiona, kiedy zadbam o swój mikrobiom i zredukowanie kortyzolu – wszystko się zmienia. Nie eksploduję złością. Nie uciekam w lęk. Mam przestrzeń, by świadomie zareagować, zamiast tylko odruchowo coś odreagowywać – mówi Klaudia.
Klaudia przekonuje, iż biohacking nie jest metodą tylko dla sportowców i maniaków suplementacji. To narzędzia, których kobiety mogą używać codziennie – by się regenerować, wyciszać, ładować energią. Po swojemu.

Od przetrwania do pełni życia
Z czasem wróciły pasje, które kiedyś porzuciła. Odzyskała przestrzeń do marzeń. Zaczęła żyć nie „na pokaz”, ale dla siebie – z pełną świadomością, iż nie musi już niczego nikomu udowadniać.
– Zrozumiałam, iż moja wartość nie wynika z tego, jak ktoś mnie widzi. Ona płynie z tego, jak ja siebie traktuję. I to zmienia wszystko – podkreśla Klaudia.
Dziś Klaudia dzieli się swoją wiedzą i doświadczeniami z innymi kobietami – pokazując im, iż choćby największy kryzys może być początkiem głębokiej przemiany. Pomaga im wprowadzać do codzienności narzędzia biohackingu, które łączą naukę z intuicją. Biologię z intencją. Pokazuje, jak można żyć świadomie, autentycznie, z wewnętrznym kompasem, który nie zawodzi.
Aktualnie Klaudia nie tylko żyje inaczej. Żyje głębiej. Z miłością do siebie i zaufaniem do życia. Jak sama twierdzi: dopiero teraz czuje, iż naprawdę jest sobą. Kobietą, która potrafi kochać, upadać i się podnosić. Zdrada, która mogła ją złamać, dała jej coś więcej: wolność.
– jeżeli w tej chwili jesteś w kryzysie, chcę Ci powiedzieć jedno: to jeszcze nie koniec. Właśnie teraz może zacząć się Twoja największa przemiana. I jesteś wystarczająco silna, żeby przez to przejść –podsumowuje Klaudia.
Każdy koniec to zarazem początek czegoś nowego. Zdrada, choć bolesna, może stać się dla Ciebie przepustką do odkrycia siebie na nowo i zbudowania życia zgodnego z Twoimi prawdziwymi potrzebami. Pamiętaj, iż w Tobie jest ogromna siła — siła, która pozwala Ci podnieść się po upadku, przepracować trudne emocje i ruszyć naprzód. Nie bój się sięgać po wsparcie, zadawać ważnych pytań i podejmować małych kroków, które prowadzą do wielkich zmian. Twoja droga do nowego „ja” zaczyna się dzisiaj — od decyzji, iż zasługujesz na szczęście i pełnię życia.