Dajemy ekrany, by mieć spokój
W codziennym pędzie – między pracą, korkami, obiadem, zajęciami dodatkowymi a próbą zachowania resztek energii dla siebie – umyka nam coś bardzo ważnego. Nasze dzieci. Wydaje się, iż są tuż obok: w pokoju, na kanapie, za drzwiami. Ale tak naprawdę wiele z nas kompletnie nie ma pojęcia, co się dzieje w ich głowach, co je interesuje, czym żyją na co dzień. Nie mówię tu o maluchach, ale o starszych dzieciach, chodzących do szkoły, które już mają swój bardzo odległy od rodziców świat. Niestety coraz częściej to, czym się zajmują, nie jest ani bezpieczne, ani odpowiednie.
Technologie pozwalają na to, by dać dziecku ekran, żeby zajęło się sobą. Dzięki temu rodzic może odpocząć, popracować, w spokoju przygotować posiłek. Telefon, tablet, konsola czy komputer to dziś często niania, przyjaciel i plac zabaw w jednym. I wielu z nas wciąż ma złudzenie, iż przecież "nic się nie dzieje", skoro dziecko siedzi cicho i gra w jakąś grę. A tymczasem w jego świecie dzieje się bardzo dużo. Tyle iż poza naszym zasięgiem.
O tym jest wpis pewnego taty, który pojawił się na Threads. Mężczyzna o nicku uwteam_org opowiedział o tym, jak na niedawnym zebraniu w szkole swojego dziecka był uczestnikiem spotkania z terapeutką uzależnień. Kobieta poprosiła rodziców w klasie o rozpoznanie ikon popularnych aplikacji, które wyświetliła na projektorze. Przeczytajcie fragmenty wpisu:
"Wczoraj na 'spotkaniu z rodzicami' wyszedłem na niezłą patologię – najpierw pani terapeutka była przerażona, a później ja. Rozmawialiśmy o internecie i grach. W szkole zorganizowano spotkanie z terapeutką uzależnień, która początkowo badała nasze dzieci pod kątem tego, jak używają telefonów/tabletów, a później mieliśmy 'spotkanie uświadamiające' dla rodziców. Dostaliśmy kilka zadań do wykonania. Na projektorze pojawiło się 16 ikon aplikacji, które terapeutka uznała za 'szczególnie niebezpieczne i szkodliwe'".
Rodzice nie wiedzą nic o dzieciach
W dalszej części wpisu ojciec opowiada o kolejnych pytaniach terapeutki: "'Czy znają państwo którąkolwiek z tych aplikacji'? Nastała cisza... jakieś 5 sekund ciszy. Zacząłem wymieniać: Discord, Snapchat, Twitch, TikTok, Reddit... Liczba aplikacji, które znają rodzice to JEDNA (Facebook). Liczba gier to ZERO. Liczba Youtuberów to ZERO. Chciałoby się powiedzieć 'no i bardzo dobrze! Tak powinno być!'. Niestety nie. To BARDZO źle. Z badania naszych dzieci wyszło, iż 87% z nich (klasy 1-3) gra w Robloxa. Podobna ilość w Minecrafta. Ponad połowa dzieci ogląda Wojana i Paliona.
Rodzice PIERWSZY RAZ widzą ikonę i screeny z Minecrafta, Robloxa i ujęcia z filmów od tych youtuberów. [...] jak podsumowała terapeutka: 'Większość rodziców nie ma zielonego pojęcia, co ich dzieci robią w Internecie'. Byłem przerażony stanem wiedzy rodziców niczym terapeutka, która widziała dorosłego gościa, znającego całą patologię internetu. 'Ale kto ma czas na gry i głupie filmy!' – powiedziała jedna z matek".
Ten wpis jest wstrząsający, ale jednocześnie bardzo prawdziwy. Wygodnie nam nie wiedzieć. Łatwiej jest rzucić: "Nie mam czasu w takie bzdury" niż przyznać, iż nie chce się nam włożyć wysiłku, żeby zrozumieć, co naprawdę angażuje nasze dziecko. Wielu rodziców żyje dziś w swojej bańce: swoje pasje, swoje seriale, swoje problemy. Dziecko dostaje urządzenie, a dorosły ciszę w pakiecie. I to jest strasznie smutne.
Trzeba wiedzieć, na czym stoi świat dziecka
Rodzice dziś pędzą, nie mają czasu, a często też i ochoty na to, by interesować się tym, co zajmuje ich dziecko. To nie tylko smutne, bo w ten sposób sami prowadzimy do zerwania więzi między nami a naszymi pociechami. Z drugiej strony to też dość niebezpieczne, bo nie kontrolując treści, które przyswajają nasze 7-10-latki, nie mamy pojęcia, o czym słuchają i jakie budują w sobie przekonania o świecie. Użytkownik opowiada o tym, dlaczego trzeba się interesować światem swojego dziecka:
"OK, przyznam się – grałem w absolutnie WSZYSTKIE gry, w które grają moje dzieci i oglądałem minimum jeden odcinek każdego z subskrybowanych kanałów. ROZMAWIAM z nimi o tym, co robią w necie + mają odpowiednie filtry. Sami nie mogą też instalować aplikacji. Jednym z elementów wychowania dzieci jest... wejście w świat dziecka. Porozmawiaj, kogo ono ogląda na YT (zobacz film!), wspólnie zagrajcie w gry, wyjaśnij, dlaczego GTA nie jest dla niego, a Pasut nie jest śmieszny. To naprawdę ważne".
Wejście w świat dziecka to nie fanaberia – to obowiązek. Tak samo jak zapinamy pasy w samochodzie i uczymy, by nie rozmawiać z obcymi, tak samo powinniśmy uczyć, co czyha za "niewinnym" filmikiem na YouTube czy pod pozornie kolorową grą. Ale żeby uczyć – trzeba wiedzieć. A żeby wiedzieć – trzeba się zainteresować.
Tak, to wymaga czasu. Tak, może być nudne. Ale nikt nie obiecywał, iż bycie rodzicem to same przyjemności. To, czy dziś wieczorem obejrzysz kolejny odcinek serialu, czy zagrasz z dzieckiem w Minecrafta, może mieć większy wpływ na jego przyszłość, niż myślisz.