Zapraszam Cię do wspólnej 10-tygodniowej wędrówki! Będziemy się widywać co 2 tygodnie, by świętować, iż jesteśmy!
To spotkania dla Ciebie, jeżeli chcesz poznawać umysł oraz mieć wpływ na swoje zdrowie i samopoczucie. To czas, by wspólnie się zatrzymać, odpocząć, w końcu siebie usłyszeć i budować poczucie wartości.
Podzielę się z Tobą najnowszą wiedzą i badaniami dotyczącymi zdrowia, umysłu i relacji. Będziesz miała możliwość zapisać się do dedykowanego mailingu, w którym otrzymasz dostęp do nagrania praktyki na dane 2 tygodnie oraz regularne przypominajki i informacje potrzebne do rozwijania nawyku dbania o swoje zdrowie. A skoro to spotkania w babskim gronie, nie zabraknie muzyki, rozmów o tkaninach czy przepisach na słodycze, które odchudzają ?
Warsztaty są orgaznizowane przez Wrocławskie Centrum Rozwoju Społecznego. Wydarzenie jest bezpłatne, ale ilość miejsc jest ograniczona. Pierwsze spotkanie odbędzie się 19. marca 18:00-20:00- zarezerwuj już sobie termin 🙂
WYCHODZĄC Z PIWNICY
Rok temu w marcu cała moja praca i dotychczasowy tryb życia zawaliły się. Wszystkie treningi uważności zostały wstrzymane- i te w szkołach, i te w moim miejscu przy Braniborskiej we Wrocławiu.
Zmusiło mnie to do pracy nad sobą. Nad tym, co mnie odcinało od samej siebie i od innych. W końcu przekształciłam swój tryb pracy i zaczęłam naprawdę przyjmować na psychoterapię. Odkryłam komu naprawdę mogę pomóc. I zaczęłam przeżywać nowe przygody nie tylko na macie z dziećmi ale też na krzesłach z dorosłymi kobietami. Jak zwykle, kryzys okazał się okazją do wzrostu i rozwoju.
Zajmuję się odkrywaniem ukrytych skarbów i wyciąganiem dzieci z piwnic. Z dziećmi, które są teraz dziećmi – uczymy się odwagi by mówić o sobie, być sobą, śmiać się, płakać, skakać i ryczeć jak tygrys oraz być blisko z innymi.
Z kobietami, z którymi pracuję, również wyciągamy ich wewnętrzne dzieci z piwnicy. Każda z nas takie ma! Polska jest nazywana krajem z PTSD. Dziedziczny traumę po przodkach. Dziedziczymy oddzielenie i samotność. Samo wyciągnięcie zrozpaczonego czy wkurzonego do imentu dziecka z piwnicy to nie wszystko. Trzeba jeszcze odkopać i wpuścić światło „Czułej Dorosłej Części”, która ukoi ból oraz zmieni wrażliwość i zranienie w moc.
Co mówicie, kiedy to robimy na wspólnych spotkaniach?
“Nagle czuję się tak spokojnie. Jakby coś ściśniętego po długim czasie się rozluźniło we mnie. Czuję się silniejsza.”
“Mam jasność! Nie widziałam dotąd, ile się we mnie toczy kłótni… A teraz odpowiedzi przychodzą naturalnie.”
Nie zajmuję się tą pracą, bo mi łatwo. Kiedy byłam nastolatką, bałam się wyjść do sklepu, bałam się podnieść głowę na ulicy i spojrzeć na kogoś, bo myślałam iż wszyscy mnie krytycznie oceniają- dlatego chodziłam zgarbiona. Każdy dzień był zmaganiem się ze strachem. Przed oceną w szkole, przed tym, iż ktoś mnie zauważy i oceni, przed tym, iż znów dostanę ataku paniki w autobusie (choć wtedy nie wiedziałam, iż to ma jakąś nazwę).
Co zrobiłam? Na studiach dotarło do mnie, iż ciągłe tkwienie w klatce strachu to nie jest życie! Wpakowałam się na 18 h do zamkniętego samolotu i poleciałam na 3 miesiące do Chin, gdzie na 100% rzucałam się w oczy, nie mogłam się ukryć i jeszcze sposób w jaki mówiłam po mandaryńsku był daleki od ideału, więc komentarze były nieuniknione.
Zrobiłam to 2 razy. Za drugim razem już z plecakiem i bez ustalonego miejsca pobytu. Rzuciłam się w góry, gdzie nie było choćby ludzi, którzy mówili po mandaryńsku i trzeba było uczyć się tybetańskiego Amdo albo dialektu. I dałam radę! Ta, która dostawała ataku paniki w autobusie i na zajęciach z retoryki, gdy miała powiedzieć przemówienie na żywo! Potem poszłam jeszcze dalej.
Poszłam na wyprawę podczas której szłam zupełnie sama. Z pluszową pandą. Na piechotę i na rowerze 4000 km od Atlantyku w Irlandii do Atlantyku w Hiszpanii. Z małym plecakiem, bez planu, w deszczu, we mgle, w 40 stopniach, w głodzie. Czasem na trasie utrzymywała mnie tylko myśl, iż ta podróż służy, by zebrać pieniądze na chore dzieci. A czasem kanapka otrzymana od przypadkowej osoby. Ale przeżyłam! I ile się nauczyłam!
Wtedy poszłam do szkoły psychoterapii i na kolejny (już w pełni świadomy) trening uważności. Bo czemu nie? Skoro tyle mogę przejść, to dlaczego bym miała się nie zmierzyć z tym, czego najbardziej się boję? Ze swoimi wewnętrznymi demonami? I to też przeżyłam.
Odkryłam, iż te demony to żadne straszne kreatury– mimo iż tak mogą wyglądać, gdy wyciągnie się je w końcu z piwnicy na dzienne światło – tylko części, które były tak mocno zranione, iż musiały się schować głęboko, gdy ja byłam za słaba, żeby im zapewnić poczucie bezpieczeństwa. Więc nadszedł czas, by zrobić to teraz. Powolutku, najpierw oswajałam je w piwnicach, a potem wyprowadzałam na coraz dłuższe spacery na zewnątrz. A choćby pokazywałam innym. I robię to każdego dnia. To wybór. Wybór, żeby odważyć się czuć, zamknąć oczy, spojrzeć prosto w twarz i zapytać “Czego potrzebujesz?”. W odpowiedzi nie żądają dużo. Chcą czułości, odpoczynku, miłości, kontaktu.
Po co Ci to wszystko opowiadam? Po to, żeby Ci uświadomić, iż nie znałam swojej mocy, dopóki jej nie przetestowałam. Może miałaś inne wyzwania i nie dałaś sobie szansy na taki test. Może nie wierzysz, iż możesz coś zmienić. Wiem, jak to jest– moja nastoletnia część teraz kiwa głową ze zrozumieniem.
ZAPROSZENIE
Jestem doświadczoną podróżniczką i przewodniczką dla tych, które czują, iż mają dość udawania silnej, kiedy czują się słabe, dość noszenia ciężkiej zbroi obron. Dla tych, które chcą się odważyć eksperymentować ze ściąganiem zbroi i odkrywać prawdziwą moc ukrytą pod nią. jeżeli czujesz, iż tego chcesz, zapraszam na warsztaty.
Wszystkie jesteśmy zranione i wszystkie jesteśmy mocne. Czas to zintegrować. TERAZ jest dobry czas. Teraz każda z nas cierpi. Nie możemy robić wielu rzeczy, które sprawiają nam przyjemność. Nie możemy się wystroić i pójść na dobry obiad na miasto. Może to drobne rzeczy ale ważne. Są też większe – nie możemy odwiedzić ukochanych osób za granicą, czy choćby w Polsce, jeżeli boimy się je narazić na chorobę. Każda z nas ma pod górkę.
To dobry czas żeby się zatrzymać i zobaczyć, jak mogę sprawić żeby było mi lżej. Łamie mi serce, gdy słucham tylu kobiet, które na co dzień zakładają maskę silnej, a w środku płaczą z samotności myśląc, iż są jedynymi, które sobie nie radzą, którym jest trudno i się siebie wstydzą. Zależy mi na Tobie. Zależy mi, żebyś czuła się dobrze. Żebyś czuła to światło, które jest Tobą i żebyś przekazywała je dalej. I chcę, żebyś to wiedziała, bo może też czasem czujesz się samotna. Jesteś częścią mojego świata a ja Twojego. Teraz chyba wszystkie doświadczamy, iż trudno jest być szczęśliwą, gdy wokół jest tyle cierpienia. Ale kiedy zaniedbujemy siebie i zostawiamy siebie, to też nikomu nie pomaga. Możemy zejść do swojej piwnicy i zająć się wszystkimi naszymi dziećmi, które potrzebują ciepła i miłości. Obudzić swoją Czułą Dorosłą Część. Bo taką moc mamy wszystkie. Dlatego proponuję Ci te spotkania. To będzie czas dla Ciebie. Dla nas.