Zapić pandemię, inflację i coś bardzo osobistego

termedia.pl 1 rok temu
Zdjęcie: 123RF


Niekorzystnie zmieniła się struktura spożycia napojów alkoholowych, choć ogólnie pijemy nieco mniej. Model picia znowu przesuwa się z zachodniego w kierunku wschodniego, polegającego na częstszym sięganiu po mocne alkohole spirytusowe – wynika z najnowszego raportu „Alkohol w Polsce”.

Jest to druga edycja raportu, obejmująca lata 2020–2021; pierwsza ukazała się w 2019 r. tuż przed wybuchem COVID-19. Pokazuje ona, jak zmieniło się spożycie alkoholu w Polsce w okresie pandemii. W ostatnich dwóch latach całkowita konsumpcja alkoholu w przeliczeniu na jednego mieszkańca Polski zmalała. W 2020 r. wyniosła ona 9,62 litra per capita, a w roku 2021 – 9,7 litra; była zatem mniejsza odpowiednio o 0,16 litra oraz 0,08 litra w porównaniu z 2019 r. Wskazują na to dane Polskiej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych.

Ekspertów niepokoi struktura spożycia napojów alkoholowych w naszym kraju. – Przesuwa się ona w kierunku wschodniego modelu picia, z rosnącym udziałem napojów wysokoprocentowych kosztem tych o mniejszej zawartości alkoholu oraz niskim udziałem piwa – zaznaczył główny autor raportu prof. Andrzej Mariusz Fal, prezes Polskiego Towarzystwa Zdrowia Publicznego, kierownik Kliniki Alergologii, Chorób Płuc i Chorób Wewnętrznych CSK MSWiA w Warszawie podczas konferencji w siedzibie Pracodawców RP, w trakcie której zaprezentowano raport.

Nieco niższe ogólne spożycie alkoholu w Polsce wynika z tego, iż część naszych rodaków pije mniej, sięga po napoje o mniejszej zawartości alkoholu albo po piwa bezalkoholowe – co jest nowym trendem. W ostatnich dwóch latach pod względem ilościowym uległ zmniejszeniu rynek napojów alkoholowych. W 2020 r. skurczył się on o 1 proc., a w 2021 r. – o 3,9 proc. Głównym tego powodem była mniejsza sprzedaż piwa oraz wzrost konsumpcji piwa bezalkoholowego.

– Coraz częściej sięgamy po napoje 0,0 proc., zwłaszcza po piwo, co przyczynia się do ogólnej redukcji konsumpcji alkoholu w kraju, a dzięki temu – do ograniczenia związanych z tym szkód zdrowotnych – stwierdził prof. Andrzej M. Fal.

Wskazał jednak na dwa negatywne zjawiska. – Zaczęliśmy pić mniej jako populacja, ale ci, którzy pili, piją teraz coraz więcej alkoholu i częściej po niego sięgają – zwrócił uwagę.
Dotyczy to tzw. binge drinkerów, czyli tych, którzy wypijają podczas jednego posiedzenia co najmniej sześć jednostek alkoholu (jedna jednostka to 10 gramów czystego alkoholu), jak też osób pijących mniej – od trzech do sześciu jednostek alkoholu, ale przez cały czas zbyt dużo.

Z raportu wynika, iż rośnie sprzedaż napojów spirytusowych – tanich, jak zwykła wódka, oraz najdroższych, na przykład whisky, ginu i rumu. Udział napojów spirytusowych wśród wszystkich trunków jest największy od 30 lat i sięga już 39,2 proc. Zwiększa się też spożycie wina, po które najchętniej sięgają kobiety. Na wino przypada 8,3 proc. ogólnego spożycia. W przypadku piwa udział ten spadł do 52,5 proc. i jest najmniejszy od 20 lat. Najwyższy był on w 2012 r., kiedy odsetek ten sięgał 60 proc. ogólnego spożycia alkoholu w Polsce.

– Pozytywnym zjawiskiem jest to, iż ponad 19 proc. ankietowanych deklaruje abstynencję co najmniej od 12 miesięcy – powiedział prof. Andrzej M. Fal. Wśród młodych ludzi powstaje nowa moda pod hasłem NoLo, czyli „No alkohol, Low alcohol”.

Z danych Polskiej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych przytaczanych w raporcie wynika, iż 73 proc. badanych Polaków deklarowało w 2020 r. picie alkoholu w ilościach umiarkowanych, niestwarzających ryzyka dla zdrowia. Jednak aż 27 proc. ankietowanych pije ponad 6 litrów czystego alkoholu rocznie, czyli w sposób ryzykowny i szkodliwy dla zdrowia. Aż 11,6 proc. naszych rodaków nadużywa alkoholu.

Specjalista leczenia uzależnień Sławomir Grzegorek z Łodzi powiedział w rozmowie z PAP, iż głównym powodem sięgania po alkohol i inne używki jest nieradzenie sobie ze stresami. Dotyczy to zarówno dorosłych, jak i nastolatków. – Używki, takie jak alkohol, błędnie traktujemy jako pomoc w radzeniu sobie z problemami. A najprościej jest sięgać po alkohol – zauważył.

Ludzie wpadają w ten sposób w błędne koło, ponieważ alkohol nie rozwiązuje żadnych problemów, a skutkiem tego może być uzależnienie się od używki. Ekspert dodał, iż pijąc droższe alkohole, mamy dodatkowe „poczucie, iż jesteśmy lepsi”. Przekonywał, iż warto zrobić cokolwiek, by ograniczyć sięganie po trunki. – Każda zmiana, choćby niewielka, jest budująca i pozytywna – stwierdził Sławomir Grzegorek.

Tytuł pochodzi od redakcji
Idź do oryginalnego materiału