Z raportu płyną nieciekawe wnioski o Polakach. „Jedna trzecia z nas”

news.5v.pl 3 godzin temu

Nie znam chyba osoby, która by nie doświadczyła albo przynajmniej nie słyszała o awanturach o politykę przy świątecznym stole. kilka potrzeba, żebyśmy z ideologicznych powodów rzucali się sobie nawzajem do gardeł także w pracy, na treningu piłkarskim naszych dzieci, czy debatując o polityce na platformach społecznościowych. Dlaczego?

Z badań wiemy, iż osiem na dziesięć osób nie ufa innym. Ale brak zaufania to nie wszystko. Okazuje się, iż wielu z nas to… autokraci.

Do takich wniosków prowadzi raport „Twarze polskiej radykalizacji”. Wynika z niego, iż jedna trzecia z nas spełnia kryteria postaw autorytarnych. Co to znaczy? Na przykład, iż odmawiamy innym prawa do poglądów innych niż nasze, podważamy znaczenie dialogu, a jednocześnie bardziej cenimy tak zwanych przywódców charyzmatycznych niż demokratycznie wybieranych przedstawicieli o zróżnicowanych poglądach.

Dość łatwo wychodzi nam także odczłowieczanie osób i grup uznawanych za „innych”. Przypisujemy im negatywne cechy, myślimy i mówimy o nich w sposób urągający godności, a na dodatek stosujemy wobec nich inne niż wobec „swoich” kryteria ocen moralnych.

Do tego obrazu dorzućmy inny wniosek z badań – prawie połowa z nas informacje o świecie czerpie przede wszystkim z mediów społecznościowych.

Pułapki czyhają na wszystkich


Tsunami kryzysów, jakich doświadczyliśmy w ostatnich latach – pandemia, napaść Rosji na Ukrainę – wzmocniły nasze poczucie zagrożenia i niepewności. Kiedy dodamy do tego wariackie tempo życia i stałe przeładowanie informacjami, które bombardują nas ze wszystkich stron, to jest to prosta recepta na katastrofę. Przez ciągłe huśtawki nastrojów, jak nigdy, jesteśmy podatni na manipulację, dezinformację, ufanie naciągaczom, szarlatanom, ideologicznym liderom, nawołującym do konfliktów.

W te pułapki wpadamy wszyscy. Możemy jednak zmniejszać ich liczbę!

Każdy z nas stosuje dwa rodzaje myślenia – kontrolowane i automatyczne. W pierwszym kierujemy się rozwagą, ostrożnie analizujemy napływające do nas informacje. Niezbędne są dla niego uważność i czas. Używamy go zazwyczaj, kiedy mamy dużo do stracenia. Niestety w życiu codziennym czas i uwaga to „towary deficytowe”.

Najczęściej korzystamy z trybu myślenia uproszczonego – automatycznego. Jego zapalnikiem są silne emocje, w szczególności: strach smutek, gniew, obrzydzenie, radość, zaskoczenie i wiele ich mieszanek. Wyobraź sobie, iż dostajesz zaproszenie na koncert ulubionego zespołu i spotkanie z przyjaciółmi. Może się mylę, ale raczej przed udzieleniem odpowiedzi nie zdążysz dokonać analizy kondycji finansowej organizatora wydarzenia, sprawdzić planów ewakuacyjnych, opinii o doświadczeniach agencji ochrony i firmy obsługującej food trucki. Pewnie jesteś tak podekscytowany iż przyjmujesz zaproszenie zanim jeszcze przyjaciele zdążą dokończyć zdanie.

Dzięki stosowaniu uproszczeń jesteśmy w stanie radzić sobie ze złożonością wyzwań, którym musimy sprostać każdego dnia, godząc przeróżne role – zawodowe, rodzinne i społeczne.

Rzecz w tym, iż uproszczeń nie zawsze używamy jedynie w sytuacjach błahych. Efektem uboczny? Błędne oceny, opinie, zaburzona wizja świata oraz decyzje podejmowane pod wpływem emocji.

Psychologia rozpoznała wiele takich pułapek. O ile nie ma jednej złotej recepty na poradzenie sobie z tym natłokiem przekazów, to istnieją sposoby, które mogą pomóc chronić się przynajmniej przed niektórymi problemami. Jednym z nich jest umiejętność rozpoznawania pułapek myślenia czy – mówiąc inaczej – błędów poznawczych. To one w większości leżą u podłoża wielu oszustw, konfliktów, ideologicznej radykalizacji, także tej prowadzącej do hejtu, gnębienia innych, dyskryminacji i przemocy fizycznej.

Poniżej pięć z nich:

Efekt grupy


Mamy silną potrzebę przynależności. Dzięki byciu częścią grupy czujemy się rozumiani i chronieni. Nasz krytycyzm wobec „swoich” jest znacznie mniejszy niż wobec grup odbieranych jako obce.

Mamy też tendencję do patrzenia na „innych” przez czarne okulary – umniejszania im, łatwego przypisywania im cech negatywnych, używania krzywdzących stereotypów. Często swoją grupową tożsamość budujemy w opozycji do innych, koncentrując się głównie na tym, kim nie jesteśmy. Towarzyszy temu również uogólnianie, wyolbrzymianie i stosowanie wobec „innych” określeń takich jak: „zawsze”, „wszyscy”, „nigdy” – czyli wielkich kwantyfikatorów.

Przykład? Przestępstwo kradzieży popełnione przez obywatela Ukrainy może w nas łatwo uruchamiać stereotyp, iż „wszyscy Ukraińcy to złodzieje”. Jednocześnie nie stosujemy tej samej miary wobec Polaków, którzy dopuścili się w Polsce kradzieży, a których – co oczywiste – jest w tej grupie znacznie więcej. Nie stosujemy jej także wobec rodaka dopuszczającego się przestępstwa jako emigrant.

Efekt autorytetu


Dowiedziono, iż jesteśmy skłonni do posłuszeństwa wobec osób oraz instytucji cenionych i postrzeganych jako wiarygodne, cieszących się autorytetem. Często stosujemy tu także efekt aureoli, przenosząc pewne pozytywne cechy, sądy i opinie wydawane przez ludzi i organizacje w danej dziedzinie życia na inne obszary. Robimy to choćby wówczas, gdy nie ma do tego najmniejszych podstaw.

Typowym zabiegiem jest powoływanie się na tytuły naukowe. Niemniej zdarza się często, iż profesor w dziedzinie inżynierii i konstruowania mostów wypowiada w mediach opinie odnoszące się do sfery moralnej, społecznej i politycznej. Warto w takich sytuacjach zdać sobie sprawę z faktu, iż choć oceny wygłosił profesor, to ich wartość nie jest większa niż opinia każdej innej osoby, bo nie wynika ona ze specjalistycznej wiedzy nabytej w toku studiów technicznych.

Efekt potwierdzenia


W życiu kierujemy się przede wszystkim przekonaniami. Im są one silniejsze i bardziej żarliwie wyrażane, tym mocniej ulegamy efektowi potwierdzenia. Przekonania zawierające choćby nieuświadomioną wizję świata, społeczeństwa i podzielanych wartości odgrywają tak istotną rolę w przetwarzaniu napływających do nas nieustannie informacji, iż z ich natłoku w pierwszej kolejności wybieramy te, które potwierdzają nasze własne poglądy i pomagają nam się w nich utwierdzać.

Skrajnym przykładem jest wiara w teorie spiskowe. Przypuśćmy, iż jestem przekonany o tym, iż szczepionki szkodzą zdrowiu, a celem ich masowego stosowania jest przede wszystkim kontrolowanie społeczeństwa przez koncerny farmaceutyczne żyjące w sojuszu z władzami politycznymi. W takiej sytuacji każda informacja o chorobie osoby zaszczepionej interpretowana będzie przeze mnie jako dowód na słuszność mojego poglądu, a każda kampania informacyjna ministerstwa zdrowia będzie odbierana jako potwierdzenie istnienia sojuszu władz politycznych z koncernami farmaceutycznymi.

Pozytywna retrospekcja


Na przeszłość patrzymy przez różowe okulary – idealizujemy ją i przypisujemy jej znacznie większą liczbę dobrych cech niż wówczas, gdy faktycznie doświadczaliśmy danych wydarzeń.

To typowy zabieg stosowany w debacie publicznej w czasach kryzysów społeczno-ekonomicznych, a więc nagłych i częstych zmian. Wykorzystuje się go, porównując przeszłość z obecną sytuacją, żeby wzmocnić negatywny obraz tego, co dzieje się tu i teraz.

Taka narracja może przybierać formę konfliktu międzypokoleniowego, kiedy w wieku dojrzałym siejemy panikę moralną wokół młodego pokolenia, podchodząc krytycznie do jego stylu życia, cenionych wartości, stosunku do pracy i powszechności używania nowych technologii. Powtarzamy sobie, iż kiedy byliśmy w ich wieku, życie było znacznie łatwiejsze i bezpieczniejsze. Zdarza się, iż ten sam mechanizm stosowany jest do oceny wielkich przemian politycznych. Wciąż wybrzmiewają w debacie publicznej opinie przekonujące o tym, iż w okresie PRL żyło się lepiej.

Zobacz również:


Efekt negatywności


Wynikający z ewolucji mechanizm polegający na wychwytywaniu w pierwszej kolejności sygnałów zagrożenia i koncentrowaniu uwagi właśnie na nich pozwolił nam jako gatunkowi przetrwać. Opiera się on na tak zwanym pierwotnym gadzim mózgu. Dzięki takiemu podejściu można było uniknąć śmierci i bycia zjedzonym przez drapieżne zwierzęta, jednak w czasach współczesnych mechanizm ten sprawia, iż pogłębia się w nas nieufność i wrogość wobec świata.

Żyjemy z włączonym nieustannie systemem alarmowym. To właśnie na nim oparta jest znana zasada medialna bad news sales (złe wiadomości sprzedają się najlepiej) oraz mechanizm algorytmów wykorzystywany w mediach społecznościowych.

Ten drugi opisany został doskonale przez Fundację Panoptykon w raporcie „Algorytmy traumy”. Wskazano tam, iż media społecznościowe rekomendują nam treści pogłębiające stany lękowe i pogarszające kondycję psychiczną.

Opisane wyżej wybrane mechanizmy są powszechne i w pewnym sensie naturalne. Naturalne jest też korzystanie z szybkiej ścieżki wnioskowania. Im bardziej jednak będziemy świadomi, jak dużą rolę odgrywają w naszym życiu, tym mniej błędów będziemy popełniać.

Konrad Ciesiołkiewicz

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd? Napisz do nas

Dołącz do nas
Idź do oryginalnego materiału