Wywiad z Panem Tomaszem Wachowiakiem – Certyfikowanym Psychoterapeutą i Specjalistą Psychoterapii Uzależnień

osrodkiterapii.pl 2 tygodni temu

Terapia Majorka – ośrodek zlokalizowany na pięknej wyspie Majorka, w którym terapię prowadzi doświadczona kadra psychoterapeutów z Polski.

Dziś rozmawiamy z Panem Tomaszem Wachowiakiem, założycielem i kierownikiem Ośrodka Terapia Majorka, certyfikowanym psychoterapeutą i specjalistą psychoterapii uzależnień, członkiem Polskiego Towarzystwa Terapeutów Terapii Skoncentrowanej na Rozwiązaniach.

„Jeden cel, wiele dróg” – to jedno z haseł ośrodka Terapia Majorka. Jak przekłada się ono na Państwa podejście do terapii uzależnień?

Na wstępie chciałbym zacytowany przez Panią fragment rozłożyć na czynniki pierwsze. Cel i droga. Zdefiniuję zatem, co jest celem terapii. Przede wszystkim nie jest on jeden, choć zawiera się w jednym słowie – „trzeźwość”. Czym zatem jest trzeźwość? To jest pojęcie bardzo szerokie. Najogólniej można powiedzieć, iż jest to dobra jakość życia. Ostatnie sformułowanie rodzi pytanie. Czy jeżeli uważamy, iż posiadamy słabą jakość życia to nie jesteśmy trzeźwi? I tutaj Panią zaskoczę twierdzącą odpowiedzią. Uważam, iż trzeźwość to nie tylko wyzbycie się nałogów. Istnieje pojęcie suchego alkoholizmu, czyli życia bez wspomagania jego środkami psychoaktywnymi. Ktoś nie pije, nie zażywa narkotyków ale cały czas czuje ich potrzebę. Powstrzymuje ją na siłę. Powoduje to, iż nie jest wolny, iż cierpi. Trudno wówczas mówić o trzeźwości. Odpowiadając zatem przewrotnie nie jest celem abstynencja, czyli pozbycie się z życia środków psychoaktywnych, co trzeźwość, czyli wyzbycie się potrzeby ich przyjmowania. Wówczas pojawia się nowa jakość życia i praca nad nią w bardzo szerokim aspekcie. A ponieważ aspekt życia jest bardzo szeroki, innymi słowy życie składa się z wielu aspektów, zatem potrzeba jest wiele dróg. Reasumując i odpowiadając na pierwsze pytanie. Celem jest bardzo szeroko rozumiana trzeźwość, a dróg do niej prowadzących jest wiele. Doprowadza to do ciekawej sytuacji, gdzie możemy użyć bardzo interesującego stwierdzenia, iż „Droga staje się celem”

W ośrodku często mówi się o „nowym początku”. Jakie najważniejsze zmiany obserwują Państwo u pacjentów już w pierwszych tygodniach terapii?

To wszystko zależy w jakim stanie psychofizycznym trafia na terapię klient. jeżeli jego stan fizyczny wymaga czasu w regenerację – pierwszymi zmianami są poprawienie tego stanu, wzrost aktywności, energii, potem pierwszy nieśmiały uśmiech, żart. Jak już poradzimy sobie z pierwszymi objawami odstawiennymi następuje prawdziwa praca terapeutyczna. Nowy początek to zrozumienie. Zrozumienie problemu, procesu jaki do niego doprowadził, ale przede wszystkim wspomnianej drogi, która zaczyna się właśnie tutaj i właśnie teraz. jeżeli napotkamy na akceptację ze strony klientów to „wiara czyni cuda”. Nowy początek to naprawdę nowy początek życia i wszechobecne zmiany. W myśleniu, działaniu, zachowaniu, schematach postępowania. Zrozumienie tego co za mną, a co przede mną, jakie będą dalsze etapy drogi to jest ten nowy początek, który często obserwujemy. istotną kwestią jest także fakt, iż w ośrodku adekwatnie mamy do czynienia dokładnie z początkiem. Błędnie myślą niektóre osoby, iż przyjadą do ośrodka, przejdą kilkutygodniową terapię, po czym wyjdą w pełni naprawieni. Nie, nie dzieje się tak w żadnym ośrodku. Pobyt w nim to początek, a iż związany z nowym etapem życia dlatego śmiało można nazwać go „nowym początkiem”. Pacjenci wychodzą z ośrodka wyposażeni w terapeutyczne narzędzia, które winni wykorzystywać w dalszej drodze swojego trzeźwienia, w dalszej drodze procesu zmiany.
A proces ten nie ma końca. Początek jest zauważalny, łatwo definiowalny i ściśle związany z pobytem w ośrodku, który najczęściej następuje po okresie zdecydowanie gorszej jakości życia, po kulminacji wszystkiego złego, które pojawiło się w związku z uzależnieniem, czy innym problemem.

Terapia Majorka to jedno z nielicznych miejsc, gdzie można przyjechać z psem. Skąd wzięła się decyzja o takiej otwartości i jak wpływa to na proces leczenia?

Generalnie zwierzęta, niektórzy twierdzą, iż szczególnie psy, bardzo dobrze wpływają na proces psychoterapii. To naturalni i świetni kooterapeuci. Wielu znanych psychoterapeutów przyjmowało w swoich gabinetach w towarzystwie psów. Sam też to stosuję. Ponadto zapraszam, ze swoimi czworonogami. Pies nie powie co jest złe, co dobre, nie oceni, nie obrazi się ale będzie słuchał, choćby wydaje się, iż będzie rozumiał. Na pewno wyczuwa emocje. Po nim bardzo łatwo poznać w jakim pacjent jest stanie. Zachowanie psa to odzwierciedla. Aczkolwiek sami posiadamy na Majorce kota. A adekwatnie koty, bo pierwotnie tam zastany i zaadoptowany „Grubcio” okazał się kotką i po niespełna roku przyprowadził swoje maleństwo. Nie przeszkadza to jednak we wzajemnym zrozumieniu i poszanowaniu i braku konfliktów typu pies-kot. To też pokazuje, iż potocznie 2 zwalczające się gatunki zwierząt mogą współegzystować w bardzo przyjacielskiej atmosferze i wzajemnie się wspierać, a nie zwalczać. To też przenosi się na relacje pomiędzy pacjentami. Pies, czy inny futrzak, to emocjonalne wsparcie pacjentów, jak również wspieranie w wyrażaniu emocji, zwłaszcza tych nieprzyjemnych. Pacjenci często lubią przekierować uwagę gdzieś indziej niż na twarz swojego terapeuty. Pies wspomagający pracę w ośrodku psychoterapeutycznym nie zastępuje terapeuty, ale jest wspaniałym uzupełnieniem jego psychoterapeutycznej pracy. Dlatego też bardzo chętnie zapraszamy z jakimikolwiek czworonogami, choć najchętniej właśnie z psami.

Jedną z metod stosowanych w ośrodku jest hortiterapia. Czy mógłby Pan opowiedzieć więcej o jej roli w terapii i o efektach, jakie przynosi pacjentom?

Przenosimy się teraz w świat roślin. Nie wszystkim znane jest pojęcie hortiterapii, dlatego pozwolę sobie na jej rozwinięcie. Hortiterapia inaczej zwana jest ogrodoterapią. Jest metodą terapeutyczną, która wykorzystuje kontakt z roślinami i pracą w ogrodzie do poprawy zdrowia psychicznego i fizycznego. Polega na wykorzystaniu aktywności ogrodniczych, takich jak sadzenie, pielęgnowanie roślin, czy po prostu przebywanie w ogrodzie. Ze względu na odmienność flory majorkańskiej od polskiej hortiterapia na Majorce jeszcze większe znaczenie. Na naszym bardzo rozległym ponad 3-hektarowym terenie posiadamy ponad 700 winorośli, kilkadziesiąt drzew oliwnych, palmy, figi, nieśpliki, granaty, arbuzy, wszelkie cytrusy dostępne prawie cały rok, a najlepsze w grudniu. Hortiterapia poprawia zdrowie psychiczne. Pomaga w redukcji stresu, lęku, depresji i innych zaburzeń psychicznych. Ułatwia utrzymanie aktywności fizycznej i społecznej, a także zmniejsza uczucie samotności. Generalnie stosowana jest w celu wspierania zdrowia i dobrostanu pacjenta. Dlatego też zajmuje ważne miejsce w naszym ośrodku podczas prowadzenie standardowej psychoterapii i świetnie z nią współgra.

Z jakimi przekonaniami lub mitami na temat terapii najczęściej przyjeżdżają pacjenci? Jak wygląda proces ich „odczarowywania”?

Najczęstszym z mitów, z którym troszeczkę rozprawiliśmy się w pierwszym pytaniu wywiadu jest mit jednorazowej, szybkiej naprawy i poprawa jakości życia na przysłowiowy „pstryk”. Ośrodek początkowo traktowany jest jako miejsce cudowne, gdzie terapeuta wykonana kilka „zaklęć”, a problem sam zniknie. Po jakimś czasie pacjenci dowiadują się, ze tutaj jest dopiero, ale i aż – początek. Tutaj kłania się drugie pytanie wywiadu. A pacjenci dowiadują się, iż przed nimi praca, która na dobre powinna rozpocząć się po opuszczeniu ośrodka. Proces „odczarowywania” to uświadamianie, racjonalizacja, a przede wszystkim pokazanie, iż praca jaka ich czeka po opuszczeniu ośrodka nie jest związana z wielkimi wyrzeczeniami, a nagroda za pracę, cierpliwość i pokorę jest naprawdę wielka. Bieżąca praca przynosi satysfakcję, ta zaś napędza do dalszej pracy, działania, zmiany. A zmiana jest konieczna do trzeźwienia i trzeźwości. Zatem mit jednego uzdrawiającego zamykającego problem turnusu przekuwamy w ciągłość procesu, który może być bardzo satysfakcjonujący.

Wielu specjalistów podkreśla dziś znaczenie pracy z emocjami. Jakie miejsce zajmuje ten element w programie terapeutycznym w Terapii Majorka?

Emocje i uczucia to jeden z kluczowych elementów psychoterapii. Uzależnienia i inne psychiczne dysfunkcje określane są często chorobą uczuć i emocji. Pacjenci są w nie bardzo zubożeniu. Nie znają ich, nie rozumieją, nie czują, a jeżeli czują nie umieją nazwać, a tym samym pracować z nimi, przekierować, odpowiednio zastosować. Najczęstszymi odpowiedziami na początku terapii na pytanie „jak się czujesz” pacjenci używają dwóch określeń „Dobrze” lub „źle”. A nie mamy na liście uczuć i emocji takich stanów, choć liczy ona kilkaset pozycji. To pokazuje na wielkie uogólnienie i zubożenie świata uczuć i emocji pacjenta. Zadajemy wówczas pytania z pozoru i początku trudne dla pacjenta. Co to znaczy „dobrze”? Dobrze czyli jak? I tutaj też jest długi opór, gdyż wg nich to jedno słowo załatwia wszystko. A tak naprawdę pod pojęciem dobrze kryją się setki innych uczuć i emocji, z którymi pacjenci się nie identyfikowali i nie znając ich nie czuli, zamieniając to na jeden ogólnik. A tak naprawdę mogli czuć spokój, radość, spełnienie, zadowolenie i dziesiątki innych tych przyjemnych. Osobną kwestią jest także pojęcie emocji nieprzyjemnych, niechcianych. Uczymy, iż one są też wartościowe. Emocje są informacją o tym, co i jak przyjmujemy i tak naprawdę uczą. Są drogowskazami. Umiejętność ich nazywania, rozpoznawania, wyczuwania, a potem zastosowania, obcowania z nimi, wyciągania wniosków do czego nam służą jest najbardziej pożądaną umiejętnością jaką początkowo nabywają pacjenci w ośrodku, a następnie umiejętność tę wynoszą poza jego ramy i stosują w życiu.

W jakim kierunku – Pana zdaniem – powinno zmierzać leczenie uzależnień, aby sprostać nowym wyzwaniom współczesnego świata, takim jak uzależnienie od technologii czy samotność?

Przede wszystkim należałoby zacząć od zdefiniowania czym jest uzależnienie. A tutaj mamy wiele interpretacji. Czy jest to choroba, czy zaburzenie psychiczne czy kwestia nawyków, przyzwyczajeń. Tak jak na początku wywiadu – cel jest jeden ale wiele jest dróg. Ale niezależnie od wyboru drogi cel powinien być wspólny. Rodzaj drogi zależy jednak od pacjenta, jego zasobów i potrzeb. Każdy jest inny. Mówimy, iż pacjenci są jak linie papilarne czyli niepowtarzalni. Zatem kierunek należy dostosować do pacjenta. Coraz mniej sprawdzają się „jednokierunkowe” szkoły i nurty. Bliski mi eklektyzm czerpie z wielu z nich, aczkolwiek bywa też zgubny, ponieważ często „mniej znaczy więcej”, a eklektyzm pozwala na sięganie po więcej. I w tym więcej należy umieć się znaleźć. Najważniejszą i najlepszą cechą psychoterapeuty i psychoterapii jest umiejętność zastosowania odpowiednich metod, technik i narzędzi terapeutycznych i dobranie ich do indywidualności pacjenta w taki sposób, żeby było to najbardziej skuteczne. A naprawdę nie bywa to łatwe. Dlatego pracą psychoterapeutyczna nie jest łatwą dziedziną. Poza tym jest bardzo odpowiedzialna, bo jeżeli nie umiemy pomóc lub robiąc to nieumiejętnie można zaszkodzić. jeżeli chodzi o polskie warunki to kierunkiem powinna być większa kontrola nad procesem psychoterapeutycznym, wyższe wymogi stawiane psychoterapeutom, gdyż w Polsce zawód ten nie pozostało w pełni uregulowany i niestety zajmują się także psychoterapią osoby nie posiadające ku temu niezbędnych kwalifikacji, a przede wszystkim umiejętności czy doświadczenia. Zatem kierunek to większa dbałość o profesjonalistów i stawianie im wyższych wymagań w zakresie wykształcenia i doświadczenia, ponieważ jest to praca z człowiekiem i prowadzona niewłaściwie może przynieść więcej szkody, niż pożytku.

Dziękuję serdecznie za rozmowę!

Idź do oryginalnego materiału