Wtórne nowotwory skóry stanowią duże, ale niedoszacowane zagrożenie dla pacjentów onkologicznych

mzdrowie.pl 4 dni temu

Obserwujemy wzrastającą liczbę nowotworów skóry innych niż czerniak, co ma związek z wzrostem liczby osób żyjących po przeszczepach i w przewlekłej immunosupresji. Jednak zagrożenie wtórnymi nowotworami skóry oraz liczba ich przypadków wśród pacjentów chorych na różne rodzaje nowotworów są niedoszacowane. Niska świadomość zagrożenia czy brak płynności w procesie diagnostyczno-terapeutycznym zmniejszają szanse chorych na skuteczne leczenie.

Nowotwory skóry jako skutek uboczny leczenia onkologicznego są coraz częstsze. Wynika to m.in. z częstej i dłuższej przeżywalności osób, które przeszły leczenie. Pod względem liczby zachorowań czerniaka “doganiają” inne choroby, jak rak kolczystokomórkowy czy rak podstawnokomórkowy. Choć leczenie tych zmian stoi w Polsce na światowym poziomie, jednak zbyt późne zgłaszanie niepokojących objawów oraz dalsze opóźnienia na ścieżce diagnostyczno-terapeutycznej mogą pozbawić pacjentów szans na przeżycie.

Doktor Monika Słowińska z Kliniki Dermatologii w Wojskowym Instytucie Medycznym podkreślała w czasie debaty “Onkologia – Wspólna Sprawa”, iż pewne grupy pacjentów są szczególnie narażone na rozwój nowotworów skóry. Należą do nich osoby będący po leczeniu immunosupresyjnym, które mają zwiększone ryzyko zachorowania na raka płaskonabłonkowego. Drugą grupę stanowią osoby po przeszczepie szpiku z uprzednią radioterapią. U nich w miejscach poddanych promieniowaniu wzrasta ryzyko rozwoju raka podstawnokomórkowego. Ostatnią grupę stanowią pacjenci z czerwienicą prawdziwą itp., którzy byli leczeni przez wiele lat hydroksymocznikiem. U nich rozwija się wiele zmian zaliczanych do raków płaskonabłonkowych, głównie w miejscach eksponowanych na promieniowanie UV.

Jak wskazała dr Słowińska, są to trudni pacjenci do leczenia z uwagi na ograniczenia do zastosowania u nich terapii systemowej – “Bardzo rzadko wspomniane grupy pacjentów otrzymują informację od lekarza prowadzącego, iż wymagają bezwzględnej ochrony przeciwsłonecznej, czyli zawsze, całorocznie ich skóra powinna być w miejscach eksponowanych posmarowana kremem z filtrem o wysokim wskaźniku, czyli 30 w górę oraz iż powinni być ubrani i mają bezwzględny zakaz opalania się, jak również wielogodzinnej pracy na zewnątrz”. I dodała – “Najgorsze jest to, iż ci pacjenci nie znajdują się w żadnym nadzorze, nikt ich nie monitoruje i w związku z tym te nowotwory są rozpoznawane późno, co decyduje o przeżyciu.”.

Obserwujemy wzrastającą liczbę nowotworów skóry innych niż czerniak, co ma związek z wzrostem liczby osób żyjących po przeszczepach i w przewlekłej immunosupresji. W tych grupach pacjentów wydłuża się równocześnie długość życia od rozpoczęcia leczenia onkologicznego. Coraz częściej narażeni jesteśmy na negatywne skutki wystawiania skóry na słońce – dzieje się tak również poza sezonem letnim, w czasie wyjazdów turystycznych w cieplejsze rejony świata.

Brakuje jednak konkretnych danych na temat liczby chorych. Szacuje się, iż jest kilkadziesiąt tysięcy nowych zachorowań na raka skóry rocznie. Dokładna statystyka nie jest znana międzyz innymi dlatego, iż raki podstawnokomórkowe czy kolczystokomórkowe nie podlegają obowiązkowemu raportowaniu. Brakuje również uporządkowanego systemu pozyskiwania informacji na temat pacjentów z rakami skóry, leczących się w ramach prywatnej opieki medycznej.

Korzystnym zjawiskiem jest – z drugiej strony – coraz lepsza dostępność dermatoskopii, która pozwala wykryć groźną zmianę zanim pojawią się przerzuty do węzłów chłonnych, czyli w momencie, gdy szanse na wyleczenie są największe. Jednak wciąż liczba badań refundowanych przez NFZ jest zbyt mała w stosunku do skali zagrożenia. Szybką reakcję na niepokojące zmiany utrudniają długie kolejki do dermatologów. Dlatego warto włączyć lekarzy POZ w działania mające na celu wytypowanie osób szczególnie narażonych na nowotwory skóry, kontrolowanie tych pacjentów i szybkie reagowanie w przypadku podejrzewania toczącego się procesu nowotworowego.

“Ważne, by pacjenci byli konsultowani w obrębie zespołów wielodyscyplinarnych” – mówił w czasie dyskusji dr Marcin Ziętek (kierownik Oddziału Chirurgii Onkologicznej, Dolnośląskie Centrum Onkologii, Pulmonologii i Hematologii we Wrocławiu) zwracając uwagę, iż w dużych ośrodkach, gdzie są dostępni specjaliści z różnych dziedzin, udaje się zachować płynność przechodzenia pacjenta przez kolejne elementy diagnostyki i leczenia. W jego ocenie większość pacjentów jest dziś dobrze zaopiekowana, ale jednak nie wszyscy i nie w każdym ośrodku. Duże nadzieje wiąże z rozwojem sztucznej inteligencji, czyli m.in. aplikacji, które pozwolą jeszcze szybciej zareagować samemu pacjentowi na sygnał o rozwoju zmiany nowotworowej.

Doktor Hanna Koseła-Paterczyk (kierownik Oddziału Zachowawczego Kliniki Nowotworów Tkanek Miękkich, Kości i Czerniaków, Narodowy Instytut Onkologii w Warszawie) podkreśliła, iż dostęp do terapii systemowej w Polsce stoi na bardzo dobrym poziomie. Szansę chorych poprawia skojarzenie immunoterapii z leczeniem celowanym. Dzięki temu wydłuża się czas życia pacjentów walczących z zaawansowanym czerniakiem, przy zastosowaniu immunoterapii lub inhibitora BRAF. Ale przez cały czas zdarzają się opóźnienia w kierowaniu pacjentów do onkologa, przez co niektóre osoby mają pierwszy kontakt z onkologiem w momencie, gdy już rozwinęła się zaawansowana choroba z przerzutami do węzłów chłonnych. Dlatego tak ważne jest podnoszenie poziomu wiedzy i świadomości zagrożeń, a także usprawnianie organizacji diagnostyki i opieki onkologicznej.

Idź do oryginalnego materiału