WIM zarządzany przez algorytmy

termedia.pl 5 miesięcy temu
Zdjęcie: Wojskowy Instytut Medyczny


– Algorytmy pozwalają na przykład dziennie operować na jednej sali siedem osób zamiast pięciu. Nie jest to związane z tym, iż lekarze robią coś szybciej czy gorzej. To kwestia odpowiedniej logistyki i jest to tak samo bezpieczne dla pacjenta – przekonuje pułkownik rezerwy dr inż. Piotr Murawski z Wojskowego Instytutu Medycznego – Państwowego Instytutu Badawczego.



Jesteście podobno wśród szpitali liderem cyfryzacji i algorytmy są u was obecne choćby na salach operacyjnych.

– Tak, staramy się, by tak było. Od wielu lat wykorzystujemy narzędzia informatyki do wsparcia działalności podstawowej, medycznej i naukowej. Dzisiaj wydaje się, że – biorąc pod uwagę specyfikę branży – jednym z większych problemów jest optymalizacja wykorzystania zasobów, a przez to redukcja kosztów, w tym utrzymania tych najdroższych, jakimi są sale operacyjne czy praca personelu.

Kilka lat temu wdrożyliśmy elektroniczną kartę znieczulenia. To narzędzie, które wspiera tworzenie dokumentacji medycznej przez anestezjologa na sali operacyjnej. Archiwizujemy to, co się dzieje z pacjentem podczas procesu znieczulenia na zasadzie „od zaśnięcia do pobudki”. Rejestrowany jest cały proces znieczulenia, ale też i czasy – przybycie pacjenta, rozpoczęcie znieczulenia, pierwsze nacięcie, zakończenie operacji czy wybudzenie, aż do opuszczenia obszaru bloku i przewiezienia na oddział pooperacyjny. Taka wiedza pozwala efektywnie wykorzystać blok operacyjny, bo podstawowym, często nieuświadomionym problemem we wszystkich szpitalach są tzw. luki albo przeszacowane czasy długości operacji, a w konsekwencji nadmiarowe planowanie i niewykorzystane zasoby. w tej chwili zamiast operować dziennie na jednej sali pięć osób, operujemy np. siedem. Nie jest to przy tym związane z tym, iż coś zrobimy szybciej czy gorzej. Nie, my zrobimy to tak samo dobrze, bezpiecznie dla pacjenta, ale ponieważ zoptymalizowane mamy czasy przerw czy długości zabiegów, to z tej samej sali w jednym dniu skorzysta więcej pacjentów.

Oczywiście system nie sprowadza się tylko do karty znieczulenia, obejmuje także inne obszary: przegląd planów operacji, monitorowanie ich postępu czy działania motywujące. Dzięki szczegółowemu planowaniu wiadomo, jakie zespoły specjalistów będą w określonym czasie potrzebne, bo jak będą na sali operacyjnej, to nie będzie ich gdzie indziej, więc tamte miejsca także trzeba zabezpieczyć. Najważniejsze, co z tego wynika: więcej przeprowadzonych zabiegów to mniejsze kolejki, u nas nie trzeba czekać na zabieg operacyjny kolana czy biodra dwa lata, planowany jest tak szybko, jak jest to konieczne i możliwe.

A co z rejestracją pacjentów?
– Oprócz standardowej jest również elektroniczna. WIM już dawno podjął decyzję, choć jest to czasami problematyczne, o tym, by integrować się z systemami krajowymi tak mocno, jak to jest tylko możliwe. W związku z tym pacjent przez
mObywatela może się zarejestrować u nas na dostępne terminy. Staramy się patrzeć na szpital oczami ludzi chorych. Naszym zadaniem, zgodnie z misją instytutu, jest zapewnienie im kompleksowej, jak najlepszej opieki, również z wykorzystaniem najlepszych narzędzi, którymi dysponuje WIM – radioterapię, operacje robotyczne czy medycynę nuklearną. To, co jest rzadkością, a jednocześnie składa się na kompleksowość opieki. Musimy naszymi ograniczonymi zasobami odpowiednio zarządzać, tak by przepływ pacjentów odbywał się płynnie. Działające w tle algorytmy wspomagają proces zarządzania, także wolnymi łóżkami, wizytami kwalifikacyjnymi etc.

To, z czego jesteśmy szczególnie dumni, czego nie ma jeszcze nikt w kraju, to tzw. zarządzanie procesowe, wspomagane systemem informatycznym. Razem z firmą ASSECO zaprojektowaliśmy moduł tzw. ścieżek klinicznych, który w swej idei wykorzystuje coś, co w zarządzaniu procesowym nazywamy BPMN.

Proszę wytłumaczyć, co to jest.
– Zarządzanie procesowe, upraszczając, sprowadza się do zdefiniowania procesu medycznego w postaci nietrywialnej ścieżki postępowania. Mając pacjenta z problemem „X” i przyporządkowując go do ścieżki klinicznej, algorytm jest w stanie wspierać proces jego diagnostyki i leczenia. Ścieżka jest w stanie określić, iż jeżeli pacjent przyszedł na wizytę wstępną, to w okresie kilku dni będzie miał wizytę kolejną, potem konsylium, ostatecznie skoordynuje czasowo te elementy i będzie tych zależności pilnować. jeżeli pacjent zgodzi się z propozycją konsylium, algorytm podpowie kolejne kroki terapii, terminy, tak by wszyscy mogli zaplanować swoją pracę.

Z góry projektujemy, w jaki sposób proces postępowania powinien wyglądać, definiujemy go w czasie, w zasobach i w przestrzeni. Pacjent przydzielony do ścieżki klinicznej zaczyna być prowadzony merytorycznie w jej ramach, a nie tylko dlatego, iż coś zapisano w zarządzeniach czy aktach prawnych.

Wierzymy, że będzie to przełom, jeżeli chodzi o prawdziwą opiekę – koordynowaną. Chodzi o to, iż jeżeli pacjent potrzebuje np. zabiegu chirurgicznego, potem radioterapii, sprawdzenia czegoś w ramach patomorfologii, a po drodze jeszcze innego obrazowania, to trzeba zrobić wszystko, by te zasoby były dla niego dostępne – nie kiedyś, tylko wtedy, kiedy powinny.

Mamy w pamięci atak cybernetyczny na WIM, jak to wygląda dziś?
– Cóż, to było półtora roku temu. Zabrakło tygodnia do planowanego wdrożenia wieloskładnikowej autoryzacji – atak byłby nieskuteczny. Niemniej jednak WIM w ciągu kilkunastu godzin przywrócił działanie wszystkich systemów kluczowych, w szczególności medycznych, przeliczył i wypłacił pracownikom pensje. Nie utracił też ani nie ujawnił danych medycznych swoich podopiecznych, nie płacąc też oczekiwanego okupu. To najlepszy dowód instytucjonalnej odpowiedzialności i profesjonalizmu.

Trzeba pamiętać, iż w przeciwieństwie do typowych systemów wojskowych systemy WIM muszą być ciągle podłączone do sieci internetowej, a więc być w naturalny sposób narażone. Obszar cyberbezpieczeństwa rozwija się u nas bardzo dynamicznie, tym bardziej że liczba ataków na szpitale systematycznie rośnie. WIM, choć liczył na wsparcie finansowe MON, musiał zrealizować te inwestycje ze środków własnych. Dyrekcja podjęła je w duchu odpowiedzialności, również mając nadzieję na szybkie podjęcie przez kierownictwo MON decyzji o utworzeniu Centrum Informatycznych Usług Wspólnych Podmiotów Wojskowej Służby Zdrowia Komponentu Wojsk Medycznych na bazie WIM-PIB, co zresztą byłoby działaniem perspektywicznym, kosztowo efektywnym i analogicznym do wdrożonych rozwiązań przez Amerykanów.

Zasoby oraz usługi dziś dostępne w WIM, po utworzeniu Centrum Usług Wspólnych KWMed, mogłyby być dostępne dla podmiotów Wojskowej Służby Zdrowia, podobnie jak jest to w tej chwili w przypadku relacji Centrum Zasobów Cyberprzestrzeni i Komponentu Wojsk Obrony Cyberprzestrzeni. Taki model już działa, stąd warto z niego skorzystać.

Tymczasem przenieśliśmy właśnie nasze dane na bazę danych Oracle RAC Enterprise i już obserwujemy, iż to, co jeszcze wczoraj było problemem, dziś już nim nie jest. Mamy ambicje być pierwszą instytucją medyczną w tym kraju, która będzie stosowała nie dość, iż bazę danych typu enterprise, to również wielopoziomowe jej szyfrowanie oraz bazodanowy firewall, a nie tylko sieciowy.

Mając do dyspozycji wielkie bazy danych na temat pacjentów, ich chorób i przebiegu leczenia, jesteście chyba rajem dla badaczy?
– Faktycznie, mamy utworzone od wielu lat środowisko analiz medycznych, zresztą to nasz autorski pomysł zrealizowany z firmą
Statsoft, zasilane codziennie zanonimizowanymi danymi medycznymi. Naukowiec może określić, że chciałby np. zobaczyć dane medyczne osób między 20. a 40. rokiem życia z chorą prostatą, które jednocześnie mają zaćmę. Zaznaczyć, iż chce zobaczyć ich wyniki opisowe i poprosić, by algorytm, jak już zbierze tysiąc pacjentów tego typu, go powiadomił, bo wtedy będzie mógł usiąść do badań naukowych. Dziś WIM rozwija ten obszar także we współpracy z Uniwersytetem Warszawskim. Wspólnie złożyliśmy projekt utworzenia Regionalnego Centrum Medycyny Cyfrowej, którego efektem mają być także narzędzia sztucznej inteligencji bazujące na zanonimizowanych danych medycznych, z możliwością komercjalizacji i wykorzystania w innych jednostkach.

Czym się te narzędzia mają zajmować?
– Razem z naukowcami z UW wyłoniliśmy trzy pomysły, które chcemy opracować w pierwszej kolejności. Jeden z nich dotyczy opracowania cyfrowej dynamicznej mapy mikrobiologicznej szpitala. To jest narzędzie, które z jednej strony mówi o bezpieczeństwie pacjenta w szpitalu i o tym, gdzie, jakich patogenów należy się spodziewać, a z drugiej strony pomoże szacować ryzyko, czy np. przeniesienie pacjenta nie spowoduje powstania sytuacji krytycznej.

Mówiąc obrazowo, chodzi o to, żeby nie przenieść bakterii jelitowych z chirurgii wewnętrznej na neurochirurgię?
– Najogólniej rzecz ujmując. Drugi projekt dotyczy pacjentów onkologicznych. Chodzi o opisy wyników tomografii komputerowej. Ten opis dzisiaj odbywa się manualnie, w żmudny sposób – trzeba przeglądać wyniki, opisywać, porównywać, wyznaczać ocenę odpowiedzi na leczenie w skali RECIST. Koniec końców opis, który powstanie, albo mógłby być lepszy, albo powstaje za późno. Chcemy ten czas skrócić do godzin, w najgorszym wypadku do pojedynczych dni, żeby ocena w skali RECIST, która wyznacza kryteria w sposobie leczenia, była dostępna jeszcze w trakcie hospitalizacji. Nauczymy algorytm, jak ma oceniać zmiany.

Trzeci program i algorytm, nad którym pracujemy, dotyczy zarządzania dużym szpitalem/instytutem – w WIM zatrudniamy ponad pięć tysięcy pracowników, jesteśmy centrum urazowym dla Mazowsza, w związku z czym jesteśmy permanentnie otwarci i gotowi do udzielania pomocy. Problem polega na tym, jak w tak dużej skali dostosowywać nasze zasoby do potrzeb, jak nimi dysponować.

Algorytm ma podpowiedzieć, kiedy należy się spodziewać największego natłoku pacjentów, najlepiej ze wskazaniem, z jakimi jednostkami chorobowymi do nas trafią. Planujemy uwzględnić w algorytmie sytuację epidemiczną w okolicy, ale i inne pozornie niezwiązane dane, np. ruch na drogach, to, czy jest ciepło, czy zimno. To ostatecznie duże wyzwanie, przed nami jeszcze długa droga, ale warto spróbować.

*

Piotr Murawski jest kierownikiem oddziału teleinformatyki Wojskowego Instytutu Medycznego Państwowego Instytutu Badawczego.



Idź do oryginalnego materiału