Wielochorobowość dotyczy już osób przed 50. rokiem życia

mzdrowie.pl 1 dzień temu

Wielochorobowość dotyczy ok. 71 proc. osób w wieku 50-59 lat, 88 proc. w wieku 65-70 lat oraz aż 94 proc. powyżej 80. roku życia – wynika z danych Departamentu Lecznictwa Ministerstwa Zdrowia. Skala zjawiska jest alarmująca, szczególnie w kontekście chorób cywilizacyjnych. Premiera raportu trzech organizacji pacjenckich stała się przyczynkiem do dyskusji o wielochorobowości.

Trzy organizacje pacjenckie – Polskie Stowarzyszenie Diabetyków, Ogólnopolskie Stowarzyszenie Pacjentów ze Schorzeniami Serca i Naczyń EcoSerce oraz Ogólnopolskie Stowarzyszenie Moje Nerki – przeprowadziły ankietę wśród swoich podopiecznych, która miała pokazać, z jakimi wyzwaniami mierzą się osoby chore przewlekle i z wielochorobowością. Na bazie wyników ankiety powstał raport „Leczenie oraz opieka nad pacjentem z wielochorobowością – punkt widzenia pacjentów”. Badanie, w którym wzięło udział 310 osób, pokazało: małą świadomość istnienia opieki koordynowanej, negatywny wpływ choroby na zdrowie psychiczne, częstą rezygnację z leczenia z powodu sytuacji ekonomicznej pacjentów, problemy ze stosowaniem się do zaleceń lekarskich, marginalizacja osób chorych przewlekle na rynku pracy.

Jak wynika z ankiet, ponad połowa respondentów nie wie, czym jest opieka koordynowana, a znaczna część deklaruje brak dostępu do niej choćby w dużych miastach. Aż 77 proc. badanych przyznało, iż choroba negatywnie wpływa na ich zdrowie psychiczne, co więcej – ponad 1/3 doświadczyła stygmatyzacji. Niepokojące są też odpowiedzi ankietowanych na pytanie związane z kosztami leczenia. Blisko 70 proc. z nich przyznało, iż koszty terapii wpływają bezpośrednio na przestrzeganie zaleceń terapeutycznych, a ponad połowa musiała kiedyś zrezygnować z zakupu leków lub sprzętu medycznego z powodów finansowych – aż 16,9 proc. robi tak co miesiąc.

Tylko 1/3 ankietowanych pracuje na pełen etat, większość musiała zmienić pracę lub przejść na rentę. Brak elastycznych form zatrudnienia, możliwości pracy zdalnej czy odpowiedniego wsparcia ze strony pracodawców ogranicza uczestnictwo społeczne i zawodowe osób przewlekle chorych, co w konsekwencji pogłębia ich obciążenia ekonomiczne oraz poczucie wykluczenia.

A jak wygląda kwestia wielochorobowości? Ankieta pokazała, iż wśród osób z cukrzycą 20,7 proc. choruje tylko na nią. Pozostałe mają przynajmniej jedną chorobę towarzyszącą. Najczęściej jest to jakaś choroba układu sercowo-naczyniowego – 24 proc., następnie przewlekła choroba nerek (PChN) – 7,22 proc., pozostali pacjenci z cukrzycą zgłaszali współistnienie dwóch, trzech i więcej chorób. 54 proc. osób z PChN nie ma chorób współistniejących. 16 proc. wskazało obecność jednej dodatkowej choroby – po równo układu sercowo-naczyniowego i otyłość. Pozostali ankietowani z PChN mają trzy i więcej chorób współistniejących. 63 proc. osób z chorobą układu sercowo-naczyniowego zgłosiło jedynie tę chorobę, a pozostałe – dwie, trzy i więcej, część choćby powyżej czterech.

Prof. Dorota Zozulińska- Ziółkiewicz, kierownik Katedry i Kliniki Chorób Wewnętrznych i Diabetologii Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu wskazuje, iż wielochorobowość dotyczy w znacznym odsetku ludzi w wieku aktywności zawodowej. Ponad 50 proc. respondentów ankiety stanowiły osoby w wieku poniżej 50 lat, a 30 proc. z nich nie jest aktywnych zawodowo – „Nie ulega wątpliwości, iż gdy patrzymy przez pryzmat cukrzycy typu 2, to chory na nią z założenia, już przy rozpoznaniu jest pacjentem wielochorobowym. Dzieje się tak, ponieważ czynniki ryzyka cukrzycy typu 2, które doprowadzają do niej, tę wielochorobowość tworzą, a sama cukrzyca dodatkowo jej sprzyja. W związku z tym, im więcej mamy osób z cukrzycą, tym większą mamy populację z wielochorobowością”. Jak dodała, niezwykle istotny jest moment rozpoznania cukrzycy. o ile od samego początku będzie odpowiednio leczony, to zostanie mu stwarzona szansa na progresję, a wręcz regresję. Ta regresja będzie dotyczyła nie tylko cukrzycy, ale również chorób współistniejących.”

„Codziennie przyjmuję pacjentów z wielochorobowością, dlatego nie jestem zaskoczona wynikami ankiety. Ubolewam nad klęską edukacji zdrowotnej i uważam, iż będziemy jeszcze przez długi czas mierzyć się z negatywnymi konsekwencjami braku decyzji o wprowadzeniu jej jako przedmiotu obowiązkowego. Niestety, między innymi z tego powodu zjawisko wielochorobowości będzie istnieć i systematycznie się pogłębiać, jeżeli nie będziemy uczyć zachowań prozdrowotnych od najmłodszych lat” – mówi dr Agnieszka Gorgoń-Komor, specjalista chorób wewnętrznych i kardiolog, która równolegle z obowiązkami parlamentarnymi czynnie wykonuje swój zawód.

Dr Karolina Kędzierska-Kapuza, specjalistka nefrologii, transplantologii i diabetologii, kierownik Centrum Diabetologii Państwowego Instytutu Medycznego MSWiA w Warszawie, wskazuje na zespół sercowo-nerkowo-metabolicznego (CKM), który jest w tej chwili najczęstszą chorobą przewlekłą – „Nerki to jest ostatni organ, który – mówiąc kolokwialnie – obrywa. Mamy taki marsz – najpierw otyłość, później zaburzenia metaboliczne w postaci cukrzycy, dyslipidemii. Zaczyna się nadciśnienie albo pojawia się ono już z otyłością. Kolejna jest choroba serca, najpierw niejawna, później jawna. Dochodzi do zawału, udaru, niewydolności serca. I rozpoczyna się przewlekła choroba nerek. Ona może towarzyszyć naszemu pacjentowi wcześniej, o ile ma jakąś specyficzną chorobę nerek albo być zdynamizowana przez te wszystkie choroby, które wymieniłam. Może też być skutkiem tych chorób, o ile są źle leczone. W Polsce, niestety, mamy problem inercji terapeutycznej. Wielu specjalistów zachowuje przesadną ostrożność wobec nowych leków – nie chcą ich na początku stosować, czekając na opinie kolegów. Konkretnie mam na myśli flozyny. Kardiolodzy są bardzo dynamiczni pod tym względem. o ile tylko pojawia się jakaś nowość, natychmiast tę nowość akceptują, implementują, tworzą swoje wytyczne i starają się stosować. To niestety nie jest charakterystyczne ani dla diabetologów, ani dla nefrologów”.

Ewa Kołodziej, przewodniczącą Parlamentarnego Zespołu ds. Cukrzycy, przypomina, iż od pewnego czasu są refundowane leki inkretynowe, i filozyny. To są bardzo skuteczne leki w cukrzycy, ale także chorobach sercowo-naczyniowych i przewlekłej chorobie nerek. Agnieszka Wołczenko, prezes Stowarzyszenia EkoSerce podkreśla, iż serce, nerki, cukrzyca, czyli wątroba, trzustka, to naczynia połączone. W związku z tym potrzebne są działania dotyczące całego tego obszaru i holistyczne podejście do pacjenta. W POZ-ie mamy kilka ścieżek opieki koordynowanej. Niestety brakuje nam takiej koordynacji pisanej dużą literą. Możliwości konsultowania się eksperci z różnych dziedzin po to, żeby pacjent nie krążył od jednej przychodni do drugiej, nie musiał być prowadzony przez kilka podmiotów, tylko żeby na przykład lekarz POZ-u jako podstawowa opieka mógł mieć bezpośredni kontakt ze specjalistami i skoordynować wszystkie działania, dobrać odpowiednią ścieżkę diagnostyczną i terapeutyczną.

Idź do oryginalnego materiału