Większość światowej populacji nabyła pewną odporność na COVID-19

termedia.pl 1 rok temu
Zdjęcie: 123RF


Co najmniej 90 proc. populacji na świecie ma pewien poziom ochrony przed zachorowaniem na COVID-19 – ocenia Światowa Organizacja Zdrowia (WHO). Według organizacji pandemia wciąż jest groźna, ale w 2023 r. może zostać odwołana.

Prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska z Katedry Wirusologii i Immunologii Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie ostrzega jednak przed nadmiernym optymizmem. Zwraca uwagę, iż odporność przeciwko SARS-CoV-2 z czasem słabnie. Uważa też, iż zagrożenie na poziomie jednostki przez cały czas pozostanie.

Światowa Organizacja Zdrowia ocenia, iż 90 proc. populacji uzyskało już pewien poziom odporności przed wirusem SARS-CoV-2 dzięki szczepieniom lub po przechorowaniu COVID-19. Zmniejsza to ryzyko ciężkiego przebiegu tej choroby, która jeszcze niedawno była zmorą opieki medycznej choćby w najbogatszych krajach.

Według WHO powodem do optymizmu jest to, iż liczba zgonów z powodu tej choroby zmniejszyła się o 70 proc. w porównaniu z lutym 2022 r., gdy na świecie był szczyt zakażeń wywołanych przez nowy wariant o nazwie omikron. Okazał się on bardziej zakaźny, ale mniej śmiertelny, choć – jak twierdzi wielu specjalistów – istotne znaczenie miało to, iż znaczna cześć populacji już wtedy uzyskała pewien poziom odporności dzięki szczepieniom lub przechorowaniu COVID-19.

Ponowny wzrost zachorowań nastąpił w grudniu 2022 r. w Chinach, ale było on związany ze zniesieniem w tym kraju obostrzeń pandemicznych. Władze chińskie uznały, iż polityka „zero tolerancji” nie ma już sensu i jest bardziej szkodliwa dla społeczeństwa, jak i gospodarki niż sama pandemia.

Dyrektor WHO dr Tedros Adhanom Ghebreyesus zapowiedział zatem, iż w 2023 r. pandemia może zostać odwołana. Najprawdopodobniej wtedy, gdy będzie się utrzymywał spadek liczby zgonów z powodu COVID-19. I nie pojawi się nowy wariant wirusa SARS-CoV-2, znowu podkręcający pandemię.

Wirusolog Agnieszka Szuster-Ciesielska zaznacza, iż odpowiedź na zakażenie koronawirusem słabnie z czasem, zarówno po szczepieniu, jak i przechorowaniu COVID-19. – Jesteśmy zatem narażeni na ponowne zachorowanie – stwierdza na Twitterze.

Jej zdaniem pytania brzmią: Jak będą przebiegały reinfekcje? Czy one także będą dawały długotrwałe objawy? – Wygląda na to, iż tak. Organizacja opieki nad takimi pacjentami staje się kolejnym problemem do rozwiązania dla rządzących – dodaje.

Zwraca uwagę, iż nie wiemy, jakie jeszcze warianty będą się pojawiały. To z kolei rodzi pytanie o aktualizację szczepień. – Moim zdaniem najlepsza byłaby pankoronawirusowa (szczepionka – przyp. PAP) dająca szeroką ochronę. Również zmiana drogi podania szczepionki na wziewną jest szansą na lepszą, śluzówkową odpowiedź – podkreśla.

Według Centrum Zapobiegania i Kontroli Chorób (CDC) w Atlancie dwuwalentne boostery domięśniowe redukują objawowy COVID-19 o 46 proc. Zaś szczepionka donosowa – o 86 proc. Wskazują na to wyniki z pierwszej fazy badań klinicznych Blue Lake Biotechnology Inc.

– Pamiętajmy jednak, iż choćby jeżeli pandemia zostanie odwołana w tym roku, to zagrożenie na poziomie jednostki przez cały czas pozostanie. Bo w tej chwili SARS-CoV-2 nie pozostało wirusem sezonowym, a zatem potrzebna jest rozsądna polityka szczepień. Oraz dostęp do leków – stwierdza prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska.
Idź do oryginalnego materiału