….w tej tragedii udzielili im pomocy psychologicznej..

andrzejtalarek.blogspot.com 17 godzin temu

Zginęło małe dziecko. W pożarze. Spalił się dom. Matka - kiedy odzyskała świadomość po wyniesieniu jej z płonącego domu i dowiedziała się o śmierci dziecka - wydawało się, iż oszalała z rozpaczy. Krzyczała przeraźliwie, zanosiła się spazmatycznym płaczem, mdlała.. Serca pękały patrzącym na jej tragedię.

Po dłuższej chwili, kiedy zamilkła w bólu, zamknęła się w sobie, zapadła wręcz, zgodnie z procedurami, obok ratownika i strażaka, pojawił się przy niej policyjny psycholog, by udzielić jej pierwszej pomocy psychologicznej.

O fakcie udzielania ciężko doświadczonym tragediami ludziom pomocy psychologicznej standardowo informują w takich przypadkach media.

I chociaż policja zaprzecza takim komunikatom, twierdząc, iż interwencja w sytuacji kryzysowej (zgodna z ustawą o pomocy społecznej) to nie pomoc psychologiczna, media przez cały czas podają takie informacje.

Jak się dowiedziałem od insp. Małgorzaty Chmielewskiej, „Nie ma sensu mówić o udzielaniu pomocy psychologicznej niedługo po sytuacji kryzysowej. Ofiary, ich rodziny są w szoku, który trwa około 24–72 godziny. Później wchodzą w stan kryzysu, w którym płaczą, krzyczą, mają zaburzenia snu, uwagi, łaknienia lub są „odrętwiali””. Ale i spośród nich tylko ok. 30% potrzebuje potem pomocy psychologa.

Nie znam się na pracy psychologów, psychoterapeutów, wróżek, choćby psychiatrów czy innych specjalistów mających za zadanie leczenie ludzkiej duszy, będącej w stanach krytycznych lub im bliskich. Szczególnej w przypadkach skrajnych takich jak śmierć dziecka czy inne stany eschatologiczne, będące na co dzień częścią naszego bytowania, chociaż zwykle, w dzisiejszych czasach, spychane w podświadomość lub podawane jako sensacja dnia i gwałtownie i bezrefleksyjnie zapominane.

Ale nurtowało i nurtuje mnie pytanie, cóż może powiedzieć przedstawiciel powyższych zawodów matce, której dziecko spaliło się w pożarze, utonęło, zmarło w cierpieniach na białaczkę czy innego raka i w wielu innych ekstremalnie skrajnych przypadkach?

Nurtuje mnie od dawna pytanie, dlaczego media nie donoszą, iż do takiej matki przyjechał z duchową pomocą ksiądz z pobliskiej parafii, najlepiej kapelan szpitalny, jeśli taki jest.

Tylko czy to jest w ogóle możliwe? Pomijam choćby sprawy finansowe i organizacyjne. Ważniejsze jest co innego. Psycholog reprezentuje policję, która za stan świata nie bierze odpowiedzialność. Jemu jakoś ujdzie, gdy zrozpaczona matka rzuci na niego kamieniem. Ksiądz reprezentuje Boga, który dla wierzących jest stwórcą świata i który, dla większości z nich, za ten świat odpowiada. W tym także za śmierć małego dziecka. Ksiądz, który przyjechałby do wypadku mógłby usłyszeć od matki w rozpaczy: Co to za Bóg, który zabrał mi dziecko?

Zapewne przyczyny nieobecności księży na miejscach wypadków są zupełnie inne. Raczej organizacyjne. Nie wiem też na pewno, czy zdesperowani nieszczęściem ludzie idą za te dwa, trzy dni do jakiegoś księdza z prośbą o pociechę duchową, czy raczej do psychoterapeuty. Z tego co słyszę, a trochę już słyszałem, chyba raczej wybierają pomoc cywilną, nie duchową. (Chyba iż należą do różnego rodzaju stowarzyszeń, grup, organizacji kościelnych.)

Nie wiem, jak często wybierane jest poradnie psychologiczna przy parafiach, ale jeśli, to tam teeż nie przyjmuje najczęściej ksiądz, ale wierzący cywil. Czy on potrafi zastąpić księdza?

Papież Benedykt XVI na pytanie dziewczynki z Japonii, dlaczego Bóg pozwolił, by tsunami zabiło jej kolegów, odpowiedział: nie wiem. Powiedział jednak jeszcze coś więcej – nawet jak spotkało cię takie nieszczęście, nie myśl, iż Bóg cię nie kocha, że nie kocha rodziców tych dzieci.

Tak sobie myślę: co matce zabitego dziecka może powiedzieć psycholog? Szczególnie niewierzący. Jak może ukoić jej ból. Co psychoterapeuta mówi ludziom w kryzysie czy w depresji i dlaczego w takich chwilach nie idzie się po pomoc do księdza?

Ksiądz też nie zna tajemnicy zła, nieszczęścia spadającego na ludzi, ludzkiego bólu. Ale ma o jedno narzędzie pomocy więcej niż psychoterapeuta czy wróżka. Tak mi się wydaje. Ale może nie ma? Może Bóg dzisiaj dla niezbyt mocno wierzącego człowieka nie jest już tym istotnym czynnikiem terapeutycznym? A może nadal mógłby być, tylko księża nie umieją z niego korzystać? Nie chcą, bo to zbyt trudne, bo nie ma prostych odpowiedzi na ludzkie nieszczęście, co sam papież przyznał małej dziewczynce. jeżeli tak, jeżeli odpuścili sobie najważniejsze, dzisiaj jedyne, narzędzie tak pomocy ludziom, jak i wpływu na ludzi, to jest to wielki błąd.

A jeżeli zrobili tak, bo ulegli modzie na straszenie ludzi diabłem, modzie na egzorcyzmy, wierze, jakże popularnej dzisiaj w Kościele wśród wielu księży, w bliską apokalipsę, w rychłe przyjście Antychrysta, którego wielu już dostrzega czy to w ludziach, czy w zdarzeniach a choćby modach, na wyszukiwanie go we wszystkim, czego nie rozumieją, z czym się nie zgadzają, to Bóg im tego nie wybaczy.

Może uwierzyli, że straszenie jest lepsze od rozmowy?

Słuchałem przez ostatnie półtora roku różnych mądrych teologów i biblistów. Wyjaśnili mi wiele tajemnic Biblii i naszej Religii. I choćby jeżeli dowiedziałem się, iż nigdy nie było trzech króli, raju z fizycznymi Adamem i Ewą, czy innych takich, to tylko umocniłem się w wierze, bo mam teraz jej solidną, naukową (teologiczną, biblijną) podbudowę.

W ostatnich miesiącach słuchałem wykładów zupełnie odmiennych. Głosili je prof. Skrzypczak, ksiądz egzorcysta Glas, ksiądz Chmielewski, czy ostatnio wpadłem na księdza Bliźniaka. To, co oni głoszą, o bliskiej Apokalipsie, o Antychryście w różnych postaciach, to woła o interwencję niebios.

Oczywiście, jest dużo ludzi, którzy tego chętnie słuchają, którym jest wręcz potrzebne przekonanie, iż Apokalipsa jest tuż tuż, a każdy, kto mi się nie podoba lub kogo nienawidzę to Antychryst. Jednak to przez cały czas mniejszość.

Bo większość ludzi przez cały czas chce żyć, wierzy w życie, chce wychowywać swoje dzieci, chronić je, chce kochać i być kochanymi, nie tylko przez Boga, ale najpierw przez swoich najbliższych. A jak przychodzi indywidualna tragedia, chce znaleźć pomoc w rozpaczy. Ale przez cały czas nie pomyśli, żeby się skończył świat, albo żeby to był nie koniec świata, al. Koniec czasu, jak prorokuje ksiądz prof. Skrzypczak.

Ja nie twierdzę, że na ziemi nie będzie wielkiej tragedii, może choćby takiej, która zniszczy świat. O to nietrudno. Ale choćby Putin nie jest szaleńcem. Ja wiem, że przeciętnemu człowiekowi, sto lat temu, ba, jeszcze pięćdziesiąt, przez całe życie nie zmieniały się podstawowe zasady regulujące świat, jego funkcjonowanie, nie może się odnaleźć w świecie, który te zasady zmienia diametralnie co lat dwadzieścia, a niedługo będzie zmieniał co dziesięć. I taki człowiek mówi: zbliża się koniec świata, zbliża się Apokalipsa, Antychryst już zstąpił na ziemię, i wierzy prorokom tych tragedii.

Zawsze można zapytać, dlaczego nie dostrzegaliśmy, tu w Polsce, Antychrysta, gdy zamordowano milion ludzi w Rwandzie, dlaczego nie widzieliśmy go, gdy 25 lat temu zamordowano 5 mln ludzi w Kongo, nie widzimy go, gdy mordują dziesiątkami tysięcy w Sudanie. A zaczęliśmy dostrzegać, kiedy wojna podeszła pod nasze domy?

Czy na nasz strach, uzasadniony, najlepsze jest straszenie Apokalipsą, Antychrystem? Uczenie dzieci o egzorcyzmach? Nie sądzę.

Ludziom, w swej masie, potrzebne jest głoszenie pokoju. Chrystusowego i ludzkiego. Człowiekowi, w swej indywidualności, potrzeba pomocy i podniesienia na duchu w jego indywidualnym nieszczęściu. Wielu księży, choćby kapelanów szpitalnych czy hospicyjnych, niesie pomoc ludziom na chwilę przed przejściem na drugą stronę. Czy to nie mało?

PS. Na tacę w kościele składa się rocznie około 2 – 3 mld złotych

Na wróżki Polacy wydają ok. 3,5 mld zł i ta kwota rośnie z roku na rok

Na psychoterapeutów w 2023 NFZ wydał 500 mln zł a z prywatną strefą ten rynek wart jest ok. 3 mld rocznie

Wg księdza dr. Grzegorza Bliźniaka Antychryst będzie osobą, człowiekiem, nie ideologią, (coś przeciwnego twierdzi ks. Prof. Skrzypczak) chociaż antychrystowe jest wszystko złe. Jak mówi ksiądz, Antychryst już się narodził, już działa, już jest dojrzałym człowiekiem i czeka na moment, w którym mógłby objawić się światu. Antychryst wg księdza, to Wielki Ekumenista, Wielki Ekologista, Wielki Humanista. To będzie osoba niezwykła, działająca na płaszczyźnie ekologii, a jako ekumenista będzie niwelował różnice pomiędzy religiami, by docelowo powstała jedna, uniwersalna pan religia, w której Antychryst ogłosi się bogiem. Ale będzie to religia diabelska. Bo Antychryst jako człowiek będzie sługą Szatana, przez niego wspomaganym.

Wszyscy księża głoszący czasy ostateczne powołują się głównie na objawienia Maryjne (które, jak głosi Kościół) katolik nie musi uznawać za prawdziwe i go obowiązujące)

I tak dla przykładu ksiądz Bliźniak mówił, ze Matka Boże w czasie objawień w Trevino Romano (nazwę piszę ze słuchu, więc może być z błędem) powiedziała, że Antychryst ma 53 lata, działa i jest blisko związany z establishmentem watykańskim, choć jest świecką osobą. Z kolei Mata Boża w La Salette19.09.1846 roku miała powiedzieć Melani Celvo (też ze słuchu), iż Rzym straci wiarę i stanie się stolicą Antychrysta, a ten ogłosi się zbawicielem świata itd., itp.

Idź do oryginalnego materiału