Alicja jest matką dwóch synów. Młodszy ma cztery lata i chodzi jeszcze do przedszkola. Kobieta do tej pory z przymrużeniem oka patrzyła na dziwne historie, dotyczące zebrań i tego, jak zachowują się na nich rodzice. Po ostatniej przedszkolnej wywiadówce - zmieniła zdanie.
REKLAMA
Zobacz wideo Ta szkoła jest warta 124 miliony. "Dajemy szanse każdemu, kto chce się u nas uczyć"
Awantura dwóch matek. "Zamknąć okno. Otworzyć okno"
Miesiąc temu w przedszkolu synka Alicji odbyło się spotkanie z rodzicami. - Nauczycielka prowadziła je bardzo sprawnie, gwałtownie wybraliśmy trójkę. Plusem było to, że, zamiast dyktować, to rozdała wszystkim kartki z najważniejszymi informacjami odnośnie planowanych wycieczek, wolnych dni itp.
W pewnym momencie, gdy wszyscy już myśleli, iż to koniec, spotkania, wstała jedna matka i zaczęła swój ‘wykład’. Powiedziała, iż sala jest zbyt rzadko wietrzona, przez co dzieci chorują. Dodała też, iż codziennie bez względu na aurę za oknem powinny być przynajmniej godzinę na podwórku
- opowiadała nasza czytelniczka. - Przez 10 minut mówiła też o oczyszczaczach powietrza, była tak przekonująca, iż obstawiam, iż połowa rodziców, w tym ja, by je kupiła. W tamtym momencie myśleliśmy, iż to szczęście, iż w ogóle żyjemy, skoro ich nie mamy w swoich domach - dodała.
Różne typy rodziców na szkolnych zebraniach.Shutterstock/VPales
Nauczycielka próbowała tłumaczyć matce jednego ze swoich podopiecznych, iż starają się jak najczęściej wychodzić z dziećmi, a do tego, sale są wietrzone regularnie. Dodała także, iż częste choroby nie wynikają z braku odporności. W jej opinii wielu rodziców mimo zakazu przyprowadza chore maluchy, które zarażają innych. Wtedy stało się coś, czego nikt się nie spodziewał - odezwała się druga matka, która miała totalnie inne zdanie niż pierwsza. Jej zdaniem w salach było za zimno, okna otwierane za często, a dzieci powinny spędzać czas na podwórku tylko wtedy, gdy jest ładna pogoda.
Rodzice podzieleni na dwa obozy. "Myślałam, iż wychowawczyni zacznie płakać"
Jak relacjonowała nasza czytelniczka, nagle wszyscy rodzice zaczęli się przekrzykiwać. Zdaniem niektórych sala powinna być wietrzona częściej. Z kolei inni opowiadali się za zakupem oczyszczacza powietrza i regularnym wyprowadzaniem dzieci na plac zabaw. choćby w deszczu.
To było straszne. Przez godzinę była awantura. Skończyło się na tym, iż nauczycielka powiedziała, iż ona odpowiada za dzieci w przedszkolu i ona będzie decydowała, kiedy ma zajęcia, kiedy wyprowadza je na podwórko i kiedy wietrzy salę
- relacjonowała Alicja. - Dodała, iż jeżeli komuś nie odpowiada, to może zgłaszać uwagi do dyrekcji. Widać, iż ledwo hamowała emocje, ale faktycznie zakończyła aferę. Potem na grupie rodzicielskiej ktoś jeszcze chciał zacząć tę dyskusję, ale jedna matka powiedziała, iż wystarczy już tego i iż ona nie ma zamiaru podważać kompetencji wychowawczyni.
Nasza czytelniczka stwierdziła, iż było jej głupio w stosunku do nauczycielki, która musiała być świadkiem rodzicielskiej awantury, a choćby ją zakończyć. - Myślę, iż dziś ciężko pracuje się nauczycielom w przedszkolach i szkołach, skoro rodzice ciągle ich pouczają i wiedzą wszystko "lepiej" - podsumowała.
Czy Twoim zdaniem rodzice podważają kompetencje nauczycieli? Czy byłeś świadkiem kłótni na grupie rodzicielskiej lub wywiadówce? Napisz do nas: [email protected]. Zapewniamy anonimowość.












![LIPNICA MUROWANA. Gminny żłobek już jest gotowy! Obiekt robi wrażenie [ZDJĘCIA]](https://bochniazbliska.pl/wp-content/uploads/2025/11/583029112_1239285411564929_4769718355004017099_n-1.jpg)
