Usunęli lewą połowę mózgu 4-tygodniowemu dziecku. "Zdaniem lekarzy to była jedyna metoda leczenia"

gazeta.pl 12 godzin temu
Zdjęcie: Shutterstock, autor: Jonas Torres


Jak wiele może przejść kilkutygodniowy maluch? Jak się okazje, naprawdę bardzo dużo. Tak było w przypadku zaledwie miesięcznego szkraba, u którego lekarze zdecydowali się wyciąć lewą połowę mózgu. Dlaczego? Wszystko przez to poważne problemy neurologiczne.
Andalusia Mesa jest mamą aktualnie już rocznego chłopca imieniem Caper. Jest on wyjątkowym dzieckiem, bo od wielu miesięcy żyje bez lewej połowy mózgu. Jednak na początku nic nie wskazywało, iż będzie miał tak poważne problemy zdrowotne. Fakt, Caper urodził się siny i z płynem w płucach, ale to dotyczy wielu maluchów, więc nikt się tym zbytnio nie przejął. W pewnym momencie Andalusia zauważyła, iż malcowi bez przerwy drga oko i zaczęła myśleć, iż to padaczka. Lekarze ją jednak zbywali, mówiąc, iż to nie to. W końcu zdesperowani rodzice chłopca na własną rękę skontaktowali się z neurologiem i wysłali mu nagranie dziecka. Ten potwierdził przypuszczenie i zlecił natychmiastowe wykonanie badanie EEG (czyli bioelektrycznej czynności mózgu). A potem wszystko potoczyło się bardzo szybko.


REKLAMA


Zobacz wideo Po co iść z dzieckiem do fizjoterapeuty? "Żeby nauczyć się jego obsługi, czyli tzw. baby handlingu" [MAMY CZAS]


Miesięczne niemowlę miało poważne problemy. Konieczna była operacja
Jak podaje serwis Cafe Mom.com, mały Caper istotnie miał atak padaczki, który trwał nieprzerwanie przez pierwszy tydzień jego życia. Potwierdziło to badanie EEG i to już w ciągu pierwszych 30 minut. Wykonano również badanie MRI (rezonans magnetyczny), z tym samym skutkiem. Okazało się, iż maluch cierpi na hemimegalencefalię, czyli schorzenie neurologiczne polegające na nieprawidłowym powiększeniem jednej półkuli mózgu. Lekarze zdecydowali się na usunięcie malcowi całej lewej połowy mózgu, aby uwolnić go od napadów padaczkowych. Niestety okazało się, iż to nie pomogło. Potrzebna była również druga operacja, podczas której usunięto jeszcze część mózgu chłopca. Mimo to napady padaczkowe wciąż towarzyszą małemu Caperowi, podobnie jak wiele innych problemów ze zdrowiem.


Mały Caper wciąż ma problemy ze zdrowiem. Rodzice założyli zbiórkę
Poza napadami padaczkowymi mały Caper cierpi też na mózgowe porażenie dziecięce i ma poważne problemy ze wzrokiem. Mimo iż chłopiec ma już rok, to przez cały czas nie może samodzielnie podnieść głowy. Lekarze, jak i rodzice nie mają pojęcia, co będzie dalej. Czy malec będzie mógł w przyszłości samodzielnie funkcjonować? A jeżeli tak, to w jakim stopniu? To na razie jest jedną wielką niewiadomą.


Jakby tego było mało, to rodzice mają problemy finansowe w związku z kosztami leczenia dziecka. Wprawdzie mały Caper ma ubezpieczenie z pracy swojej mamy, ale jest ono niewystarczające, aby pokryć wszystkie koszty leczenia. Dlatego rodzice chłopca zdecydowali się na założenie zbiórki w serwisie GoFundMe, gdzie każdy może się dorzucić. I naprawdę liczy się każdy grosz, bo już sama pierwsza operacja kosztowała pięć milionów dolarów (ponad 20 milionów złotych).
Idź do oryginalnego materiału