"Urodziłam dziecko w domu przyjaciółki. Wysłała mi rachunek za zniszczenie kanapy"

gazeta.pl 6 dni temu
Zdjęcie: Shutterstock, autor: Bricolage


Są kobiety, które rodzą przez wiele godzin i takie, które choćby nie zdążą dojechać do szpitala. W tych drugich przypadkach może dojść do wielu zaskakujących zdarzeń. Jedna z mam urodziła... na kanapie przyjaciółki. Zamiast gratulacji, otrzymała od niej rachunek.Pewna mama postanowiła opowiedzieć na forum Reddit o swoim porodzie i o tym, co spotkało ją później. Przyjście na świat dziecka sprawiło, iż popsuły się jej relacje z przyjaciółką. I nie chodzi bynajmniej o brak czasu, jak to często się zdarza u świeżo upieczonych mam.
REKLAMA


Zobacz wideo


Kiedy możemy zacząć ćwiczyć po porodzie? "Tak naprawdę już kilka godzin po"


Kobieta brała udział w babskim wieczorze. Siedmioosobowa grupa przyjaciół zdecydowała się na relaksujący wieczór filmowy w domu jednej ze znajomych - Elli.Przez kilka dni odczuwałam pewien dyskomfort. Wszyscy mówili mi, iż to całkowicie normalne. Nagle sprawy nabrały tempa- napisała użytkowniczka Reddita. Niespodziewanie kobieta w trakcie spotkania zaczęła rodzić. Po przyjeździe karetki, sanitariusze stwierdzili, iż nie ma czasu, by jechać do szpitala. "Z pomocą ratownika medycznego moje dziecko urodziło się na kanapie" - dodała. Rodzącej towarzyszyła Greace, jedna z obecnych przyjaciółek, reszta musiała wyjść z pokoju. Po całym zdarzeniu, znajomi świeżo upieczonej mamy byli bardzo rozemocjonowani tym, co się wydarzyło i gratulowali jej. Jedynie właścicielka domu zachowywała dystans.Kiedy ją przeprosiłam i podziękowałam, wysłała mi rachunek za sofę- napisała anonimowa mama, dodając przy tym, iż prośba ze strony znajomej była bardzo "surowa".


Smutna kobieta z dzieckiem Shutterstock, autor: christinarosepix


Internauci podzieleni. Niektórzy bronią przyjaciółkiPod wpisem kobiety pojawiły się różne komentarze. Część osób była urażona tym, iż przyjaciółka domaga się zwrotu pieniędzy, zamiast cieszyć się szczęśliwym porodem kobiety. Były też jednak głosy osób, które uważają, iż jej prośba nie powinna nikogo dziwić, "bo dlaczego ma ponosić koszty w związku z porodem znajomej". Kiedy urodziłaś, wiesz, jaki był bałagan. Wszystko prawdopodobnie wyglądało, jak miejsce zbrodni. Nikt nie chce siedzieć na kanapie, na której ktoś urodził. A to drogi i istotny mebel. To, iż twój partner nie wkroczył i nie zaproponował natychmiastowej zapłaty za wymianę, ani nie zaoferował sprzątania pokoju, jest zaskakujące- napisała jedna z internautek. "Po tym, jak wszystko dobiegło końca, sanitariusze i przyjaciele wyszli, salon Elli wyglądał niczym 'miejsce zbrodni'. Nie pozwolono jej zrobić nic, aby zapobiec zniszczeniu domu. Nikt nie został, by pomóc jej posprzątać (...)" - zwróciła uwagę inna, wychodząc z założenia, iż kobieta ma prawo być rozżalona. Większość osób radziła użytkowniczce forum, by zapłaciła za szkody, do których doszło podczas porodu i za jakiś czas spróbowała naprawić relacje ze swoją przyjaciółką.
Idź do oryginalnego materiału