Zimą wypadki lubią chodzić po ludziach. Jednego dnia pada śnieg, kolejnego wszystko zamarza. Powstaje wtedy niewidoczna "szklanka", która ujawnia się dopiero wtedy, gdy ktoś na nią wejdzie. Chodniki przypominają tor przeszkód, a zwykły spacer może zakończyć się wizytą na izbie przyjęć. Gdy taki pech już się przytrafi, warto wiedzieć, jakie prawa przysługują osobie poszkodowanej. Zwłaszcza gdy w grę wchodzą finanse i realna szansa na odszkodowanie.
REKLAMA
Zobacz wideo "Były motyle i szaleństwo, ale też wstyd i poczucie winy". Katarzyna Nosowska w "Z bliska"
Kto musi odśnieżyć chodnik? Sprawa jest jasna jak słońce
Właściciele nieruchomości i zarządcy mają swoje codzienne, zimowe "zadanie bojowe". Chodzi o chodniki graniczące z ich działkami, które muszą być bezpieczne dla pieszych. Nie jest to kwestia dobrej woli, tylko obowiązek jasno zapisany w ustawie o utrzymaniu czystości i porządku w gminach. Przepisy mówią wprost, iż to właściciel odpowiada za usunięcie śniegu, błota i lodu. Chodnik to część drogi publicznej, więc ma być drożny. Zasada obejmuje osoby prywatne, wspólnoty, spółdzielnie oraz firmy.
W praktyce sprowadza się to do regularnego odśnieżania i takiego zabezpieczania nawierzchni, by nie zamieniła się w ślizgawkę. Można posypywać ją piaskiem lub używać środków, które pomagają rozpuścić lód. Liczy się ostateczny efekt, a nie metoda. jeżeli pieszy ma przejść bez potknięcia, powierzchnia nie może być oblodzona ani zasypana. Dlatego zimą pod butami często słychać charakterystyczny chrzęst piasku. To najprostszy sposób na ograniczenie ryzyka upadku.
Są jednak sytuacje, w których obowiązek odśnieżania znika z barków właściciela. Dzieje się tak wtedy, gdy chodnik pełni funkcję płatnego parkingu. Drugi przypadek dotyczy pasów zieleni oddzielających działkę od chodnika. jeżeli teren pomiędzy nimi nie należy do właściciela, to zimowe utrzymanie bierze na siebie podmiot zarządzający tym fragmentem. Najczęściej jest to gmina lub Skarb Państwa. Zasada jest prosta. Odpowiada ten, kto faktycznie graniczy z chodnikiem.
A co, jeżeli nie odśnieżymy chodnika? Odkładanie łopaty na później może gwałtownie odbić się czkawką. Straż miejska może wystawić mandat od 100 zł w górę, a sprawa trafić do sądu, gdzie w grę wchodzi grzywna sięgająca już 1500 zł. Jeszcze poważniej jest wtedy, gdy ktoś poślizgnie się na śliskiej powierzchni i dozna urazu. W takiej sytuacji nie mówimy już o zimowym niedopatrzeniu. Pojawiają się roszczenia odszkodowawcze, które mogą być znacznie bardziej dotkliwe niż kara nałożona przez funkcjonariuszy.
Zima potrafi zaskoczyć i skuć chodniki śliskim lodemFot. Shutterstock/Tricky_Shark
Jakie odszkodowanie przysługuje za upadek na chodniku? Kwota zależy od sytuacji
Odszkodowania po zimowych upadkach działają na prostym mechanizmie. jeżeli ktoś, kto miał zadbać o chodnik, tego nie zrobił, odpowiada za skutki. To może być właściciel domu, wspólnota, spółdzielnia albo firma wynajęta do odśnieżania. o ile na takim zaniedbanym fragmencie ktoś łamie rękę czy doznaje poważnego skręcenia, ma prawo ubiegać się o zwrot wydatków na leczenie, rehabilitację, zniszczone rzeczy oraz o zadośćuczynienie za ból. Specjaliści z serwisu kancelariakowalski.pl wskazują, iż przy klasycznych złamaniach kwoty często zaczynają się od około 20 tysięcy złotych, a przy skomplikowanych urazach sięgają 50 tysięcy lub więcej. Urazy wieloodłamowe czy operacje ortopedyczne podnoszą je jeszcze wyżej, nierzadko w okolice 70 tysięcy złotych.
Pieniądze zwykle wypłaca ubezpieczyciel z polisy OC właściciela albo zarządcy terenu. jeżeli taka polisa istnieje, sprawa przeważnie rusza szybciej, choć ubezpieczyciele przyglądają się dowodom bardzo skrupulatnie. Sprawy i tak dość często kończą się ugodą albo decyzją o wypłacie. Zdarzają się też sytuacje, kiedy poszkodowany otrzymuje świadczenie z własnej prywatnej polisy na życie lub NNW, jeżeli ma w niej zapis dotyczący nieszczęśliwych wypadków.
W pewnych okolicznościach odszkodowania jednak nie będzie. Osoba odpowiadająca za chodnik może powołać się na tzw. siłę wyższą. Chodzi o momenty, w których pogoda uderza tak gwałtownie, iż nie da się zapobiec oblodzeniu. Marznący deszcz zmieniający nawierzchnię w szkło w ciągu kilkudziesięciu sekund jest tu najczęściej podawanym przykładem. Ważna jest jednak jedna rzecz. jeżeli opady minęły, a właściciel mógł w rozsądnym czasie wysypać piasek lub usunąć lód, a tego nie zrobił, argument siły wyższej przestaje działać. Wtedy wraca odpowiedzialność i możliwość uzyskania świadczenia.
Żeby w ogóle mówić o roszczeniach, trzeba mieć dowody. Najbardziej liczą się zdjęcia miejsca zdarzenia i dokumentacja medyczna. W wielu sprawach znaczenie mają zeznania świadków czy protokół sporządzony przez straż miejską lub policję. Im pełniejszy zestaw informacji, tym większa szansa na wypłatę. jeżeli ubezpieczyciel odmawia, sprawa często trafia do sądu. Tam kwoty często idą w górę. Zdarza się, iż finalna suma przekracza tę z wniosku, zwłaszcza gdy uraz oznaczał operację, miesiące ćwiczeń u fizjoterapeuty albo dłuższą przerwę w pracy. W takich sytuacjach katalog kosztów robi się szerszy, a to automatycznie podnosi wartość świadczenia. Czy przewróciłaś/eś się kiedyś na oblodzonym chodniku? Zapraszamy do udziału w sondzie oraz do komentowania.








![Jazdę zakończył w rowie [FOTO]](https://swidnica24.pl/wp-content/uploads/2025/11/Miedzyrzecze-auto-w-rowie-2025.11.25-2.jpg)





