Tyle będziesz potrzebować by nie musieć pracować do końca życia. Są trzy koncepcje: Lean, Fat i Barista

warszawawpigulce.pl 3 godzin temu

Wyobraź sobie, iż budzisz się rano i nie musisz iść do pracy. Nie dlatego, iż wygrałeś na loterii, ale dlatego, iż przez lata systematycznie odkładałeś połowę każdej wypłaty. Brzmi jak marzenie? Dla tysięcy Polaków to realny plan życiowy. Problem w tym, iż większość osób, które go zrealizowały, odkrywa coś zaskakującego: brak obowiązku pracy to nie tylko wolność.

Fot. Shutterstock

Matematyka wolności: ile naprawdę potrzebujesz

Koncepcja nazywana jest w uproszczeniu FIRE (Financial Independence, Retire Early), czyli „Finansowa Niezalezność, Wczesna Emerytura” i jest prosta jak budowa cepa. Potrzebujesz kapitału równego 25-krotności swoich rocznych wydatków. Mechanizm opiera się na tzw. regule 4% – wypłacasz 4% zgromadzonej kwoty w pierwszym roku, a w kolejnych powiększasz wypłatę o inflację. Reszta pozostaje zainwestowana i generuje zwroty.

Jeśli wydajesz 60 tysięcy złotych rocznie, potrzebujesz 1,5 miliona złotych. Wydajesz 120 tysięcy? Cel rośnie do 3 milionów. To nie są pieniądze leżące martwo na koncie – muszą pracować w funduszach inwestycyjnych, akcjach czy obligacjach, by pokrywać inflację i twoje potrzeby.

Inwestomat wyliczył konkretne kwoty dla polskich realiów. Rodzina żyjąca za 2 tysiące złotych miesięcznie musi zgromadzić około 1,8 miliona złotych. Przy wydatkach 6 tysięcy miesięcznie – już 3,5 miliona. Dla tych najbardziej wymagających, chcących żyć na poziomie 10 tysięcy miesięcznie, kwota sięga prawie 6 milionów złotych.

Kluczowe jest zrozumienie, iż nie chodzi o wysokość zarobków, ale o poziom wydatków. Osoba zarabiająca 20 tysięcy i wydająca 10 tysięcy potrzebuje zgromadzić prawie 6 milionów złotych – dokładnie tyle samo, co ktoś zarabiający 12 tysięcy i wydający te same 10 tysięcy.

Trzy poziomy wolności – od spartańskiego do luksusowego

Nie wszyscy dążą do tego samego celu. Lean FIRE to minimalistyczna wersja – życie na niskim budżecie, często poniżej 3 tysięcy złotych miesięcznie. Wymaga zgromadzenia „tylko” 1,5-2 milionów złotych. Wynajmujesz małe mieszkanie, jeździsz rowerem zamiast samochodem, gotujesz w domu z podstawowych produktów.

Fat FIRE to przeciwieństwo – luksusowy styl życia z regularnie zagwarantowanymi wyjazdami, dobrymi restauracjami i sporą poduszką bezpieczeństwa. Taki wariant wymaga kapitału 5-10 milionów złotych. Dla większości Polaków brzmi to jak science fiction.

Barista FIRE zyskuje na popularności. Nazwa nawiązuje do pracy na pół etatu, która uzupełnia dochód pasywny. Zamiast zgromadzić pełną kwotę potrzebną do życia bez pracy, zbierasz połowę lub dwie trzecie i pracujesz 2-3 dni w tygodniu. To kompromis między wolnością a bezpieczeństwem finansowym.

Brutalna rzeczywistość odkładania

Firma Omni Calculator stworzyła narzędzie pokazujące, ile procent wypłaty trzeba odkładać. Wyniki są bezlitosne. Osoba zarabiająca średnią krajową (około 5200 złotych netto), wydająca 2 tysiące miesięcznie i planująca „emeryturę” w wieku 55 lat musi odkładać prawie 65% swoich zarobków przez 25 lat.

Zarabiasz 10 tysięcy netto, a wydajesz 6 tysięcy? Osiągnięcie niezależności finansowej w wieku 55 lat staje się niemożliwe – wymagałoby odkładania ponad 100% dochodów. Przesunięcie celu o 5 lat, do 60 roku życia, oznacza konieczność oszczędzania 47% zarobków.

Dla polskiej rodziny na podwójnej minimalnej krajowej z dwójką dzieci klasyczna niezależność finansowa pozostaje poza zasięgiem. Zamiast dążyć do posiadania 3-4 milionów złotych, realniejszy jest cel częściowej niezależności – zgromadzenie połowy potrzebnej kwoty i w wieku 50 lat przejście na półetat.

Pytanie tylko czy naprawdę chcesz nie pracować? Co robią ludzie bez obowiązku pracy?

Co naprawdę robią ludzie bez obowiązku pracy?

Tutaj zaczyna się najbardziej zaskakująca część. Według ankiety cytowanej przez blog Inwestomat, aż 67% osób dążących do niezależności finansowej wcale nie planuje całkowitego zaprzestania pracy. Celem jest możliwość wyboru – może to być inny zawód, prowadzenie własnej firmy albo praca na własnych warunkach bez presji finansowej.

Część wykorzystuje czas na podróże. Inni rozwijają pasje, na które wcześniej nie mieli czasu – piszą książki, uczą się nowych umiejętności, angażują się w wolontariat. Wielu zakłada własne firmy, ale już bez strachu przed porażką finansową.

Bloger Inwestomat, który sam dąży do tego celu, planuje po jego osiągnięciu skupić się na dzieleniu wiedzą finansową: „Moja praca zawodowa daje mi frajdę i satysfakcję, ale niekoniecznie jest rzeczą, która według mnie może dawać najwięcej wartości innym ludziom. W przyszłości chciałbym skupić się raczej na dzieleniu się wiedzą, a nie na pięciu się po szczebelkach korporacyjnych”.

Popularny jest wariant częściowej pracy. Wielu ludzi po osiągnięciu celu wraca do zawodu, ale już tylko 2-3 dni w tygodniu, w dziedzinie która ich naprawdę interesuje, bez oglądania się na wysokość zarobków. To nie porażka planu, ale jego najlepsza wersja – połączenie bezpieczeństwa z sensownym wykorzystaniem czasu.

Jak to zrobić – droga do celu

Pierwszy krok to radykalne obcięcie wydatków. Odkładanie 50-70% każdej wypłaty oznacza rezygnację z wielu przyjemności – drogich wakacji, nowych samochodów, częstych wizyt w restauracjach. Wynajem małego mieszkania zamiast kredytu na duże, rower zamiast samochodu, domowe jedzenie zamiast zamówień.

Dla większości Polaków odkładanie połowy zarobków brzmi abstrakcyjnie. Mediana zarobków w Polsce to około 5 tysięcy złotych netto – odkładanie połowy oznacza życie za 2,5 tysiąca miesięcznie. Dla rodziny z dziećmi to granica możliwości.

Zgromadzony kapitał nie może leżeć martwo. Trzeba go lokować w aktywa generujące zwrot – fundusze indeksowe, akcje, obligacje. Zakładana stopa zwrotu po odjęciu inflacji to około 4% rocznie. Niższe zwroty oznaczają, iż potrzebujesz większego kapitału lub będziesz musiał dłużej pracować.

Kluczowe jest rozpoczęcie jak najwcześniej. Osoba zaczynająca w wieku 25 lat ma 30 lat do wieku 55. Rozpoczynając w wieku 35 lat zostaje tylko 20 lat – wymaga to odkładania znacznie większych kwot miesięcznie.

Pułapki na drodze

Pierwszy problem to inflacja stylu życia. Ludzie zarabiający 5 tysięcy żyją za 3 tysiące. Gdy zaczynają zarabiać 10 tysięcy, nagle potrzebują 6 tysięcy na życie. Przy 20 tysiącach wydają już 12 tysięcy. Cel nieustannie się oddala, bo wymagana kwota rośnie szybciej niż oszczędności.

Drugi problem to zmieniające się priorytety życiowe. Człowiek w wieku 30 lat planujący cel na 40-tkę myśli, iż będzie żył sam w kawalerce wydając 2 tysiące miesięcznie. W wieku 35 lat zakłada rodzinę, ma dzieci i nagle potrzebuje 8 tysięcy miesięcznie. Cel przestaje być osiągalny.

Trzeci problem to zdrowie i nieprzewidywalne wydatki. Można zaplanować życie za 3 tysiące miesięcznie, ale nagle pojawia się choroba wymagająca kosztownego leczenia albo konieczność pomocy starzejącym się rodzicom. Założenia przestają działać.

Czwarty problem to psychologiczny aspekt ekstremalnego oszczędzania. Czy warto poświęcać 20 lat młodości na spartański styl życia? Niektórzy odkrywają po latach, iż przegapili ważne momenty – wesela przyjaciół, na które nie pojechali bo drogo, wakacje z rodziną których nie było, hobby które porzucili bo kosztowało.

Co to oznacza dla ciebie?

Niezależność finansowa to nie utopijna wizja, ale realny cel wymagający radykalnych zmian. najważniejsze pytanie brzmi: czy jesteś gotów żyć dziś znacznie poniżej swoich możliwości, by za 20-30 lat mieć wybór?

Najbardziej realistyczny scenariusz dla przeciętnego Polaka to nie pełna niezależność w wieku 40 lat, ale częściowa w wieku 50-55 lat. Zgromadzenie kapitału pozwalającego przejść na pół etatu, pracować 2-3 dni w tygodniu w wybranym zawodzie, uzupełniając dochód pasywnym przypływem z inwestycji.

Pozytywnym efektem ubocznym dążenia do tego celu jest gromadzenie aktywów zamiast zaciągania kredytów. choćby jeżeli nie osiągniesz pełnej niezależności, stworzysz tarczę ochronną przed życiowymi kłopotami. Kapitał 500 tysięcy złotych nie pozwoli ci przestać pracować, ale da komfort psychiczny i opcje niedostępne dla osób żyjących od wypłaty do wypłaty.

Najważniejsze to znalezienie balansu. Nie musisz odkładać 70% wypłaty i żyć jak mnich. Odkładanie 30-40% przez dłuższy czas też da efekty – może nie pełną niezależność w wieku 45 lat, ale komfortową sytuację w wieku 55-60 lat. To przez cały czas dużo lepiej niż standardowa emerytura w wieku 67 lat z minimalnym świadczeniem.

Pamiętaj też, iż cel nie musi być binarny. Nie chodzi o „pracuję 40 godzin tygodniowo albo wcale”. Chodzi o zbudowanie takiej sytuacji finansowej, która da ci wybór – może to być praca na pół etatu, może własna działalność bez presji zysku, może praca projektowa kilka miesięcy w roku. Wolność to nie lenistwo, ale możliwość decydowania o swoim czasie.

Idź do oryginalnego materiału