Na tegoroczny letni turnus rehabilitacyjny „J-elity” dla chorych dzieci z rodzeństwem i rodzicami w Stegnie wyjechało 135 osób. Przez tydzień, na przełomie czerwca i lipca, całe rodziny czerpały siłę z przyjaźni, zabiegów, rozmów, plażowania i wspólnych zabaw.
Stegna, gdzie od lat realizowane są turnusy, to takie „nasze miejsce”. Hasło „spotkajmy się pod grzybkiem” oznacza czas na kameralną rozmowę, albo dyskusję w większym, wesołym gronie. Na terenie ośrodka „Bałtyk” można zresztą znaleźć wiele miejsc i zakamarków na spotkania czy aktywny odpoczynek. Jest basen, plac zabaw dla dzieci, kort tenisowy i małe boisko. Osoby ceniące spokojny relaks odpoczywały i schładzały się przy basenie. W ośrodkowej kawiarence na dzieci czekały lody (codziennie jeden na koszt „J-elity”), a na wszystkich – chłodzące napoje. W cenie turnusu była możliwość korzystania na miejscu z zabiegów rehabilitacyjnych. Przyjemny odpoczynek dopełniały smaczne posiłki, dostosowane do zdrowotnych potrzeb uczestników.
Zajęcia dla dzieci
Dzieci z euforią brały udział w zajęciach plastycznych, oddając się swoim pasjom. Przygotowała je i prowadziła niezawodna Angelika przy wsparciu Julii. Wszystko po to, aby nasze pociechy czuły się dobrze, żeby robiły to, co sprawia im przyjemność, by mogły cieszyć się wspólną zabawą, odsuwając na bok wszelkie zdrowotne problemy. Uczestniczki i uczestnicy zajęć tworzyli m.in. pocztówki i obrazy 3D przy użyciu pasty strukturalnej, kamieni, piasku i muszli, wyczarowując piękne morskie krajobrazy. Wykonywali magnesy dla najbliższych oraz drewniane koniki z grzywami z kolorowej włóczki. Dzieciarnia na przemian z zajęciami plastycznymi miała zabawy sportowe na plaży lub na terenie ośrodka. Nasze pociechy pod okiem instruktorów sportowych Piotra oraz Adama chętnie grały w zbijaka, koszykówkę czy badmintona, a gdy dopisywała pogoda oddawały się radosnym zabawom w basenie.
Zeus i Eros
W czasie turnusu świętowaliśmy 20-lecie działalności „J-elity”. Dla uczestników została zorganizowana Boska Uczta, której motywem przewodnim była „Grecja dawniej i dziś”. Z tej okazji wiele osób założyło fantazyjne stroje. Niektórzy „poszli na całość” – ich kreatywność nie miała granic! Byli bogowie greccy z Zeusem i Erosem na czele oraz boginie z Ateną. Była cała mnogość greckich atrybutów, a furorę zrobiły dwie greckie wieśniaczki – w czarnych bluzkach, czarnym podkolanówkach i z chustami na głowach! Wszystkim udzielił się wspaniały nastrój dobrej zabawy. Angelika, główna pomysłodawczyni imprezy i pięknego wystroju, zadbała o mnóstwo detali, które przeniosły nas w atmosferę greckiej uczty i zachęcały do biesiadowania i szalonych pląsów. W czasie zabawy odbyły się też mini igrzyska z udziałem dzieci i rodziców. Do tańca grał na żywo zespół muzyczny, który wybierał bliskie naszym gustom muzyczne utwory.
Krzyżacy i gastroenterolodzy
Jedną z atrakcji turnusu była autokarowa wycieczka do Malborka i zwiedzanie zamku. Przewodnicy pokazali nam, jak ta największa ceglana twierdza średniowiecznej Europy zachwycała skalą, rozmachem i nowatorskimi rozwiązaniami, od obronnych murów po wyjątkowe, jak na tamte czasy, toalety. Poznaliśmy też regułę i zwyczaje Zakonu Krzyżackiego, a chłód zamkowych murów okazał się przyjemnym wytchnieniem w upalny dzień.
Przez cały tydzień opieką otaczali nas na zmianę gastroenterolodzy: prof. Aleksandra Banaszkiewicz, prof. Andrzej Radzikowski i dr n. med. Katarzyna Karolewska-Bochenek z Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Warszawie. W razie potrzeby mogliśmy się też zwrócić o pomoc do pielęgniarki Bożenki. Rodzice chorych dzieci i dorośli pacjenci mieli możliwość indywidualnych konsultacji, bardzo cenionych przez uczestników.
Opieka psychologa
Dobrym duchem turnusu była także nasza psycholog Ania, która od lat pomaga chorym na nieswoiste choroby zapalne jelit. Zwracają się one do niej w trudniejszych chwilach, kiedy choroba w rodzinie mocno daje się we znaki. Ania daje potrzebne wsparcie i cenne rady w wielu życiowych i „chorobowych” sytuacjach. Spotkanie z nią pozwala spojrzeć na swoje sprawy z innej strony, daje przestrzeń do nabrania oddechu, podnosi na duchu. Niekiedy mija kilka dni, zanim ktoś zdecyduje się na taką rozmowę. Na turnusie na szczęście jest na to czas.
Pogoda w tym roku dopisała, słońce zachęcało do plażowania, kąpieli i spacerów wzdłuż morza. Codziennie można było podziwiać niezapomniane zachody słońca, które były miłym pretekstem do wieczornych wypadów.
Na koniec turnusu odbyła się rodzinna gra terenowa z zadaniami i quizami dla zespołów. Wśród konkurencji było tkanie pajęczyny z włóczki, wykonanie herbu zespołu, rzucanie balonikami czy owijanie się papierem toaletowym na czas. Uczestnicy mieli też odgadnąć hasło przewodnie. W tym roku brzmiało: „Radosne brzuszki”.
Niektórzy zabrali nad morze swoich czworonożnych przyjaciół i razem z nimi wypuszczali się na dłuższe leśne spacery. Miłośnicy relaksu na łonie natury wracali ze słoikami pełnymi jagód, które w Stegnie bujnie w tym roku obrodziły.
Żegnaliśmy się ze sobą i morzem z żalem i przekonaniem, iż spotkamy się za rok.
Część osób została w Stegnie indywidualnie na drugi tydzień, w mniejszym gronie, dalej ciesząc się swoim towarzystwem, m. in. podczas rytualnej porannej kawy przed pawilonem, umawiając się na wspólne spacery lub plażowanie. przez cały czas odbywały się też zajęcia dla najmłodszych, a na zakończenie zorganizowano pożegnalną imprezę z zaproszonym iluzjonistą.
Dzięki dofinansowaniu z PFRON osoby z orzeczeniem o niepełnosprawności mogły wziąć udział w tygodniowym turnusie rehabilitacyjnym „J-elity” nad Bałtykiem nieodpłatnie.
Dorota Pięta
Terapia przyjaźnią
Mój syn Dominik ma 14 lat i od dwóch lat walczy z chorobą Leśniowskiego-Crohna. Po dwóch pobytach w szpitalu, ciężkim zaostrzeniu choroby, nauce indywidualnej w domu, w tej chwili jest na leczeniu biologicznym. Na spotkaniu zorganizowanym przez podkarpacki oddział „J-elity” zostaliśmy zachęceni do dołączenia do stowarzyszenia i udziału w turnusie rehabilitacyjnym w Stegnie. Bez zastanowienia zapisaliśmy się całą rodziną.
Po przyjeździe nad morze już pierwszego dnia spotkaliśmy ludzi, dzięki którym syn zrozumiał, iż mimo choroby można być po prostu szczęśliwym. Poznał kolegów i koleżanki, którzy sami zmagają się z różnymi zdrowotnymi problemami i chorują tak jak on. Każdego dnia chodzili na plażę, grali w piłkę, siatkówkę, bawili się jak małe dzieci. Popołudniami grali w bilard, pływali w basenie. Towarzystwo „J-elita” zadbało, by młodzież i dzieci miały wiele atrakcji i mogły brać udział w różnych zabawach sportowych i plastycznych. Bez względu na wiek wszyscy dobrze się bawili. Podczas wspólnych posiłków i rozmów o chorobie, nikt nie użalał się nad sobą. Młodzi ludzie mówili po prostu, jak wygląda ich codzienność. W ich młodzieżowej grupie każdy rozumiał się bez słow.
Turnus trwał dla nas tydzień, ale dla Dominika to był wspaniały wyjazd, który dodawał mu energii – nie potrzebował choćby telefonu ani komputera! Miał świetne towarzystwo. To był nie tylko wypoczynek, to była terapia przyjaźnią. Podczas pożegnania wszyscy mówili, iż za rok spotykamy się ponownie i wymienili się numerami telefonów. Pobyt z „J-elitą” nad morzem wspominamy dobrze, zostaliśmy bardzo miło i ciepło przyjęci przez osoby, które jeżdżą na turnusy od lat.
Monika Piekło