- Czy nie zdarzyło Ci się, iż pomimo wielu starań i wysiłku urlop/weekend/popołudnie nie naładował Cię energią i nie przyniósł wymarzonego spokoju?
- Nie zdarzyło Ci się wracać do domu z poczuciem, iż można było lepiej zorganizować i spędzić czas?
- Czy pomimo atrakcji i spotkań z ludźmi nie zdarzyło Ci się czuć niedosytu?
Odpoczywanie nie jest wcale proste. Zwłaszcza w naszych czasach, w których z jednej strony bombardowani jesteśmy przekazami o osiąganiu coraz więcej, szybciej, lepiej a z drugiej – o tym, by podążać w zgodzie z naturą za własnym sercem.
To są kierunki nie do pogodzenia. A my szamotamy się niczym ryba wyciągnięta na brzeg, próbując złapać w tym wszystkim oddech.
Dziś zapraszam Cię do zatrzymania się i ŚWIADOMEGO WYBRANIA tego, co najbardziej się Tobie przyda w te wakacje.
I. Plany wakacyjne a potrzeby.
link do nagrania, które jest dobrym uzupełnieniem tej części.
„Mi wiele nie potrzeba”, „Już nie mogę się doczekać wakacji”, „Właściwie nie wiem po co tam jedziemy. I tak będziemy musieli non stop ganiać za dziećmi, tak jak w domu”
Te stwierdzenia łączy (co najmniej) jedno: spore ryzyko, że urlop nie naładuje baterii. Powodów jest kilka. Na co dzień często odkładamy swoje potrzeby na bok, nie dbamy o równowagę i odpoczynek. Przez to kumuluje się w nas potężna fala potrzeb i oczekiwań na okres wakacji. Często nie możliwych do zrealizowania i zaspokojenia w ciągu dwóch tygodni urlopu. Nadzieje ogromne a presja podnosi stres, przez który jeszcze trudniej zdecydować, co jest najważniejsze. Trudno też mając frustrację i presję zrobić adekwatny, elastyczny plan.
Spora część osób podejmując decyzje urlopowe choćby się nie zastanawia, czego tak naprawdę potrzebuje. Ani jak można by te potrzeby zrealizować.
Po prostu zakłada, iż „wypocznie” i „będzie świetnie”.
Tak po prostu. Samo z siebie.
Może będzie, a może nie będzie.
Jak chcesz, to ryzykuj.
Ja wolę przeznaczyć kilka chwil na to, by zwiększyć szansę na powodzenie.
Oto moje kroki:
- Zlokalizuj najważniejsze potrzeby.
Sposobów na pracę z potrzebami jest wiele. Możesz użyć Kart Potrzeb, listy potrzeb lub po porostu zastanowić się. Tak czy inaczej wypisz (pomyślenie nie wystarczy, zbyt łatwo może umknąć z pamięci!) za czym tęsknisz, jakie potrzeby ostatnio bywały zaniedbane, za czym woła Twoje serce, czego porzebuje Twoje ciało. Na tym etapie szukaj pojęć ogólnych, abstrakcyjnych. Tak, abyś mogła/mógł zrealizować je na bardzo wiele różnych sposobów.W moim przypadku są to przede wszystkim potrzeba ruchu, przygody, nowości, kontaktu z przyrodą, spokoju, odmiany, relacji, współpracy, bliskości, wolności, rozwoju.
Zatrzymaj się nad tą listą kilka razy. Pozwól, by wyłoniły się najważniejsze z potrzeb, bez których realizacji nie będziesz czuć spełnienia/naładowania energii. Wyszukaj też te drugorzędne potrzeby. Ich też warto być świadomym.
Pozwól myślom krążyć swobodnie, by zaczęły pojawiać się w Twoim umyśle wyobrażenia tego, co miałoby się stać, by daną porzebę spełnić. -
Poszukaj strategii na realizację każdej z wypisanych potrzeb.
W drugim kroku spisz wszystkie strategie, działania i aktywności, które mogłbyby spełnić poszczególne potrzeby. Potrzeby są wspólne dla ludzkości – wszyscy mamy podobne (choć w różnych okresach życia na pierwszy plan wysuwać się będą inne). Natomiast znacząco różnimy się w sposobie realizacji tych potrzeb.
Dla przykładu, dla mnie potrzebę przygody i nowości kilka tygodni temu spełnił rodzinny weekend w Sudetach w stadninie koni. Bo dla dzieci to pierwsze takie doświadczenie, bo ja nie jeździłam konno od 20 lat (jeśli nie liczyć krótkich epizodów), bo miejsce było dla nas nowe.
Te same potrzeby byłyby zrealizowane gdybyśmy odbyli podróż po Tajlandii albo gdybym w jakimś pięknym miejscu odbyła lot lotnią (marzy mi się skok ze Śnieżnych Kotłów w Karkonoszach;).
To jeszcze nie wszystko! Potrzebę nowości realizuję także, kiedy sięgam po nowe potrawy czy przysmaki (jak na przykład deser Olma Cavalier, mniam).
Zrób podobnie jak ja. Nie ograniczaj swojej fantazji, spisz małe i duże, powazne i śmieszne, realne i nierealne sposoby na to, by spełnić Twoje potrzeby.
- Zaplanuj kilka wariantów.
Niektóre aktywności będą wprost adresować Twoje potrzeby, inne nie. Niektóre dadzą szansę na jej realizację w dużym stopniu, inne w mniejszym. Przechodząc do planowania weź do ręki arkusz z wszystkimi Twoimi pomysłami. Teraz pora na decyzje i wybory. Już na tym etapie uwzględnij różne aspekty: budżet, możliwości czasowe, fizyczne i zdrowotne, preferencje czy poziom koniecznego zaangażowania w organizację. jeżeli masz rodzinę warto od razu uwzględnić w planach potrzeby i pomysły wszystkich domowników.
Jak widać, nie wystarczy wiedzieć, czego się potrzebuje, nie wystarczy znaleźć jeden „idealny” sposób na realizację konkretnej potrzeby. Zanim zamienimy pomysł w plan, trzeba go urealnić, uwzględniając różne płaszczyzny życia i wartości. Na tym etapie przyda Ci się kreatywność i umiejętność znajdywania strategii łączących różne cele i potrzeby. Daj sobie czas!
Podam Ci znów mój przykład. Raz w roku jeździmy w Tatry. Uwielbiam góry i wysiłek fizyczny, więc mi to odpowiada, ale… jak już wiesz, potrzebuję także przygody, nowości i odmiany. Aby zadbać także o tę płaszczyznę, od miesiąca zbieram w moim tajnym 😀 notatniku pomysły i linki do miejsc/aktywności, które mogą nam (mi;) urozmaicić dwutygodniowy pobyt. - Czerp z każdego dnia to, czego potrzebujesz.
Na etapie planowania może przyjść do Ciebie frustracja i poczucie niedosytu, zwłaszcza jeżeli aktywności, na które masz największą chętkę są w tej chwili dla Ciebie niedostępne. Z ratunkiem przychodzi czwarty krok. Po pierwsze nie ustawaj w kreatywnych poszukiwaniach i w troszczeniu się o to, czego potrzebujesz. Często opłaca się nieco dłużej pomyśleć i poszukać, aby potem z większą satysfakcją spędzić czas (nawet jeżeli krótszy;) Po drugie spełnianie potrzeb to nie tylko plany i działania, ale także odpowiednie nastawienie, „mindset”. jeżeli na każdym kroku poszukujesz i spełniasz swoje potrzeby, będziesz mieć więcej satysfakcji.
Dla przykładu: w poniedziałek znajomi zaproponowali krótką przejażdżkę na rowerze, a z racji grafiku możliwe to było dopiero po 20:30. Zamiast zrezygnować, czy złościć, iż nie jest to możliwe wcześniej, wskoczyłam w tę propozycję z wdzięcznością, a na rowerze upajałam się poczuciem wolności, ruchem, wpólnym niespiesznym czasem. Skupiłam się na „braniu” tego, czego aktualnie potrzebuję w sytuacji, której doświadczałam. To Twój wybór, co weźmiesz z czasu, który masz. On tak czy inaczej płynie!
Sztuka odpoczywania.
Tym, co powstrzymuje nas przed pochyleniem się nad odpoczynkiem są przekonania. Jedno z najpowszechniejszych brzmi, iż „odpoczynek to marnowanie czasu”, „tylko dzięki ciężkiej pracy osiągniesz sukces”, „odpoczniesz w grobie”, „odpoczynek jest dla nierobów/’luzerów’/leniów”, „o wartości człowieka, stanowi to, jak ciężko pracował”.
Zacznijmy od początku. Praca bez przerwy jest mniej efektywna. Głupotą jest pracować 7 dni w tygodniu. Głupotą jest pracować po kilkanaście godzin dziennie. Twoja efektywność spada, a zmęczenie powoduje, iż następnego dnia krócej będziesz w stanie utrzymać największą kreatywność czy skupienie (podsyłam Ci artykuł popularnonaukowy podsumowujący kilka wyników badań, a tutaj artykuł z badań na temat liczby godzin pracy i efektywności).
Odpoczynek, ruch, jedzenie, sen, kontakty społeczne to elementy, na które warto postawić priorytet. ZWŁASZCZA jeżeli chcesz osiągnąć więcej. Weekend z książką czy wypad w góry z plecakiem to sposoby na zwiększenie efektywności (być może niektórych z was tylko taki argument przekona, by to robić;)
Swoją drogą DZIĘKI tym okresom, w których twoja głowa nie zajmuje się pracę, wpadniesz na najlepsze, kreatywne, nieszablonowe pomysły lub rozwiązania.
Etos ciężkiej pracy jest mocno wpisany w naszą kulturę. I ma też swój sens. Bez wytrwałości, odwagi, wysiłku i dyscypliny trudno jesto osiągnąć szczyty (chyba, iż liczysz na przypadek). Ja sama też lubię sięgać po wyzwania a one wiążą się niejednokrotnie z ciężką pracą, dającą w kość, wymagającą odwagi ale przynoszącą też dumę i satysfakcję. Pracy, którą czasami się chce, czasami nie chce mi się wykonywać, ale którą wybieram i konsekwentnie realizuję. Ta intensywność nie wiąże się jednak u mnie z cierpiętnictwem, byciem umęczoną (choć bardzo, bardzo zmęczoną to już owszem;). Nie szukam tego. Nie zapracowuję się, aby móc potem sobie i innym pokazać, jaka jestem wymęczona, święta, świetna, godna podziwu. Zresztą dlaczego przemęczanie się, przeciążanie się, brak szacunku miałoby być powodem do dumy? Dbam, aby moje cele były ambitne, ale równocześnie, by przez cały czas mogły być realizowane z autentycznym zaangażowaniem, z zachowaniem równowagi. Bym miała poczzucie dumy i sukcesu. Równocześnie bez bróby realizowani wszystkiego, co mi wpadnie do głowy, wszystkiego, co według kogoś/ świata „powinnam” zrealizować, jako porządna kobieta, dobra matka i żona, czy prawdziwa bizneswoman. W tym nagraniu daję propozycję ćwiczenia, za pomocą którego łatwiej Ci będzie w oparciu o Twoje wartości określić, co jest dla Ciebie priorytetem, co jest Twoją własną miarą sukcesu. To bardzo przydatne, jeżeli chcesz się wyrwać z kołowrotka spełniania oczekiwań wszystkich wokół.
Piętnowanie odpoczynku i traktowanie go, jako przejaw degrengolady, dowodu zepsucia moralnego i braku wartości to kolejna pułapka. Odpoczynek to nasze prawo. Warto dodać: mądry odpoczynek. Padnięcie na twarz, oglądanie kolejnego odcinka serialu, skrolowanie instagrama to niekoniecznie adekwatne formy odpoczynku. Żeby sięgnąć po odpoczynek potrzebujesz… sił. Żeby adekwatnie wybrać ładującą nasze baterie aktywność, potrzebujemy chwili zatrzymania, samoświadomości i kreatywności. A to oznacza, iż aby sięgnąć po odpoczynek nasze zasoby poznawcze nie mogą być na wyczerpaniu.
Żyjemy w różnych cyklach. Dzień i noc. Wiosna, lato, jesień, zima. Cykl księzyca. Cykl menstruacyjny. Cykl narodzin, wzrostu, owocowania, starości i śmierci. Cykl tworzenia i niszczenia. Cykliczność jest wpisana w naszą naturę. I cykl pracy i odpoczynku także jest naturalny. Bez jednego nie będzie drugiego.
Mentalne wychodzenie z pracy
Kończysz pracę o 17:00 i… do późnej nocy chodzi Ci po głowie lista zadań, myśli o tym, co można było lepiej przedstawić, uargumentować, przekazać. Choć komputer dawno zamknięty, Ty przez cały czas mentalnie jesteś w pracy.
To Twoja historia?
W takim razie zapraszam do wnikliwej lektury, a jeżeli wolisz – posłuchaj, co w tym temacie mówiłam podczas Codziennej Dawki Wsparcia – link, tam szczegółowo i z przykładami opisuję poniższe propozycja.
Sprawy związane z pracą zostają w głowie, gdy wracamy do domu i odwrotnie, sprawy związene z domem zabieramy ze sobą do pracy. Wynika to z naszego ogólnego przeładowania, nadmiernego obciążenia zadaniami oraz z faktu, iż zarówno w pracy, jak i w domu doświadczamy dużo stresu, którego nieumiemy wyregulować.
W związku z tym, iż powodów mentalnego zostawiania w pracy jest wiele, strategii na zmianę w tym obszarze także jest mnóstwo. Dziś zaproponuję kilka, mając nadzieję, iż zainspirujesz się nimi, by stworzyć listę własnych rozwiązań, dopasowanych w 100% do Ciebie.
Jeśli jest tak, iż dośwadczasz dużo stresu, bo na przykład w zespole dzieją się teraz ważne zmiany, pojawiają konflikty albo wyjątko ciężki okres, zachęcam Cię do tego, aby w pierwszej kolejności zająć się nie tymi poszczególnymi sprawami, ale regulacją stresu. Możesz pracować ze stresem poprzez ciało, np. rozciągając je, uprawiając sport, ćwicząc techniki oddechowe lub relaksacyjne. Możesz pracować mentalnie, poprzez zmianę przekonań, świadome kierowanie uwagi, budowanie poczucia sprawstwa, metodą strzałki w dół, zmiany perspektywy czy jakąkolwiek inną, która pozwoli Ci nabrać gotowości i przekonania, iż poradzisz sobie z wyzwaniami, które Cię czekają.
Jeśli tym, co utrudnia Ci wyjście z pracy jest natłok zadań, być może skuteczne będą dla Ciebie techniki ułatwiające porządkowanie listy zadań, priorytetyzowanie, eliminowanie zadań najmniej istotnych czy stosowanie różnego rodzaju list (dzięki którym zwalniasz swoją pamięć bieżącą). Kolejnym krokiem będzie eliminowanie multitaskingu. Skoncentruj się na tyle, na ile to możliwe na jednym zadaniu, które stoi przed Tobą. Dzięki temu zrobisz je szybciej, lepiej i z większą satysfakcją. Przy okazji robisz swojemu umysłowi trening uważności. Im częściej będziesz skupiać całą swoją uwage na jednej czynności, tym łatwiej będzie Ci osiągnąć ten stan skupienia przy kolejnych czynnościach.
Ostatnią rzeczą, o której chcę wspomnieć to rytuały kończenia pracy. Przydadzą się zwłaszcza tym z Was, którzy pracują w domu. Dobrze żeby zakończenie pracy wiązała się z jakąś fizyczną aktywnością, przemieszczeniem się. Przy pracy stacjonarnej może to być wypracowanie rytuału, by w drodze do domu zatrzymać się na 5-15 minut w parku: poczytać książkę, poleżeć na trawie, poćwiczyć w siłowni na świeżym powietrzu, zrobić szybki spacer. Wykonuj te czynności z intencją zostawienia za sobą spraw zawodowowych. jeżeli pracujesz zdalnie, z domu, także możesz na zakończenie pracy wyjść z domu na 10 czy 30 minut, aby zrobić jedną z wymienionych wyrzej rzeczy. Rytuałem zakończenia pracy w domu może być też zamknięcie laptopa i odłożenie go gdzieś poza zasięg zwroku, przeniesienie się do innego pomieszczenia, prysznic, zajęcie się posiłkiem lub inna czynność. Najlepiej taka, którą możesz i chcesz wykonywać codziennie. Po kilkunastu, kilkudziesięciu powtórzeniach takiego rytuału, Twój mózg nauczy się, iż ta aktywność ma kończyć myślenie o pracy.
Ciekawa jestem, który ze wspomnianych w tym artykule elementów masz największą gotowość i chęć przetestować lub wdrożyć. Daj mi koniecznie o tym znać w komentarzu poniżej.