Do tragedii doszło w środę, 6 listopada. W godzinach porannych do szpitala w Nowym Tomyślu przyjechała kobieta z dwiema córkami w wieku 3 i 7 lat. Wszystkie trzy miały objawy zatrucia, jednak w najgorszym stanie była najmłodsza z dziewczynek. Po dojechaniu do placówki, dziecko nie dawało już oznak życia. Podjęta reanimacja niestety nie przyniosła efektów i lekarz stwierdził zgon dziewczynki. Jej matka oraz siostra cały czas przebywają w szpitalu w związku z silnym zatruciem organizmu.
Do domu, w którym mieszka rodzina wysłano specjalistyczną jednostkę straży pożarnej, która sprawdziła obiekt. Stwierdzono wysokie stężenie fosforowodoru, który stosowany jest m.in. do silnych środków przeciw gryzoniom.
W piątek, 8 listopada, straż pożarna z Grodziska Wielkopolskiego potwierdziła, iż na miejscu znaleziono tabletki z trutką. Wbrew początkowym informacjom przekazywanym przez policję, nie były one jednak umieszczone na zewnątrz budynku, a… w jego ścianach, głównie przy parapetach zewnętrznych.
Jak wyjaśnia rzecznik Komendy Powiatowej PSP w Grodzisku Wielkopolskim, bryg. Marcin Nowak, trutka była włożona w otwory w ścianach niedawno wybudowanego domu, a następnie zalepiona pianką montażową. Niektóre były upchane bardzo głęboko, a strażacy na bieżąco monitorowali poziom stężenia trującej substancji od środy. Dopiero w piątek udało się osiągnąć zerowy wynik.
Na razie nie wiadomo, kto i w jakim celu wkładał trutki w ściany budynku.
Sprawa jest badana przez śledczych. Na dziś planowana była sekcja zwłok zmarłej trzylatki.
Czytaj także:
Ruszyło śledztwo w sprawie śmierci trzylatki. Sprawdzają m.in. dlaczego nie wysłano karetki do dziecka