Trudności związane z diagnostyką i leczeniem guzów mózgu

mzdrowie.pl 12 godzin temu

Celem leczenia nowotworów mózgu często nie jest radykalne pozbycie się guza, ale jedynie wydłużenie czasu do progresji i poprawa jakości życia. Diagnostyka jest trudna, nie ma m ożliwości badań przesiewowych, a w tej chwili dostępne leczenie nie przynosi zbyt znaczących rezultatów. Dostrzegają to również pacjenci, którym już od momentu zdiagnozowania zaczyna towarzyszyć pesymizm i poczucie braku nadziei.

Każdego roku blisko 2,5 tys. Polaków dowiaduje się, iż w ich głowie rozwija się nowotwór, najczęściej glejak. Stosunkowo często nowotwory ośrodkowego układu nerwowego dotyczą pacjentów w wieku produkcyjnym. Wówczas narastające objawy i dysfunkcje u chorego odbijają się na życiu wielu osób. Niemożliwe jest prowadzenie badań przesiewowych, a sam charakter choroby utrudnia wczesne postawienie diagnozy. Jedna z dyskusji podczas konferencji “Pacjent w Centrum Uwagi” została poświęcona aktualnej sytuacji chorych na nowotwory mózgu. Eksperci mówili o aktualnej sytuacji w tym obszarze onkologii oraz nowych terapiach, jakie niebawem będzie można zaproponować pacjentom.

Prof. Joanna Didkowska (kierownik Zakładu Epidemiologii i Prewencji Pierwotnej Nowotworów Narodowego Instytutu Onkologii oraz Krajowego Rejestru Nowotworów) podkreślała, iż wskaźnik przeżycia 5-letniego zarówno w Polsce, jak i w innych państwach UE jest dosyć niski. Postęp w leczeniu nowotworów mózgu dokonuje się bardzo powoli. Według raportu„Nowotwory złośliwe mózgu – analiza epidemiologiczna”, 75 proc. rozpoznań – to glejaki, a wśród nich 72 proc. stanowią glejaki stopnia G4, czyli najbardziej zaawansowane. “To są osoby w kwiecie wieku, gdy je dotyka choroba, to dotyka całych rodzin. (…) Rodzina musi się zająć tą osobą i zmierzyć z tą traumą” – mówiła prof. Didkowska. Zwróciła też uwagę na zmiany jakie zachodzą w pacjencie, dodając – “To co powinno się zmienić – to objęcie opieką psychologiczną rodziny, a nie tylko pacjenta”.

Profesor Radosław Rola (Uniwersytet Medyczny w Lublinie) wskazał, iż od większości chorób onkologicznych nowotwory mózgu odróżnia brak możliwości przeprowadzania badań przesiewowych. Diagnostykę zaczyna się dopiero w momencie wystąpienia niepokojących objawów. Leczenie chirurgiczne nie pozwala pozbyć się zmienionej tkanki w całości, gdyż zmiany w ośrodkowym układzie nerwowym nie są zogniskowane. Przypomniał o nieudanych próbach sprzed kilku dekad usuwania całej półkuli mózgu, w której stwierdzono guza. Po okaleczającym zabiegu guz i tak pojawiał się w pozostawionej półkuli. Dlatego w tej chwili wraz z interwencją chirurga włącza się też farmakoterapie, które coraz częściej, zdaniem profesora, polegać będą na modyfikacji mikrośrodowiska i wpływaniu w ten sposób na odpowiedź immunologiczną. Celem jest nie tyle pozbycie się nowotworu, co jak najdłuższy czas do progresji.

“Po rozpoznaniu histopatologicznym pacjent powinien trafić na konsylium wielodyscyplinarne. (…) W przypadku guzów mózgu mamy często taki problem, iż w ośrodku onkologicznym nie mamy oddziału neurochirurgii” – zauważył prof. Sergiusz Nawrocki (Katedra Onkologii Wydziału Lekarskiego UWM i Klinika Radioterapii Warmińsko-Mazurskiego Centrum Onkologii w Olsztynie). Tymczasem najczęściej to właśnie neurochirurg zaczyna leczenie pacjenta. Ponadto chorzy na nowotwory mózgu nie stanowią jednolitej grupy, ale prezentują szerokie spektrum objawów początkowych i różny obraz reakcji na zastosowane leczenie. Profesor Nawrocki poruszył również kwestię radioterapii – “Radioterapia tak jak chirurgia jest leczeniem miejscowym. Kiedyś, gdy zaczynałem pracę, po resekcji glejaka napromieniowywano całe mózgowie. Ci co przeżyli tę terapię mieli dość dramatyczne skutki uboczne”. Jak dodał, dopiero odpowiednie połączenie radioterapii i chemioterapii wydłuża życie oraz ogranicza skutki uboczne. W przypadku guzów mózgu dużą trudność sprawia wykrycie ewentualnej wznowy, gdyż mają one charakter miejscowy i dość późno stają się możliwe do dostrzeżenia. “Podstawowym ograniczeniem jest więc brak możliwości leczenia całej choroby” – podkreślił, dodając, iż największe nadzieje wiązane są z opracowaniem nowych leków, które precyzyjnie hamując rozwój komórek glejaka, zapobiegną wznowie.

Profesor Tomasz Kubiatowski (Klinika Onkologii Klinicznej, Uniwersytet Rzeszowski) mówił o konieczności sprawdzania obecności mutacji genu IDH u pacjentów z rozlanymi guzami. W przypadku wykrycia mutacji w obrębie genu IDH1 lub IDH2 poszerza się diagnostykę genetyczną o ocenę statusu genu ATRX, CDKN 2A i 2B. Gdy okaże się nieprawidłowy, guz jest traktowany jak zmiana w czwartym stopniu złośliwości. Chorzy z mutacjami IDH1 i IDH2 mogą niebawem mieć szansę na zdecydowane spowolnienie rozwoju choroby, a to za sprawą nowego leku – worasidenibu, który blokując enzymy IDH1 i IDH2 hamuje powstanie 2-HG będącej substancją stymulującą rozwój guza.

Adrianna Sobol (Fundacja W Trosce O Pacjenta) podkreśliła, iż chociaż każde rozpoznanie choroby onkologicznej wiąże się z dużymi emocjami u chorego i jego bliskich, to w przypadku nowotworów mózgu i trzustki wiele osób z góry zakłada przegraną w tej walce – “Pacjenci zmagający się z glejakiem to jedna z nielicznych grup, która często świadomie rezygnuje z leczenia”. Jak zaznaczyła, poczucie beznadziei towarzyszy tym pacjentom od samego rozpoznania – “Ja pracując z pacjentami powtarzam często takie zdanie: nadzieja – to nie jest to samo co optymizm. Nadzieja to poczucie, iż coś ma sens bez względu na to, jaki będzie tego ostateczny rezultat. To czego pacjenci oczekują – to sens. (…) Pacjenci nie czekają na hurra optymizm, ale na możliwość działania, bo to bardzo pomaga w oswojeniu choroby”.

Idź do oryginalnego materiału