217,4 mld zł to budżet Narodowego Funduszu Zdrowia przewidziany w projekcie planu finansowego na 2026 r., z czego 1,7 mld zł stanowią koszty administracyjne – to jedynie 0,8 proc. wszystkich wydatków płatnika publicznego. Nie jest to jednak powód do radości.
Narodowy Fundusz Zdrowia jest najtańszym płatnikiem publicznym w Europie.
– To jest absolutny wstyd – mówi „Rzeczpospolitej” Wojciech Wiśniewski, ekspert do spraw ochrony zdrowia Federacji Przedsiębiorców Polskich.
Przyznaje, iż Narodowy Fundusz Zdrowia, podobnie jak wiele innych instytucji w systemie ochrony zdrowia, przestaje być konkurencyjnym miejscem pracy.
– W związku ze wzrostem wynagrodzeń w ochronie zdrowia, nie tylko dla lekarzy, obserwujemy masowy odpływ pracowników, zwłaszcza z wojewódzkich oddziałów NFZ, do innych placówek. Z drugiej strony, zatrudnienie lekarza za oferowane przez fundusz wynagrodzenie, a kilku lekarzy znających system bardzo by się przydało w dziale analiz, jest absolutnie niemożliwe – mówi w „Rzeczpospolitej” Wiśniewski.
Koszty wynagrodzeń przewidziane w budżecie NFZ na przyszły rok opiewają na 804,6 mln zł – to ma wystarczy na wypłaty dla prawie 5,7 tys. etatów
– Kierownictwo funduszu radzi sobie, zatrudniając pracowników na umowy cywilnoprawne, ponieważ etaty są zamrożone – mówi w „Rzeczpospolitej” dr Małgorzata Gałązka-Sobotka, ekonomistka, dyrektor Instytutu Zarządzania w Ochronie Zdrowia Uczelni Łazarskiego i zastępca przewodniczącego Rady NFZ.
Gałązka-Sobotka ocenia, iż niskie nakłady na funkcjonowanie NFZ to jeden z przejawów niegospodarności państwa, która polega na tym, iż ogromne pieniądze wydatkowane są nieoptymalnie poprzez zbyt niskie nakłady na zarządzanie, w szczególności na zasoby kadrowe.
– Błędem jest przekonanie, iż można zbudować sprawnie funkcjonującą organizację przy tak niskich kosztach administracyjnych. Analizy, które prowadziliśmy, wskazują, iż średni koszt administracyjny działania instytucji pełniących rolę płatnika publicznego w Europie wynosi od 7 proc. do 10 proc., podczas gdy w sektorze prywatnym koszty instytucji ubezpieczeniowych przekraczają 20 proc. – wylicza Gałązka-Sobotka.
Planowane przychody NFZ na 2026 r. wyniosą 217,4 mld zł, z czego przychody netto łącznie z dotacją z
budżetu to ponad 214 mld zł. To wzrost o 9 proc. w porównaniu z
pierwotnym planem finansowym na 2025 r., który zakłada wydatki na
poziomie niemal 198 mld zł.
Podstawowym źródłem finansowania pozostaną składki na ubezpieczenie zdrowotne, które w 2026 r. oszacowano na 184,3 mld zł, co będzie stanowić 84,8 proc. wszystkich przychodów funduszu. Mają one pochodzić głównie z Zakładu Ubezpieczeń Społecznych (179,8 mld zł) i Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego (4,5 mld zł). Prognoza dotycząca składek uwzględnia wskaźniki makroekonomiczne, w tym 6,7-proc. dynamikę przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej.
Co z dotacją?
Jak duża będzie dotacja podmiotowa z budżetu państwa? Ma wynieść 26 mld zł – to 12 proc. przychodów.
Dotacja
ta ma charakter wyrównawczy i służy uzupełnieniu pieniędzy na ochronę
zdrowia do wysokości minimalnej wynikającej z obowiązujących przepisów
(tzw. ustawa nakładowa), które zakładają wzrost wydatków na ochronę
zdrowia do 7 proc. PKB.
Na co zostaną przeznaczone pieniądze?
Jeśli
chodzi o wydatki, to koszty świadczeń opieki zdrowotnej sięgną 201,2 mld zł (92,6 proc. całkowitych wydatków) i mają być niemal o 10
proc. wyższe niż w planie na ten rok.
Money.pl informuje, iż w strukturze tych kosztów największe znaczenie mają:
- leczenie szpitalne – 100,1 mld zł (46,1 proc. kosztów świadczeń),
- podstawowa opieka zdrowotna – 22,8 mld zł (10,5 proc. kosztów świadczeń),
- ambulatoryjna opieka specjalistyczna – 17,5 mld zł (8 proc. kosztów świadczeń),
- programy lekowe – 15,3 mld zł,
- koszty refundacji leków – 12,3 mld zł.
Projekt planu w całości poniżej.