"Czytałam u was teksty o nietypowych 'pamiątkach' z kolonii czy z wakacji. Że niektóre dzieci wracają z wszami albo owsikami... Moja córka też wróciła z niespodzianką. Tylko tak szczerze, to już wolałabym te wszy, bo to cholerstwo mogłabym wytępić i spokój, nie byłoby śladu. A ona ze swoją 'pamiątką' będzie chodzić do końca życia.
Ania (zmieńcie jej imię, proszę) pojechała na kolonie już trzeci czy czwarty raz. Pierwszy raz była jako 8-latka, od tamtego czasu regularnie jeździ na różne obozy czy właśnie kolonie. W tym roku skończyła 13 lat, to już nastolatka, więc nie wiem, jak długo będzie chciała jeszcze na nie jeździć, ale cieszę się, iż teraz jeszcze się udało. W końcu to wspomnienia na całe życie! No właśnie... Nie tylko wspomnienia.
Kolonie jak z horroru
Częścią tegorocznego programu było nocowanie w lesie, jakieś podchody czy coś takiego. No trochę taki survival. Cieszyła się bardzo, zamiłowanie do tego typu atrakcji ma po swoim tacie. Mąż to zawsze ciągnąłby nas na kempingi, ja jednak wolę nieco wygodniejsze warunki... No ale do rzeczy. W czasie tych podchodów w lesie Ania się wywróciła. Nie złamała nic, na szczęście, ale zahaczyła o jakiś konar i upadła.
Gdy wychowawca zadzwonił do mnie o 23 i powiedział, iż Ania miała wypadek, to myślałam, iż zawału dostanę. Nic poważnego się nie stało, żadnego wstrząśnienia mózgu nie miała, ale poharatała twarz. Na tyle mocno, iż musiała mieć zakładane szwy na policzku. Minęło kilka tygodni od tych kolonii, ale ona ma na twarzy dużą bliznę. Lekarz nam zaznaczył, iż cięcie było na tyle głębokie, iż prawdopodobnie ta blizna nigdy całkowicie nie zniknie.
No i najpierw się cieszyłam, iż nic jej się poważnego nie stało. A teraz myślę o tym, iż zaraz rozpoczęcie roku i się stresuję, iż będzie miała problemy w szkole... Nie mówię o nauce oczywiście, ale o jej kontaktach z rówieśnikami. Ania zawsze odstawała od reszty. Chyba mogliście to już wywnioskować po tym, iż nastoletnia dziewczyna dobrowolnie pojechała na kolonie, podczas których miała spać w lesie w namiocie i myć się w jeziorze...
Boję się, iż będą się z niej śmiać
Martwię się trochę, iż teraz będzie gorzej. W sumie sama nie wiem, może rozdmuchuję ten problem, ale wiadomo, dla mnie, jako matki, jej szczęście jest najważniejsze. A boję się, boję strasznie. Nie chcę, żeby to wpłynęło na jej poczucie własnej wartości, żeby czuła się gorsza. To już taki wiek, iż dziewczyny myślą o swoim wyglądzie. Tyle przecież się mówi o tym, iż te nastolatki mają tyle kompleksów, iż się odchudzają, iż się malują przesadnie itd., bo się sobie nie podobają.
Pomyślałam nawet, żeby zabrać ją do psychologa, ale mąż mówi, iż przesadzam, bo to jej 'blizna wojenna' czy jakoś tak. No zwariował. Nie wiem, na razie o tym z Anią nie rozmawiałam, wydaje mi się, iż nie robi na niej ta blizna jakiegoś większego wrażenia, ale, jak to się mówi, wolę dmuchać na zimne. Co byście zrobiły na moim miejscu? Katarzyna".