O skutecznej walce z uzależnieniami mówili eksperci podczas warszawskiej konferencji Longevity Foundation. Poruszyli podczas niej problem używania w Polsce tytoniu i nikotyny, oraz wprowadzanych ostatnio przepisów. Które – co dziwi ekspertów – najmocniej uderzają w alternatywy palenia tytoniu, a nie w sam tytoń.
Eksperci podkreślają, iż nie ma oczywiście zdrowego sposobu palenia, podgrzewania czy zażywania tytoniu i nikotyny. Ale istnieje gradacja szkodliwości, na jej szczycie znajduje się rzecz jasna palenie tytoniu. Tymczasem w Polsce największymi podatkami obłożono właśnie mniej szkodliwe alternatywy: tzw. papierosy elektroniczne, planowane jest także obłożenie wysokimi daninami lub zakazanie tzw. saszetek nikotynowych.
Zdrowe? Nie. Mniej szkodliwe? Tak
Te ostatnie to nowoczesny odpowiednik snusu. Snus to tytoń wkładany pod dziąsło, saszetki zaś zawierają włókna roślinne i sole nikotynowe. Są więc alternatywą zarówno dla samego snusu (dozwolonego jedynie w Skandynawii), jak i innych produktów tytoniowych oraz nikotynowych (np. e-papierosów).
Nie można udawać, iż problemu nie ma. Pali prawie 30 proc. Polaków. Ostatnio wprowadzono drastyczną podwyżkę akcyzy na e-papierosy jednorazowe i płyny do wielorazowych. Efekt jest taki, iż sprzedaż prawie stanęła. A spożycie? Jak zwrócił uwagę poseł Michał Połuboczek, w Polsce można już dostać te produkty sprowadzane na przykład z Czech. Są tańsze od sprzedawanych w kraju, na dodatek zyski ze sprzedaży zasilają szarą strefę. Państwo traci podwójnie.
Podobnie może być z papierosami. Akcyza jest na tyle wysoka, iż opłaca się przemyt. Jak mówił Piotr Palutkiewicz, ekonomista i wiceprezes Warsaw Enterprise Institute, mamy już sygnały, iż silnie rośnie przemyt i szara strefa tytoniowa.
Rzuć palenie jak Szwed
Na warszawskiej konferencji byli też m.in. doktor Karl Fagerström. Szwed to ekspert w dziedzinie uzależnienia od nikotyny i rzucania palenia.
Jego założyciel Society for Research of Nicotine and Tobacco wniósł istotny wkład w badania nad tytoniem i w tej chwili pełni funkcję zastępcy redaktora w czasopiśmie Nicotine and Tobacco Research. Za swoją wybitną działalność w obszarze kontroli tytoniu otrzymał w 1999 roku medal Światowej Organizacji Zdrowia.
Mówił o tym, jaki model kontroli używania tytoniu przyjęła Szwecja. Tam pali zaledwie ok. 5 proc. społeczeństwa. To kraj o jednym z najniższych na świecie odsetka palaczy. Jednocześnie używa się tam innych produktów nikotynowych, które są mniej szkodliwe. Fagerström mówił, iż Szwecja postanowiła nie zakazywać, ale poszła ścieżką minimalizacji szkód.
Najwyższą akcyzą obłożony jest tam tytoń do palenia, najniższą saszetki nikotynowe. Podobnie jest z alkoholem: produkty spirytusowe są najdroższe, a ich sprzedaż kontrolowana przez państwo i ograniczona. Najtańsze i najłatwiej dostępne jest m.in. piwo. Im coś mniej szkodliwe, tym łatwiej dostępne i mniej opodatkowane.
Efekt jest taki, iż większość Szwedów sięgających po używki wybiera te stosunkowo najmniej szkodliwe. I pomimo zażywania nikotyny, ludzie bardzo rzadko zapadają na choroby do tej pory kojarzone z paleniem. Fagerström tłumaczy to tak: snusy czy torebki nikotynowe oczywiście wpływają na powstawanie raków jamy ustnej. Ale pomimo ich stosunkowo szerokiego stosowania, w Szwecji zapadalność na tego typu choroby spadła. Dlaczego? Bo o wiele silniejszym czynnikiem wpływającym za zachorowania na raki jamy ustnej jest palony tytoń.
– Nasz obecny rząd, przyjął taką strategię, by zlikwidować szkody medyczne i społeczne spowodowane przez produkty tytoniowe i nikotynowe. Czy słyszeli państwo o kraju, który obniża podatki na produkty tytoniowe? Nasz rząd obniżył podatek na snusy, ale podniósł podatek na tradycyjne papierosy – opowiada.
Suely Castro, działaczka społeczna działająca w zakresie promowania rozwiązań prozdrowotnych oraz redukcji negatywnych skutków złego wychowania twierdzi, iż alternatywy dla tytoniu powinny być powszechnie dostępne i niedrogie.
Tłumaczy, iż przez cały czas 25 proc. ogółu populacji UE pali papierosy. Szwecja wprowadziła wszystkie tradycyjne środki kontroli spożycia tytoniu, zgodnie z resztą UE. Jest jedna zasadnicza różnica: dopuszczono różnorodne alternatywy dla papierosów.
Castro to założycielka platformy "Quit Like Sweden", która opiera się na wprowadzeniu rozwiązań beztytoniowych idąc śladem legislacyjnym oraz światopoglądowym szwedzkiego społeczeństwa.
– Konsumenci powinni móc je kupić tam, gdzie mogą kupić papierosy. Muszą być w stanie zaakceptować te opcje pod względem smaku i mocy. Jaki jest sens oferowania produktu, którego nikt nie chce i którego nikt nie będzie używał? – pyta.
Dodaje, iż niekoniecznie dobrym pomysłem jest rezygnowanie z aromatów.
– Dlaczego więc zamierzacie oferować palaczom tylko jeden aromat, którego próbują się pozbyć z tytoniu? Jakie są z tego korzyści? – pyta
Uważa też, iż alternatywy dla tytoniu powinny być tańsze niż papierosy.
– Papierosy są bardziej niebezpieczne, co zostało udowodnione naukowo. Udowodniono też, iż alternatywy są mniej szkodliwe. Dlatego powinniśmy być bardziej, jak Szwecja. Nazywamy to szwedzkim doświadczeniem, które polega na zapewnieniu dostępności, akceptowalności i przystępności cenowej alternatyw – tłumaczy.
– Produkty, które są alternatywą dla tytoniu, nie są w zasadzie dobre. Ale o ile popatrzymy na ten problem w aspekcie śmierci i chorób, to są one doskonałym rozwiązaniem, by pomagać ludziom ograniczać palenie i ograniczać szkody – podsumował szwedzki badacz.